Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Twaróg: Jedyne pocieszenie dla ludzi z Fiata

Marek Twaróg
Marek Twaróg
Marek Twaróg ARC Dziennik Zachodni
Jedyne pocieszenie dla zwalnianych z tyskiego Fiata jest takie, że zapewne będą bohaterami kilku prac magisterskich albo doktorskich z ekonomii. Są bowiem idealnymi bohaterami rozprawy o protekcjonizmie państwowym i wątpliwej sile mechanizmu samoregulacji rynku.

Warto wierzyć w idee Friedmana, jednak ci, którzy myśleli, że w praktyce działają idealnie, dzięki Fiatowi zapewne ostatecznie zrewidują swoje poglądy. Dotąd wszystko mogło być proste: jesteśmy krajem taniej siły roboczej, nie marudzimy za bardzo, gdy trzeba zostać po godzinach, do tego mamy jakiś szczególny dryg do budowania małych aut, które się nie psują.

Nic dziwnego, że nie tylko nas chwalili (ledwie dwa lata temu szef Fiata Sergio Marchionne mówił, że Tychy to jedna z najlepszych fabryk w rodzinie), ale i dawali zarobić. Żelazne prawa logiki rządzące ekonomią - wydawało się - działają znakomicie. Nikt specjalnie nie zwracał uwagi na protekcjonistyczne działania w Niemczech (na przykład w sprawie Opla i rosyjskiego koncernu, który mógł przejąć produkcję), Stanach Zjednoczonych (w sprawie forowania Boeinga w kontrze do Airbusa), czy we Francji (gdy chciano przenieść fabrykę Peugeota i Citroena z Czech do Francji).

Co gorsza, nikt specjalnie nie zwracał uwagi, gdy rząd Berlusconiego już w 2009 roku wymusił na Fiacie utrzymywanie słabych fabryk we Włoszech, co musiało odbić się na zakładach w Polsce. Co prawda pamiętam z tamtego czasu jednego zwariowanego szefa pewnego związku zawodowego w Bielsku, który grzmiał na lewo i prawo, ale nikt się nim specjalnie nie przejmował. To znaczy dziennikarze pisali, ale politycy zdawali się bezrefleksyjnie wierzyć w lepsze jutro.

Dziś, gdy sprawa zwolnień 1500 osób w Fiacie dotyka nas tak bardzo (w spółkach uzależnionych od produkcji fabryki polecą głowy kolejnych co najmniej kilkuset pracowników), warto odebrać lekcje na przyszłość.

Pierwszą oczywistą: reguły ekonomicznej logiki i niewidzialnej ręki rynku, która sama wyreguluje wszystko, działają - owszem - ale tylko do momentu, gdy nie ma sprzecznego z nimi interesu politycznego (a niekiedy społecznego). Druga mniej oczywista: przy okazji lekcji z protekcjonizmu warto przyjrzeć się mu dokładniej i zauważyć, że nawet akcje - z punktu widzenia globalnej gospodarki - drobiazgi typu "kupuj polskie produkty", to jakaś jego forma. Dodajmy, zabroniona prawnie w UE, jak orzekł Europejski Trybunał Sprawiedliwości w 1984 r.

I tu my - którzy dziś tak gardłujemy na Włochów - mamy też coś na sumieniu.

Marek Twaróg
redaktor naczelny DZ


*Niesamowity Dreamliner w Pyrzowicach ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*Zniewalający wystrój restauracji Kryształowa Magdy Gessler ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*HC GKS Katowice od szatni ZOBACZ ZDJĘCIA TYLKO W DZ
*Ślązacy zazdroszczą Katalończykom autonomii: prawda czy fałsz? [CZYTAJ I SKOMENTUJ]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!