Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Według propisowskich publicystów SLD doprowadziło Blidę do samobójstwa

Robert Siewiorek
Robert Siewiorek
Robert Siewiorek
W miasteczku Twin Peaks wszyscy zastanawiali się, kto zabił Laurę Palmer. W naszym niewesołym miasteczku takim tematem stała się śmierć Barbary Blidy.

Polityczne sępy, które krążą wciąż nad zwłokami Barbary Blidy, mają wielkie, tępe dzioby, i otwierają je przy byle okazji". Takim soczystym obrazem otwiera swój tekst na portalu wsieci.rp.pl prawicowy publicysta Krzysztof Feusette.

W tekście "Kto zabił Barbarę Blidę" bierze w obronę tragicznie zmarłą posłankę SLD. I to przed tymi, którzy mienią się jej przyjaciółmi i mścicielami jej pamięci.

Tyle że ta obrona jest obroną pozorną. W istocie idzie bowiem o to, by dowieść, że postkomuniści w imię politycznych kalkulacji instrumentalizują tragedię nieżyjącej koleżanki: "Jest coś szczególnie koszmarnego w tym, że na ogół są to ludzie o korzeniach komunistycznych, a więc takich, które jeszcze niedawno kazały milczeć o tysiącach oficerów zamordowanych w Katyniu, cywilów zabijanych w ubeckich katowniach, o śmierci księdza Jerzego Popiełuszki, Stanisława Pyjasa, Grzegorza Przemyka, górników spod Wujka i wielu innych niewinnych ludzi, którzy tym różnią się od Barbary Blidy, że nie mieli żadnego wyboru" - pisze Feusette.

Innymi słowy, odwieczni tchórze i oportuniści bronią pamięci oportunistki. W ich chórze najgłośniej słychać Kazimierza Kutza "gdy wali głową w mur własnego kabotyństwa, myśląc, że wolno mu powiedzieć wszystko, nawet to, że Ziobro i Kaczyński >zamordowali< Blidę". Zaglądając więc pod podszewkę tego kabotyństwa, Feusette pyta: "Dlaczego piękna, majętna, szczęśliwa kobieta chwyta za pistolet i odbiera sobie życie? Kalisz z Millerem twierdzą, że poczuła się zhańbiona najściem ABW. I dlatego opuściła najbliższych, naprawdę?".

To co Feusette myśli, ale czego nie ma odwagi wydukać, wywala na tym samym portalu blogerka Kataryna. Z jej tekstu pt. "Jak Kaczor Blidę wykluczał" dowiadujemy się, że to postkomuniści - choć mimowolnie - zabili Blidę. Po prostu przekombinowali.
Pod koniec rządów SLD, gdy Ryszard Kalisz panował w ekipie Belki nad MSWiA, złodziejskie konszachty Blidy z Barbarą Kmiecik, śląską Alexis, miały już mocno cuchnąć. Ale nie było czasu na posprzątanie. Więc gdy nadszedł Kaczyński, komuniści wpadli w popłoch i wykombinowali plan: jeśli któregoś dnia agenci Kaczyńskiego przyjdą po Blidę, ta sugestywnie - acz w sposób kontrolowany - targnie się na swoje życie. A gdy się już wyliże z zadrapań, skompromitowani tropiciele afer z IV RP raz na zawsze pozamykają gęby. I będzie spokój. "Otwarte pozostaje pytanie, czy i kto Blidzie podpowiedział taki sprytny pomysł na wybrnięcie z kłopotów. Ktokolwiek to był, podpowiedział, zachęcał, przeczuwał, wiedział - to on ma krew Blidy na rękach" - pisze Kataryna.

Naiwna Blida nie żyje, dała się podpuścić. Kutz na starość zwariował z nienawiści, a "tęczowy" pseudoprawnik Kalisz gra trupem koleżanki. Po przeciwnej stronie stoją kandydaci na męczenników stalinizmu odradzającego się w państwie Tuska: Ziobro i Kaczyński. Obaj bronią się tak, jak mogą w podobnej sytuacji bronić się prawi, ale zaszczuwani ludzie: ironią. Pierwszy mówi, że wniosek Kalisza o postawienie jego i jego szefa przed Trybunałem Stanu "traktuje humorystycznie i na wesoło", drugi z równie szczerą wesołością zapowiada, że już się pakuje, kupuje kożuch i wybiera się na Sybir. Z zaplecza wspiera ich rzesza publicystów i blogerów, którzy pokazują światu całą prawdę o Blidzie.

Jak zniósłby Kaczyński podobne kpiny nad grobem własnego brata? Nie pamięta, jak się czuł, kiedy Palikot dowodził, że to śp. prezydent sam sprowadził na siebie i pozostałych pasażerów TU 154M śmierć, wymuszając lądowanie w Smoleńsku? Jak to jest, że tragiczna śmierć "swojego" zasługuje na miesięcznice, pochody, Wawel i polityczną beatyfikację, a śmierć "obcej" - na bezczelne kłamstwa i szyderstwa? Czy to dlatego, że także w jego przekonaniu Blida zasługiwała na swój los? A może powodem jest przekonanie prezesa PiS, że każdy postkomunista to potencjalny lub rzeczywisty złodziej i na szacunek nie zasługuje nawet po śmierci? A może Blida, przy różnych okazjach manifestująca swoją śląskość, też reprezentowała jakąś zakamuflowaną opcję?

Zanim Kaczyński pojawi się na Śląsku z kolejną wyborczą klechdą o drugiej Bawarii, powinien przygotować sobie odpowiedzi na te pytania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!