W kopalni Boże Dary trwają poszukiwania górnika. Nie wrócił na powierzchnię

Powinien był zgłosić się na wyjazd z dołu najpóźniej o 1.50. Po stwierdzeniu, że nie zdał lampy, aparatu ucieczkowego, w szatni wisi jego czyste ubranie oraz po kontakcie z domem, gdzie go tez nie było, rozpoczęto akcję poszukiwawczą, w której biorą udział dwa zastępy ratowników.

- Cały czas trwają poszukiwania zaginionego pracownika. Szuka go 16 ratowników i pracownicy dołowi. Na pewno nie był w miejscu, gdzie powinien przebywać, ani nie przechodził trasą, którą powinien - mówi Wojciech Jaros, rzecznik KHW.

Część obowiązkowego wyposażenia każdego górnika stanowi lampa, podająca stały sygnał radiowy. Ma pomagać w dokładnej lokalizacji osób w razie zawału, zasypania. Jest odbierany z odległości 10-15 metrów. Nie służy do identyfikacji miejsca pobytu.
Tymczasem sam rejon podszybia na poziomie 416 Ruchu Boże Dary to około 20 km wyrobisk, chodników, przecznic, komór. Znalezienie człowieka, który oddalił się z miejsc, gdzie powinien przebywać, jest w tej sytuacji bardzo trudne.

To już drugie poważne zdarzenie na ruchu Boże dary. Trzy dni temu doszło tu do śmiertelnego wypadku. Podczas rozkręcania obudowy w przecince ściany na poziomie 600 jeden z pracowników, tzw. rabunkarzy - najprawdopodobniej na skutek rozprężenie górotworu - został uderzony w głowę łukiem obudowy. Przewieziono go do szpitala w Katowicach-Ochojcu. Był tam operowany.
Pracownik zmarł w szpitalu, nad ranem 14 stycznia. Miał 34 lata, był kawalerem, zatrudniony w kopalni od siedmiu lat.

*Zimy w styczniu nie będzie [PROGNOZA POGODY NA STYCZEŃ 2014]
*Abonament RTV 2014 [OPŁATY, TERMINY, ULGI]
*Urlop macierzyński i urlop rodzicielski 2014 [ZASADY I TERMINY]