Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Adamek zmienia dyscyplinę. Będzie startował w wyścigach samochodowych. Pierwszy start już wkrótce

Kamil Lorańczyk
Kamil Lorańczyk
Pierwszym występem będzie Wyścig Górski Limanowa – Przełęcz pod Ostrą. Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo – naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Pierwszym występem będzie Wyścig Górski Limanowa – Przełęcz pod Ostrą. Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo – naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE Archiwum/Tomasz Adamek
Tomasz Adamek, były mistrz świata wagi półciężkiej i junior ciężkiej, będzie rywalizował w wyścigach samochodowych. W nowej dyscyplinie zadebiutuje już na przełomie czerwca i lipca w ramach 14. Wyścigu Górskiego Limanowa – Przełęcz pod Ostrą. O przygotowaniach i planach na przyszłość popularny „Góral” opowiada w rozmowie z „Dziennikiem Zachodnim”.

Jak doszło do tego, że wystartuje pan w najbliższej edycji Wyścigu Górskiego Limanowa – Przełęcz pod Ostrą?

To jest związane z moim sportowym początkiem. Od najmłodszych lat lubiłem szybką jazdę i adrenalinę. Ale nie było mnie stać na ten sport, nie mogłem być finansowany przez rodziców, więc zająłem się sportem indywidualnym, czyli boksem. Tak jest do teraz. Aż zadzwonił do mnie mój kolega Mateusz Rzadkosz. Zaproponował mi wyścigi samochodowe. I stwierdziłem wtedy, a czemu by nie spróbować. Pojawił się pomysł, żeby przygotować się i wystąpić w Wyścigu Górskim Limanowa - Przełęcz pod Ostrą. Kierowca rajdowy Jacek Madziara, który ma paletę swoich samochodów, zdecydował się użyczyć nam jeden z nich.

Jaki to samochód? Widziałem, że przygotowania idą pełną parą. Może pan coś więcej o nich powiedzieć?

W wyścigu w Limanowej pojadę Subaru Impreza STI. Moje przygotowania zaczęły się od tego, że najpierw były testy, gdzie jeździłem samochodem marki Mitsubishi. Wyglądało to dobrze. Potem były jazdy na torze. Nie odpuszczam, kolejne są już zaplanowane na najbliższe dni. Na wyłączność mam tor pod Wrocławiem, gdzie trenuję. Zawodowi kierowcy trenują również na symulatorach, do których wgrywana jest trasa wyścigu. Też już mam za sobą kilka takich treningów. Pozostaje mi czekać na debiut w roli rajdowca.

Już wcześniej pojawiały się podobne propozycje startów?

Kiedyś były jakieś pytania. Ale to kilka ładnych lat temu, jak jeszcze byłem w Polsce. Były propozycje, bym wystartował w Rajdzie Dakar, gdzie w swoim czasie jeździł Adam Małysz. Tylko że jest to bardzo wymagający, a przede wszystkim długi rajd. Człowieka nie ma w domu przez długi czas i mojej żonie nie za bardzo to się podobało. Trzeba było odpuścić. Co innego wyścig w Limanowej, który trwa krótko, tj. jeden weekend. Przy okazji mogę przyjechać do Polski.

Ten wyścig to będzie forma zabawy dla Tomasza Adamka, czy może początek dłuższej przygody z wyścigami samochodowymi?

Już jest propozycja, abym startował cały sezon w ramach Mistrzostw Europy w wyścigach górskich. Rozmowy trwają, jest też sponsor, który chce nam towarzyszyć. Wtedy jeździłbym przez cały rok. W sezonie jest dwanaście wyścigów w dwunastu różnych krajach. Powiem, że jest duże prawdopodobieństwo, że tak będzie, ale na razie zobaczymy, jak się będę czuł podczas mojego pierwszego wyścigu. Jeśli będzie wszystko dobrze, to w sezonie będę jeździł samochodem WRC.

To jakie są plany na przejazd w najbliższym wyścigu?

To będzie przejazd w formie testów, pojadę tzw. vip car, czyli bez pomiaru czasu. Ja się nie boję, bo ja nie mam strachu, ale muszę być przygotowany, żeby nie wypaść na trzecim zakręcie. Mogę powiedzieć, że na razie jest bardzo dobrze, czuję adrenalinę. Na 30 czerwca zaplanowany jest odbiór techniczny, przez następne dwa dni będę już startował w wyścigu. W sumie czeka mnie osiem przejazdów. W sobotę dwa treningowe, dwa wyścigowe i na drugi dzień to samo.

Na blisko 5,5-kilometrowej trasie ktoś będzie mógł panu towarzyszyć jako pilot.

Zgadza się, w moim debiucie można wylicytować przejazd ze mną na prawym fotelu. Trwa akcja charytatywna, z której zebrane pieniądze zostaną przekazane na leczenie chorej na SMA Kamilki. (Link do zbiórki – TUTAJ).

A jakim kierowcą na co dzień jest Tomasz Adamek?

Uważam, że kierowcą jestem dobrym. Na co dzień szybko jeżdżę, ale bezpiecznie. Nie mam strachu, a to w rajdach jest potrzebne. Tym bardziej widzę to teraz. Prędkości są potężne. Na kawałku prostki zawodnicy rozwijają prędkość do 200 km/h, potem trzeba bardzo szybko redukować. Głowa się też szybko męczy.

