Na Zachodzie ludzie, którzy mają ogródki, zbierają wodę do zbiorników i używają jej do podlewania roślin. Nie muszą brać wody z sieci i za nią płacić - tak Antoni Szlagor, burmistrz Żywca, a jednocześnie przewodniczący Zgromadzenia Związku Międzygminnego ds. Ekologii w Żywcu, komentuje fakt, że na Żywiecczyźnie zauważono, iż do nowo wybudowanej sieci kanalizacyjnej wpływają duże ilości wód opadowych i drenażowych.
Zadymiacz skontroluje instalację
Dlatego od kwietnia rozpoczną się kontrole podłączeń przy pomocy tzw. zadymiacza, a w szczególnych przypadkach za pomocą kamery TV i zdjęć wykonywanych aparatem fotograficznym - zapowiada Ireneusz Ficoń, prezes zarządu spółki „Beskid-Ekosystem” w Cięcinie.
Budynki jednorodzinne podłączane są do sieci kanalizacyjnej aż w 11 gminach powiatu żywieckiego. Prace prowadzone są w ramach unijnego programu „Oczyszczanie ścieków na Żywiecczyźnie - Faza II”. Budowa około 1200 km sieci kanalizacyjnej jest jednym z zadań projektu, którego koszt szacowany jest na ponad 213 mln euro, z czego unijne dofinansowanie wynosi 181,5 mln euro. I to właśnie podczas tej ważnej dla regionu inwestycji zaobserwowano zjawisko wpływania deszczówki i wód drenażowych do nowej sieci.
Prezes Ficoń przypomina, że zgodnie z podpisaną umową, odbiorcy usług zadeklarowali i są poinformowani o zakazie wprowadzania do kanalizacji sanitarnej wód opadowych oraz drenażowych.
Z kolei w specjalnej ulotce przygotowanej przez ZMGE można przeczytać, że w przypadku wprowadzania wód deszczowych czy drenażowych do sieci na początku opadów dochodzi do nadmiernego wypełnienia kanałów, a następnie do lokalnego wylewania ścieków z kanalizacji. Zalewane są place, ulice, tereny przydomowe, a nawet pomieszczenia mieszkalne. Wypełniona kanalizacja nie przyjmuje już ścieków odpływających z budynków i bywa że dochodzi do wylewania ścieków w budynkach.
„W tym samym czasie wzrasta drastycznie ilość ścieków dopływających do oczyszczalni, co przyczynia się do wzrostu kosztów eksploatacyjnych oczyszczalni oraz zwiększenia opłat za korzystanie ze środowiska. Konsekwencją tego jest wzrost cen za odprowadzanie ścieków, które muszą ponosić wszyscy mieszkańcy” - czytamy w ulotce.
Siedem dni, a jak nie, to 10 tysięcy złotych
Osoby, u których zostaną wykryte nieprawidłowości, będą miały szansę ich usunięcia.
- Odbiorcy posiadający nielegalne podłączenia najpierw dostaną upomnienie, a wykryte nieprawidłowości będą musieli usunąć w ciągu siedmiu dni - informuje prezes Ficoń.
W przypadku niedostosowania się do tych zaleceń sprawa zostanie zgłoszona policji.
- Zgodnie z obowiązującą ustawą o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków, kara grzywny w przypadku nielegalnego wprowadzania wód opadowych i drenażowych do sieci wynosi do 10 tysięcy złotych. W skrajnych przypadkach istnieje możliwość trwałego odcięcia odbiorcy od sieci kanalizacyjnej i wypowiedzenie umowy - przestrzega prezes zarządu spółki „Beskid-Ekosystem” w Cięcinie.
Źródło: dziennikzachodni.pl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?