18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W polityce 1 kwietnia trwa przez cały rok

Redakcja
Nikt ci nie da tyle, ile przed wyborami obieca polityk. Nie tylko 1 kwietniaMieszkania dla młodych małżeństw Aleksandra KwaśniewskiegoPrzed wyborami prezydenckimi w 1995 roku Kwaśniewski dodał otuchy niepewnym jutra młodym małżeństwom. Młode małżeństwa w oczekiwaniu na spełnienie obietnicy, zdążyły się już trochę zestarzeć, niektóre być może doczekały sie nawet wnuków... A mieszkania? Wracały w kolejnych kampaniach wyborczych. Jeszcze nie raz o nich usłyszymy.
Nikt ci nie da tyle, ile przed wyborami obieca polityk. Nie tylko 1 kwietniaMieszkania dla młodych małżeństw Aleksandra KwaśniewskiegoPrzed wyborami prezydenckimi w 1995 roku Kwaśniewski dodał otuchy niepewnym jutra młodym małżeństwom. Młode małżeństwa w oczekiwaniu na spełnienie obietnicy, zdążyły się już trochę zestarzeć, niektóre być może doczekały sie nawet wnuków... A mieszkania? Wracały w kolejnych kampaniach wyborczych. Jeszcze nie raz o nich usłyszymy. arc.
"Wiecie, co było pierwszego kwietnia? Kokoszce wyrósł wielbłądzi garb. W niebie fruwała krowa stuletnia, a na topoli świergotał karp" - pisał Jan Brzechwa. Teraz pytanie: kogo poeta miał na myśli? Być może w proroczej wizji przepowiedział, co jeszcze są w stanie obiecać nam śląscy politycy. Bo polityka to taka wyjątkowa dziedzina życia, w której prima aprilis trwa cały rok.

W promieniu 100 kilometrów mieszka kilka milionów ludzi. To może być opłacalna inwestycja - tak dwa lata temu wizję budowy toru Formuły 1 kreślił wojewoda Zygmunt Łukaszczyk. Argumentował, że wyścigi F1 na Śląsku na pewno będą popularne, bo… mamy motoryzacyjne tradycje i fabryki samochodowe. Wojewoda nie zdradził, kto miałby wybudować u nas tor, którego koszt sięgałby co najmniej 500 mln zł (kolejne 120 mln na wykupienie licencji i logistyczne przygotowanie do wyścigu). Zaproponował za to dobrą lokalizację - okolice węzła autostradowego Sośnica w Gliwicach.

Nasi posłowie, senatorowie, samorządowcy i inni aktorzy politycznego spektaklu miewają przebłyski bajkowej fantazji. Mogą być na bakier z poczuciem czasu lub obowiązku, za to poczucie humoru nie opuszcza ich nigdy. Oto kolejne dowody.

ZOBACZ: Wybory 1 kwietnia? Polska scena polityczna na to zasługuje

Osiem lat temu wyobraźnię mieszkańców całego regionu rozpalała informacja o rewolucyjnym projekcie militarnym, który miał być realizowany na Śląsku. Wszyscy pamiętamy film "Uniwersalny żołnierz" z niezłomną parą Van Damme-Lundgren w rolach głównych. Projekt "Wojownik" miał zamienić polskiego żołdaka w podobną maszynę do zabijania z laserami, karabinami z systemem naprowadzania na cel, kamizelkami wyposażonymi w przenośne komputery i jeden Arnold Schwarzenegger wie, czym jeszcze. Kosmiczną technologię firmował swoim nazwiskiem Jerzy Szymura, niedługo później senator. Skończyło się upadłością spółki. Tak "Wojownik" stał się pułkownikiem.

Nie trzeba nawet przywoływać fantasmagorii z przeszłości, żeby udowodnić, że kampania wyborcza to jeden wielki prima aprilis. Metropolia w sto dni? Ha, ha, ha. Darmowe autostrady? Ha, ha, ha. Jeden bilet komunikacyjny na terenie całej aglomeracji? Śmiech to zdrowie, ale ile można…

Czekamy, aż któryś z naszych polityków obieca latające krowy i śpiewające karpie na drzewach. Brzechwa nie mógł się mylić.