Zapytam jeszcze o porównanie dwóch dyscyplin. Jakich umiejętności wymagają oba sporty – boks i wyścigi?

W obu przypadkach trzeba być bardzo skupionym, potrzebny jest refleks. W wyścigach trzeba mieć też coś w sobie, bo na samym końcu chodzi o ułamki sekund. Ścigamy się na krótkim odcinku. Obie dyscypliny są piękne, ale uważam, że wyścigi to jest łatwiejsza dyscyplina niż boks.

Dlaczego?

Bo nie dostajesz po głowie (śmiech). Czujesz, że masz jakąś ochronę, bo jesteś w środku. Oczywiście, że jest ryzyko, ale nie ma sportu bez ryzyka. Adrenalina jest podobna, ale i tak myślę, że w wyścigach bezpieczeństwo jest większe niż w boksie. W ringu bije się dwóch facetów. Dostajesz strzał i możesz nie wstać. Ale ja już w boksie swoje zrobiłem, teraz skupiam się na moim pierwszym starcie w wyścigach.

Muszę zahaczyć o temat pożegnalnej walki. Kiedy i z jakim przeciwnikiem ten ostatni raz zobaczymy pana w ringu?

Z kim, to trudno powiedzieć. Na pewno nie z bokserem ze ścisłej dziesiątki listy rankingowej. Jest pomysł, żeby pożegnanie zorganizować w pierwszy lub w drugi weekend września pod Wielką Krokwią w Zakopanem. To propozycja na ten rok, ale nie jest to do końca ustalone. Jestem z gór, dlatego też chcę w górach pożegnać się z kibicami. To jest wielki znak zapytania, czy zdążymy to przygotować.

Ostatnią walkę stoczył pan w ringu w 2018 r. Będzie pan odpowiednio przygotowany?

Dalej jestem szybki. A przygotowany będę na pewno. Do ringu nigdy nie wchodziłem nieprzygotowany. Nawet będąc na 50 procent bym tego nie zrobił. Ciosy, które mogą trafić w głowę, to jest za duże ryzyko. Nad tym nie ma się nawet co zastanawiać. Zawsze w tym sporcie trzeba być przygotowanym na 100 procent. W ringu można zginąć.

Mógłby się jednak ktoś zastanawiać po co ten ostatni raz walczyć...

Ja swoje w sporcie osiągnąłem. I to więcej niż kiedykolwiek myślałem, że osiągnę. Ale chcę się pożegnać z kibicami. Chciałbym też, żeby pożegnanie było połączone z boksem olimpijskim. Aby było dużo walk amatorskich i można było zobaczyć, że młodzi zawodnicy trenują, rozwijają się i chcą być lepsi niż Adamek.

A jak pan reaguje na pojawiające się propozycje walk w MMA?

Odpowiadam, że nie ma takiej możliwości.

A gdyby MMA przed laty było tak w Polsce rozwinięte jak jest obecnie, byłaby to ścieżka kariery dla młodego Tomasza Adamka?

Myślę, że mimo wszystko wolałbym boks, bo jest to czysta formuła. Sztuka walki, gdzie walczy się technicznie. Z drugiej strony jest dużo zapasów, różne sztuki walki w jednym. Czasami oglądam UFC, niektóre walki mi się podobają, inne są nudne. Oczywiście, że zdarzy się coś widowiskowego, ale wolę pokazanie tego, jak unikać ciosów i je zadawać, dlatego też dla mnie boks jest piękną dyscypliną.

Bierze pan udział w projekcie „Box for life”. Są kolejne plany na spotkania z młodymi ludźmi?

Tak, będziemy to dalej robić. Zamierzamy kontynuować trasę we wrześniu, październiku i listopadzie. Odwiedzimy wiele domów kultury, mamy poważne plany. Będę ja, terapeuta i cały zespół. Chcę przekazać młodym ludziom, co zrobić, aby nie zejść z właściwej drogi i nie odchodzić od tego, co słuszne. Aby nie sięgać po narkotyki i inne używki. By nie zniszczyć młodości i jej nie zaprzepaścić. Można łatwo dzisiaj – patrząc już z perspektywy wyjazdów, które odbyłem – skomplikować sobie życie. Jeździmy po całej Polsce. Chcemy pokazać, że można normalnie żyć, mieć swoje pasje i rozwijać swoje talenty.

A może są też plany, aby przyjąć w boksie rolę trenera?

Rozmawiałem z prezesem Polskiego Związku Bokserskiego i mają być kursy dla trenerów. Powiedziałem, że nie ma dla mnie problemu. Z trenerami poprowadzę zajęcia. Pewnie dwa razy dziennie: rano i po południu. W końcu trenerzy potrzebują się szkolić tak samo jak zawodnicy. Prosta zasada, jeżeli trener nie potrafi, to i zawodnik tego nie będzie umiał, choćby nawet miał wielki talent. Wzorce bierzemy od starszych, a dzisiaj ktoś ubiera łapy bokserskie i uczy boksu, bo widział coś w telewizji. A to jest zupełnie co innego. Trzeba mieć praktykę i trzeba się uczyć całe życie.

Nie przeocz

Zobacz także

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera