W promieniu 100 kilometrów mieszka kilka milionów ludzi. To może być opłacalna inwestycja - tak dwa lata temu wizję budowy toru Formuły 1 kreślił wojewoda Zygmunt Łukaszczyk. Argumentował, że wyścigi F1 na Śląsku na pewno będą popularne, bo… mamy motoryzacyjne tradycje i fabryki samochodowe. Wojewoda nie zdradził, kto miałby wybudować u nas tor, którego koszt sięgałby co najmniej 500 mln zł (kolejne 120 mln na wykupienie licencji i logistyczne przygotowanie do wyścigu). Zaproponował za to dobrą lokalizację - okolice węzła autostradowego Sośnica w Gliwicach.
Nasi posłowie, senatorowie, samorządowcy i inni aktorzy politycznego spektaklu miewają przebłyski bajkowej fantazji. Mogą być na bakier z poczuciem czasu lub obowiązku, za to poczucie humoru nie opuszcza ich nigdy. Oto kolejne dowody.
ZOBACZ: Wybory 1 kwietnia? Polska scena polityczna na to zasługuje
Osiem lat temu wyobraźnię mieszkańców całego regionu rozpalała informacja o rewolucyjnym projekcie militarnym, który miał być realizowany na Śląsku. Wszyscy pamiętamy film "Uniwersalny żołnierz" z niezłomną parą Van Damme-Lundgren w rolach głównych. Projekt "Wojownik" miał zamienić polskiego żołdaka w podobną maszynę do zabijania z laserami, karabinami z systemem naprowadzania na cel, kamizelkami wyposażonymi w przenośne komputery i jeden Arnold Schwarzenegger wie, czym jeszcze. Kosmiczną technologię firmował swoim nazwiskiem Jerzy Szymura, niedługo później senator. Skończyło się upadłością spółki. Tak "Wojownik" stał się pułkownikiem.
Nie trzeba nawet przywoływać fantasmagorii z przeszłości, żeby udowodnić, że kampania wyborcza to jeden wielki prima aprilis. Metropolia w sto dni? Ha, ha, ha. Darmowe autostrady? Ha, ha, ha. Jeden bilet komunikacyjny na terenie całej aglomeracji? Śmiech to zdrowie, ale ile można…
Czekamy, aż któryś z naszych polityków obieca latające krowy i śpiewające karpie na drzewach. Brzechwa nie mógł się mylić.
Gdyby wyborcy mogli prawnie rozliczać polityków z ich obietnic, powszechne musiałyby być sądy 24-godzinne. To znaczy pracujące 24 godziny na dobę. Z drugiej strony, po co od razu straszyć sądem, napięcie sami mogliby rozładować politycy. Wystarczyłoby czasem przyznać to, czego wszyscy się domyślamy: że w czasie kampanii po prostu żartowali.
Ostatnio wrażliwość na wytrawny dowcip nie opuszcza posłów PO. Weźmy taką metropolię w sto dni. Gdy człowiek poważnie potraktuje taką deklarację, po wyborach może nabawić się wrzodów. Lepiej terapeutycznie powtarzać sobie, że to był prima aprilis. Bo 1 kwietnia w polityce zdarza się niemal każdego dnia.
Jak inaczej wytłumaczyć inną, bardziej fantastyczną koncepcję, jaką od 2006 roku słyszymy przy okazji rozmów o Stadionie Śląskim: zorganizujmy finał piłkarskiej Ligi Europejskiej. Kilka lat temu takie życzenia wyrażały władze samorządu wojewódzkiego. Ostatnio słyszeliśmy, że światowe gwiazdy futbolu zobaczymy w Chorzowie w 2013 roku. O ile wcześniej nie przyjdzie koniec świata.
Inny przykład: katowicka moderna na liście UNESCO. Z takim hasłem na sztandarze mandat senatora zdobył w Katowicach Leszek Piechota. Hasło piękne, podobnie jak cała koncepcja i sama architektura modernistyczna. Chęci senatorowi nie brakowało dobrych chęci, szanse na wpisanie katowickiej moderny na listę dziedzictwa UNESCO są zerowe.
Na koniec: Katowice nie zostały Europejską Stolicą Kultury, za to powinny być światową stolicą wolnego rynku. Nigdzie indziej na świecie nie wolno budować tak wolno.
Dzięki Bogu, i nam w końcu trafia się 1 kwietnia.
Marcin Zasada
Wybory 1 kwietnia? To idea adekwatna do politycznej rzeczywistości
Z dr Marcinem Gackiem, socjologiem z Uniwersytetu Śląskiego rozmawia Marcin Zasada
Co sądzi pan o inicjatywie, by wybory w Polsce odbywały się 1 kwietnia?
To jakaś społeczna inicjatywa?
Moja prywatna, ale sądzę, że na facebooku zdobyłbym trochę poparcia.
Idea adekwatna do rzeczywistości, biorąc pod uwagę, że polski parlament bywa bardzo niepoważny.
Gdyby wybory odbywały się w prima aprilis, nikt przynajmniej nie brałby na poważnie kosmicznych obietnic o milionach mieszkań albo milionach złotych.
A ja proponuje, by wyborcy uderzyli się w pierś i odpowiedzieli na pytanie, czy byliby w stanie oddać głos na polityka, który w trakcie kampanii mówiłby tylko prawdę. Są dwa rodzaje obietnic: populistyczne, będące de facto rodzajem gry wyborczej i deklaracje programowe, dotyczące takich spraw, jak choćby podatki. Polityków powinniśmy rozliczać za te drugie.
Rozliczamy, rozliczamy i czekamy, kiedy któryś z naszych posłów obieca most w miejscu, w którym nie ma nawet rzeki. A propos: pańska ulubiona obietnica, czy raczej deklaracja "do rozliczenia"?
Metropolia, zdecydowanie. Chciałbym usłyszeć, co na swoją obronę ma Tomasz Tomczykiewicz, który obiecywał ustawę w sto dni.
Był taki genialny artysta, Frank Zappa, który powiedział kiedyś, że polityka to na gałąź przemysłu rozrywkowego i bez wątpienia jest jedną z zabawniejszych.
Niestety, na takie słowa mogą pozwolić sobie tylko ludzie, którym specjalnie nie robi różnicy, czy płacą dwadzieścia, trzydzieści lub pięćdziesiąt procent podatków. Całej reszcie ta "rozrywka" nie wychodzi na zdrowie.
* CZYTAJ KONIECZNIE:
*ZOBACZ LISTĘ ZAWODÓW DO DEREGULACJI
*Hans Kloss powrócił FILM, ZDJĘCIA, RECENZJE, czyli HISTORIA PRAWDZIWA
*GWIAZDA PROGRAMU X-FACTOR nagrywała swój klip w Świerklańcu. ZOBACZ FOTKI
* http://slask.naszemiasto.pl/serwisy/fotomatura2012/: FOTOMATURA 2012. Zobacz tegoroczne maturzystki i maturzystów z całego województwa! ZAGŁOSUJ!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?