Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Sośnicy powstaje dzieło życia prof. Nitscha [ZDJĘCIA]

Marlena Polok-Kin
Prof. Krzysztof Nitsch, światowej sławy rzeźbiarz i medalier, pracuje nad dziełem życia. Co tworzy? W maleńkiej uliczce w gliwickiej Sośnicy chce zostawić po sobie ślad, osobiste muzeum i miejsce spotkań artystów - pisze Marlena Polok-Kin

Rozgląda się po przywodzącym na myśl włoskie domostwa dziedzińcu za wysokim murem okiem gospodarza. To miejsce - dosłownie - jest dziełem artysty. Lada moment będzie miejscem spotkań ze sztuką i rzemiosłem, procesem tworzenia - równocześnie. Swój ślad prof. Krzysztof Nitsch dla potomnych chce zostawić tu, w zaułku ulicy Wawelskiej w Sośnicy.

Z dziedzińca naznaczonego jego rzeźbami schodzimy do pracowni mistrza. Tu nawet niejeden piec do topienia brązu, tzw. żeliwniak, profesor wykonał własnymi rękami. Przydało się solidne wykształcenie i śląska pracowitość. Gdy bowiem w 1999 roku otrzymał od miasta za symboliczną złotówkę budynek starej, zawilgoconej remizy strażackiej, nie spodziewał się, że będzie musiał ją rozpruwać niemal do fundamentów. Zmiany obrazują stare wycinki gazetowe i fotografie Arka Goli, który z kronikarską pieczołowitością zatrzymywał w kadrze przeobrażanie rudery niemal w niezwykłą galerię i muzeum artysty. Prof. Nitsch zna każdy kamień w tym domu. Włożył w to lata fizycznej roboty i własne pieniądze.

CZYTAJ WIĘCEJ O PROFESORZE NITSCHU

- Starałem się zrobić tutaj sam tyle, ile tylko mogłem i na ile pozwalały mi moje umiejętności - mówi skromnie profesor, gładząc dłonią wielki, drewniany stół.

Siedzimy w minimalistycznym aneksie jadalnym, do którego wspięliśmy się po marmurowych schodach za szkłem. Naturalny kamień przy wiodących na piętro schodach profesor układał sam. Na poddaszu - łazienka i puste jeszcze pokoje gościnne z pachnącą modrzewiem podłogą. Niemal ascetycznie, a jak przytulnie. To tu, jak marzy się profesorowi, już za kilkanaście miesięcy usiądą artyści i ludzie związani ze sztuką albo tacy, którzy chcą o niej dyskutować. Z całego świata, zewsząd. Na piętrze jest też miejsce na galerię, z zamontowanym przez profesora specjalnym oświetleniem. Trzeba to wszystko, jak mówi, wyposażyć na miarę gości. Całość nazywa "obiektem muzealno-sympozjalnym". Ale żywym!

- To miejsce spotkań ludzi, poznawania człowieka, spotkania z jego sztuką - podkreśla. - Nowe miejsce spotkań z kulturą na mapie miasta. Przyjadą na maleńką Wawelską? Prof. Nitsch wierzy, że tak, nie tylko z powodu fantastycznego skomunikowania, bo niedaleko megawęzła autostrad. I powinien być tam drogowskaz, bo to będzie wizytówka miasta.

- Chciałbym, aby ludzie czuli potrzebę wracania do tego miejsca - mówi prof. Nitsch.

I wierzy, że może jak zawsze liczyć na opiekę miasta Gliwic. Już 33 rzeźby artysty oglądamy w mieście dzięki jego mecenatowi. Żartujemy, że sośnicka Wawelska spięła jego artystyczną drogę jak klamrą.

Od lat 70. ub. wieku prof. Nitsch jest związany z krakowską ASP. Ma do tego miasta ogromny sentyment. - Ten mały strumyk, co tu za domem płynie, nazywam małą Wisełką - uśmiecha się. Jego prace znajdują się w zbiorach, m.in. w British Museum w Londynie, Muzeum Dantego w Rawennie, w Lozannie, w Japonii, w zbiorach prywatnych w Japonii, Rosji, Francji, Niemczech, Argentynie, Ukrainie, USA, Belgii, Holandii, Włoszech, Chinach, Australii. Ba, długo by wymieniać. Jego marzeniem jest jednak, aby znalazł się ich ślad w jednym miejscu. Właśnie tutaj, w Sośnicy. Marlena Polok-Kin

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!