MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Twórca "Aniołków Matusińskiego" na wymarzony prezent czeka w Tokio ZDJĘCIA, ROZMOWA

Jacek Sroka
Jacek Sroka
Trener Aleksander Matusiński z Justyną Święty-Ersetic i innymi swoimi podopiecznymi podczas pokazowego treningu na Stadionie Śląskim  Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Trener Aleksander Matusiński z Justyną Święty-Ersetic i innymi swoimi podopiecznymi podczas pokazowego treningu na Stadionie Śląskim Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE Fot Arkadiusz Gola / Polskapresse
Aleksander Matusiński, trener naszej kobiecej sztafety 4 x 400 m, mówi nam o wymarzonym prezencie, a także wspomina czasy, gdy trenował w Mysłowicach na jednym stadionie z Witoldem Bańką i Arturem Rojkiem. Twórca "Aniołków Matusińskiego" opowiada o tym jak układa się współpraca z dziewczynami i przedstawia plan przygotowań polskich biegaczek do igrzysk w Tokio. Szkoleniowiec pracujący także w AZS AWF Katowice zaprasza także na przyszłoroczne duże imprezy lekkoatletyczne na Stadionie Śląskim. Przeczytajcie rozmowę z Aleksandrem Matusińskim.

Twórca "Aniołków Matusińskiego" na wymarzony prezent czeka w Tokio

Na jaki prezent czeka twórca „Aniołków Matusińskiego”, który ze swoimi dziewczynami z każdej dużej imprezy mistrzowskiej od 2017 roku przywozi medal w sztafecie?

Przede wszystkim chciałbym, żebyśmy wszyscy byli zdrowi i tego zarówno sobie jak i rodzinie, moim zawodniczkom oraz wszystkim Czytelnikom DZ życzę. Na upragniony prezent czekam natomiast nie w Wigilię, ale w sierpniu w Tokio. Mamy już w swojej kolekcji medale mistrzostw świata i Europy, ale brakuje nam krążka z igrzysk. Stanięcie na olimpijskim podium byłoby spełnieniem naszych marzeń i na tym się teraz skupiamy.

ZOBACZCIE ZDJĘCIA ALEKSANDRA MATUSIŃSKIEGO Z TRENINGU NA STADIONIE ŚLĄSKIM

Jak minął panu i zawodniczkom ten jakże nietypowy dla wszystkich sportowców rok?

Przede wszystkim na eksperymentach. Z powodu pandemii nie mieliśmy możliwości treningów w ciepłym klimacie, bo wyjazdy z kraju były utrudnione, więc próbowaliśmy zastąpić RPA Zakopanem czy zastosować nowe bodźce treningowe. Dziewczyny miały szansę odpocząć od tych ciężkich treningów, które zawsze były skuteczne, bo staraliśmy się dotrzeć do tego samego miejsca w przygotowaniach, w inny sposób.

Nie przeocz

W tym roku nie było zbyt wielu zawodów lekkoatletycznych, za to przyszły zapowiada się pod względem wydarzeń bardzo obficie, także na Stadionie Śląskim.

Przede wszystkim liczymy na to, że te zawody dojdą do skutku, najlepiej gdyby odbyły się one z udziałem publiczności, ale wiadomo, że to nie zależy od nas, lecz od sytuacji epidemicznej.

W Chorzowie na początku maja rozegrane zostaną mistrzostwa świata sztafet, a w połowie czerwca Drużynowe Mistrzostwa Europy. Które z tych zawodów są dla pana ważniejsze?

W nowym roku najważniejsze dla nas są igrzyska w Tokio i Halowe Mistrzostwa Europy w Toruniu. Oczywiście na Stadionie Śląskim będziemy chcieli pokazać się z jak najlepszej strony. Jesteśmy w o tyle dobrej sytuacji, że mamy już olimpijską kwalifikację sztafety. W drużynówce chcemy wygrać bieg rozstawny, a w MŚ sztafet być na podium. Co prawda w Chorzowie będziemy bronić złota z Jokohamy z 2019 roku, ale pamiętajmy, że tylko raz udało nam się wygrać z Amerykankami i to one zawsze są faworytkami kobiecych sztafet.

Plan przygotowań do Tokio jest już gotowy?

