Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uchodźcy szukają pracy w Katowicach. To osoby z traumą, którym bardzo często brakuje pewności siebie. "Mówią, że mogą wykonywać każdą pracę"

Tomasz Breguła
Tomasz Breguła
Każdego dnia do Katowic trafiają kolejni uchodźcy, którzy przyjechali tu z ogarniętej wojną Ukrainy. Niektórzy zamierzają rozpocząć tu nowe życie. Szukają pracy, schronienia, szkół i przedszkoli dla swoich dzieci.
Każdego dnia do Katowic trafiają kolejni uchodźcy, którzy przyjechali tu z ogarniętej wojną Ukrainy. Niektórzy zamierzają rozpocząć tu nowe życie. Szukają pracy, schronienia, szkół i przedszkoli dla swoich dzieci. fot. Marzena Bugała-Astaszow
Z każdym dniem przybywa uchodźców, którzy chcą pozostać w Katowicach i rozpocząć tu nowe życie. Wielu z nich zmaga się z traumą, a niezwykle trudne doświadczenia, odebrały im pewności siebie. Pytani o doświadczenie zawodowe przekonują, że mogą wykonywać jakiekolwiek, nawet najprostsze zajęcie, mimo że często posiadają bardzo wysokie kwalifikacje. Trudno ich przekonać, że w Polsce czekają na nich oferty w tych samych zawodach, w jakich pracowali żyjąc w Ukrainie.

Uchodźcy chcą rozpocząć nowe życie w Katowicach

Każdego dnia do Katowic trafiają kolejni uchodźcy, którzy uciekli z ogarniętej wojną Ukrainy. Niektórzy zamierzają rozpocząć tu nowe życie. Szukają pracy, schronienia, szkół i przedszkoli dla swoich dzieci. W pierwszych dniach, kiedy mogli złożyć wniosek o nadanie numeru PESEL, pod punktami uruchomionymi w mieście, ustawiały się długie kolejki.

- W tej chwili jesteśmy w stanie obsłużyć dziennie około 500 osób. Zanim stało się to możliwe, musieliśmy jednak doszkolić pracowników obsługujących osoby składające wnioski, a także zwiększyć ich liczbę - mówi Marcin Krupa, prezydent Katowic.

Pierwsi uchodźcy z Ukrainy już kilka tygodni temu zamieszkali w dawnym domu studenckim Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach, przy ul. Franciszkańskiej. Budynek przystosowano dla ich potrzeb w ciągu zaledwie paru dni. Wkrótce zakończą się też prace w drugim akademiku, w którym jeszcze trzy lata temu mieszkali studenci.

Takich miejsc w całym regionie wciąż przybywa. Nadal są one potrzebne, chociaż jak wynika ze statystyk, aż 83 proc. uchodźców, którzy przyjechali do Polski w ciągu pierwszych dwóch tygodniach wojny, miało już zapewnione zajęcie i mieszkanie.

- Należy jednak zwrócić uwagę na to, że spośród nich 78 proc. to kobiety, a 51 proc. to osoby poniżej 18 roku życia. Tymczasem ok. 70 proc. ofert pracy na polskim rynku, jest skierowanych do mężczyzn - mówi Paweł Panczyj, dyrektor ds. rozwoju i współpracy z partnerami ABSL.

Z dotychczasowych obserwacji wynika, że kobiety poszukujące pracy w Katowicach, często znają języki obce, dobrze znają się na księgowości, czy pracy w HR. Eksperci podkreślają, że w marcu zatrudnienie znalazło tu już kilkadziesiąt osób.

Przezwyciężyć traumę

Jeszcze przed rozpoczęciem wojny, największą grupę obcokrajowców mieszkających na Śląsku, stanowili właśnie Ukraińcy. To dzięki nim tysiące uchodźców, którzy trafili do naszego regionu, nie musiało martwić się o schronienie, a w wielu przypadkach również o pracę. Osoby, które nie mogły liczyć na takie wsparcie, niejednokrotnie straciły wiarę we własne siły.

- Przyjeżdżając do Polski mówią tylko jak się nazywają, ile mają lat, gdzie mieszkali i czym się zajmowali. Nie wszyscy chwalą się swoim wykształceniem i wieloletnim doświadczeniem. W najbliższych tygodniach będziemy chcieli poszerzać informacje na ich temat, by lepiej docierać do nich z ofertami pracy - przekonuje Paweł Panczyj z ABSL.

Pomocną dłoń do uchodźców wyciąga wielu przedsiębiorców. Na portalach z ogłoszeniami oraz w urzędach pracy pojawiają się tysiące ofert z adnotacją (często w języku ukraińskim), że chętnie przyjmą do pracy obywateli Ukrainy. Niestety nawet to nie zawsze pomaga.

- Osoby z traumą, taką jak wybuch wojny, nie wierzą w siebie. To największe wyzwanie, z jakim mierzymy się w tej sytuacji. Musimy je przekonywać, że posiadają świetne kwalifikacje, są dobrymi prawnikami czy informatykami. W odpowiedzi słyszymy - co jest dla nas zaskakujące - że mogą robić wszystko: sprzątać, prać, opiekować się dziećmi. Nie patrzą na siebie z perspektywy tego, czym zajmowali się na Ukrainie - zaznacza Paweł Panczyj.

Pracownicy HR niejednokrotnie przekonują osoby, które się do nich zgłaszają, że polski rynek jest otwarty na obywateli Ukrainy, a oni sami mogą tutaj wykonywać takie same prace, jak w swoim ojczystym kraju.

- W takich sytuacjach chcemy im powiedzieć: „Jesteście pracownikami, którzy są tutaj potrzebni". Próbujemy im pomóc w przezwyciężeniu tej traumy. Dowiedzieć się, co umieją, znaleźć oferty na stanowiska, na które z powodzeniem mogą aplikować - mówi Paweł Panczyj.

Eksperci wskazują, że pracy w Polsce poszukują już nie tylko ci obywatele Ukrainy, którzy przyjechali na Śląsk z powodu wojny. W dniu jej wybuchu źródło utrzymania straciły także osoby studiujące na naszych uczelniach. Ze statystyk wynika, że tylko połowa z nich kontynuuje naukę. Reszta podzieliła się na dwie grupy - pierwsza rzuciła studia, by podjąć pracę. Druga opuściła Polskę - prawdopodobnie po to, by wrócić na Ukrainę i bronić swojego kraju.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera