Szczególnie zagadkowa kwestia wiąże się z Gołębiewskim, którego roczne wypożyczenie z Polonii Warszawa miało być częścią rozliczeń za sprzedaż Roberta Jeża i Daniela Sikorskiego. Okazało się bowiem, że kwestia ta nie została formalnie zapisana w umowie!
- Rozmawiałem o tym z właścicielem Polonii, Józefem Wojciechowskim, i powiedział, że ceni swoje słowo - przyznał prezes Tomasz Młynarczyk.
- Sytuację skomplikował nieco fakt, że w Warszawie doszło do konfliktu z Arturem Sobiechem i Euzebiuszem Smolarkiem, w tej sytuacji Gołębiewski może być tam uznany za potrzebnego - stwierdził firmujący rozmowy transferowe dyrektor sportowy Górnika, Andrzej Orzeszek. - Na ile procent Gołębiewski dołączy jednak do nas? Może na 90, a może na 50 - dodał bezradnie.
- Jeśli nie przyjedzie, będziemy musieli jeszcze raz renegocjować sprawę z Polonią - dorzucił prezes Młynarczyk.
Można się jednak zastanowić, czy obecna kadra, podparta perspektywicznymi młodymi zawodnikami, nie jest wystarczająca i czy jest sens pozyskiwać nowych zawodników za wszelką cenę w kontekście wprowadzonej przez klub polityki oszczędnościowej.
W tej sytuacji jedynymi nowymi twarzami byli pozyskani z Rozwoju Katowice 17-latkowie Wojciech Król i Arkadiusz Milik oraz 35-letni słowacki bramkarz Boris Pesković, który w swojej karierze występował już w Górniku, a ostatnio rozegrał cztery mecze w Tatranie Presov.
Tego ostatniego chciał zobaczyć na zajęciach trener Adam Nawałka, który jednocześnie zadecydował o zesłaniu podstawowych w poprzednim sezonie golkiperów Adama Stachowiaka i Sebastiana Nowaka do drużyny Młodej Ekstraklasy. Taki sam los spotkał także innych piłkarzy wystawionych na listę transferową, m.in. Mariusza Jopa i Adriana Świątka.
- Z takim składem Młoda idzie na pewnego mistrza - gorzko zażartował Nowak. - Jeśli o mnie chodzi, chcę odejść, ale rozbieżności w warunkach pożegnania są na razie duże.
Odesłanie całej grupy do drużyny MESY i możliwy brak porozumienia w kwestii ich odejścia z klubu, może zaowocować powtórką z przypadków Damiana Gorawskiego i Pawła Strąka, którzy z sutymi apanażami grali w klasie B.
- To trener decyduje o składzie szatni, nie ja - tłumaczy zadziwiająco bezradnie Młynarczyk.
Takie posunięcie z pewnością obniża jednak wartość niechcianych w Górniku zawodników w przypadku ewentualnych rozmów z potencjalnymi kupcami. Zresztą może się wydarzyć i tak, że ktoś się po tych zawodników zgłosi dopiero za kilka tygodni, a oni nie będą przygotowani do gry na poziomie ligowym, bo jednak treningi w MESIE to nie to samo, co z pierwszym zespołem.
- To prawda. Ale coś musimy robić i jakieś decyzje podejmować, także te ryzykowne - twierdzi Młynarczyk.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?