Plan jest gotowy. Mamy w nim ujęte zagraniczne zgrupowania. W marcu chcemy jechać na obóz do RPA, a później na Teneryfę i do tureckiego Belek przed MŚ w Chorzowie. Obawiam się jednak czy dojdą one do skutku, bo sytuacja na świecie zmienia się przecież z dnia na dzień, jak chociażby teraz po odkryciu nowego szczepu wirusa w Wielkiej Brytanii i zawieszeniu lotów do tego kraju. Jeśli nie uda się wyjechać to będziemy trenować w Polsce, bo temu właśnie służyły m.in. tegoroczne eksperymenty.

Zobacz koniecznie

Z kobietami nie jest łatwo, ale bez nich jest jeszcze gorzej. Pan już od 14 lat trenuje sprinterki i nie raz mówił, że zdarzają się w tej pracy trudne momenty.

Pierwsze prowadzone przeze mnie dziewczyny już skończyły kariery. Justynę Święty-Ersetic i obecną grupę biegaczek prowadzę już ponad 10 lat i myślę, że zdołaliśmy się przez ten czas dotrzeć. Nieporozumienia się jednak cały czas zdarzają. Trudno, żeby było inaczej, skoro w normalnym roku startowym spędzamy ze sobą po 200-250 dni w roku. Najgorzej jest na długich trzytygodniowych zgrupowaniach, gdy wszyscy są już zmęczeni i chcą wracać do domów. Wtedy zdarza się, że się ze sobą pokłócimy i bywa, że przez kilka dni ze sobą nie rozmawiamy, a polecenia treningowe przekazuję wówczas zawodniczce przez inną osobę. Tutaj akurat pandemia nam pomogła, bo w tym roku wyjazdów było znacznie mniej i mogliśmy wszyscy trochę odpocząć od siebie, za to więcej czasu spędzić w domu z najbliższymi. Trochę nadrobiliśmy te nasze relacje rodzinne i mam nadzieję, że z nową energią rozpoczniemy przygotowania do igrzysk.

Zdarzały się święta spędzane z dziewczynami na zgrupowaniu, z dala od domu?

W Boże Narodzenie zawsze jesteśmy w domu. Czasem zdarzało się, że w drugi dzień świąt zaczynało się zgrupowanie w Spale, gdy prowadziłem juniorki, ale Wigilię i pierwsze święto spędzałem z rodziną. Często natomiast jesteśmy na zagranicznych zgrupowaniach w czasie Wielkanocy, ale taka to już specyfika tej pracy.

Święta spędzi pan w Mysłowicach, w których na zarośniętym stadionie Lechii z zaniedbaną żużlową bieżnią spotykał się pan z obecnym prezydentem WADA Witoldem Bańką i byłym liderem zespołu Myslovitz Arturem Rojkiem.

To były dawne czasy. Ja już skończyłem swoją karierę biegacza i kończąc studia na AWF Katowice zaczynałem szkolić młodzież w swoim mieście, a Witek był w innej grupie. Były minister sportu zaczął karierę dość późno, ale jego talent szybko eksplodował i zaowocował medalami mistrzostw świata i Uniwersjady. Marzyło mi się, by mieć takiego zawodnika w swojej grupie, ale on nie korzystał z rad początkującego trenera mając swoich szkoleniowców. Byliśmy jednak wszyscy dumni, że z mysłowickiego klubu wyszedł chłopak, który zrobił karierę najpierw na bieżni, a później w świecie sportu. Jeśli chodzi o Artura Rojka to on też skończył AWF Katowice będąc świetnym pływakiem, mistrzem Polski juniorów. Po studiach pracował jako nauczyciel w-f w jednej z mysłowickich podstawówek i przyjeżdżał na zawody razem ze swoimi dziećmi, w których ja byłem sędzią. Pamiętam, że był bardzo ambitny i mocno przeżywał starty podopiecznych.

Musisz to wiedzieć

Sztafety 4 x 400 m zazdroszczą nam wszyscy, a co z trenerem? Dostaje pan lukratywne oferty pracy poza granicami Polski?
Był moment gdy prowadziłem kadrę juniorek, że dostałem oferty z Bahrajnu i innych krajów z Półwyspu Arabskiego, ale ich nie przyjąłem i jak widać dobrze zrobiłem, bo potem przyszły moje największe zawodowe sukcesu. Teraz nikt się nie odzywa, bo wszyscy wiedzą, że nie jestem w tej chwili dostępny, a poza tym w ostatnim roku cały świat lekkoatletyczny właściwie stanął w miejscu.

Bądź na bieżąco i obserwuj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera