W czwartek strajk włoski sprzedawców w marketach

Strajk włoski to protest przeciwko niekorzystnym dla pracowników formom zatrudnienia i niskim zarobkom.

- Jeszcze do niedawna alarmowaliśmy, że pracodawcy w handlu nie chcą zatrudniać ludzi na czas nieokreślony, tylko zawierają z nimi wieloletnie umowy na czas określony. To się zmieniło, niestety na gorsze - wyjaśnia przyczyny protestu Alfred Bujara, przewodniczący Sekcji Krajowej Pracowników Handlu NSZZ Solidarność.

NAPISZ, JAK BYŁEŚ DZISIAJ OBSŁUŻONY W HIPERMARKECIE. OPIS DAJ W KOMENTARZU DO TEGO MATERIAŁU

- Teraz preferowane są umowy cywilnoprawne z agencją pracy tymczasowej. Coraz częściej jest tak, że pracownicy w markecie są tak naprawdę przysłani tam przez producenta czy dystrybutora i wraz z towarem przekazani do sklepów, gdzie wykładają towar i wypełniają inne obowiązki. A to odbija się na sytuacji ludzi zatrudnionych w sklepach. Często są po prostu zwalniani. Mam przykłady konkretnych sieci, gdzie po pojawieniu się człowieka przysłanego przez zewnętrzną firmę osoba zatrudnia na etat straciła pracę - mówi Bujara.

Solidarność domaga się zakończenia takich praktyk. Związkowcy chcą też zwiększenia zatrudnienia w branży i podwyżek płac.

- Większość kasjerek zarabia minimalne wynagrodzenie 1317 zł brutto. Bywa i gorzej. Niektóre panie są zatrudnione np. na 6/8 etatu. Na rękę dostają więc ok. 750 zł. Jak z tego wyżyć? - pyta przewodniczący Sekcji Krajowej Pracowników Handlu NSZZ Solidarność.

Protest odbędzie się w czwartek 7 października. Jak mówi Bujara, odbędzie się we wszystkich sieciach handlowych.

Na czym będzie polegać? Na wykonywaniu przez pracowników obowiązków służbowych w sposób skrajnie obowiązkowy, zgodnie ze wszystkimi procedurami pracodawców.

Akcja będzie częścią obchodzonego 7 października na całym świecie Światowego Dnia Godnej Pracy, ustanowionego przez Międzynarodową Konfederację Związków Zawodowych.