Gdyby wyborcy mogli prawnie rozliczać polityków z ich obietnic, powszechne musiałyby być sądy 24-godzinne. To znaczy pracujące 24 godziny na dobę. Z drugiej strony, po co od razu straszyć sądem, napięcie sami mogliby rozładować politycy. Wystarczyłoby czasem przyznać to, czego wszyscy się domyślamy: że w czasie kampanii po prostu żartowali.

Ostatnio wrażliwość na wytrawny dowcip nie opuszcza posłów PO. Weźmy taką metropolię w sto dni. Gdy człowiek poważnie potraktuje taką deklarację, po wyborach może nabawić się wrzodów. Lepiej terapeutycznie powtarzać sobie, że to był prima aprilis. Bo 1 kwietnia w polityce zdarza się niemal każdego dnia.

Jak inaczej wytłumaczyć inną, bardziej fantastyczną koncepcję, jaką od 2006 roku słyszymy przy okazji rozmów o Stadionie Śląskim: zorganizujmy finał piłkarskiej Ligi Europejskiej. Kilka lat temu takie życzenia wyrażały władze samorządu wojewódzkiego. Ostatnio słyszeliśmy, że światowe gwiazdy futbolu zobaczymy w Chorzowie w 2013 roku. O ile wcześniej nie przyjdzie koniec świata.

Inny przykład: katowicka moderna na liście UNESCO. Z takim hasłem na sztandarze mandat senatora zdobył w Katowicach Leszek Piechota. Hasło piękne, podobnie jak cała koncepcja i sama architektura modernistyczna. Chęci senatorowi nie brakowało dobrych chęci, szanse na wpisanie katowickiej moderny na listę dziedzictwa UNESCO są zerowe.

Na koniec: Katowice nie zostały Europejską Stolicą Kultury, za to powinny być światową stolicą wolnego rynku. Nigdzie indziej na świecie nie wolno budować tak wolno.

Dzięki Bogu, i nam w końcu trafia się 1 kwietnia.

Marcin Zasada

Wybory 1 kwietnia? To idea adekwatna do politycznej rzeczywistości

Z dr Marcinem Gackiem, socjologiem z Uniwersytetu Śląskiego rozmawia Marcin Zasada

Co sądzi pan o inicjatywie, by wybory w Polsce odbywały się 1 kwietnia?
To jakaś społeczna inicjatywa?

Moja prywatna, ale sądzę, że na facebooku zdobyłbym trochę poparcia.
Idea adekwatna do rzeczywistości, biorąc pod uwagę, że polski parlament bywa bardzo niepoważny.

Gdyby wybory odbywały się w prima aprilis, nikt przynajmniej nie brałby na poważnie kosmicznych obietnic o milionach mieszkań albo milionach złotych.
A ja proponuje, by wyborcy uderzyli się w pierś i odpowiedzieli na pytanie, czy byliby w stanie oddać głos na polityka, który w trakcie kampanii mówiłby tylko prawdę. Są dwa rodzaje obietnic: populistyczne, będące de facto rodzajem gry wyborczej i deklaracje programowe, dotyczące takich spraw, jak choćby podatki. Polityków powinniśmy rozliczać za te drugie.

Rozliczamy, rozliczamy i czekamy, kiedy któryś z naszych posłów obieca most w miejscu, w którym nie ma nawet rzeki. A propos: pańska ulubiona obietnica, czy raczej deklaracja "do rozliczenia"?
Metropolia, zdecydowanie. Chciałbym usłyszeć, co na swoją obronę ma Tomasz Tomczykiewicz, który obiecywał ustawę w sto dni.

Był taki genialny artysta, Frank Zappa, który powiedział kiedyś, że polityka to na gałąź przemysłu rozrywkowego i bez wątpienia jest jedną z zabawniejszych.
Niestety, na takie słowa mogą pozwolić sobie tylko ludzie, którym specjalnie nie robi różnicy, czy płacą dwadzieścia, trzydzieści lub pięćdziesiąt procent podatków. Całej reszcie ta "rozrywka" nie wychodzi na zdrowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!