Wzorem swojego patrona gra na wszystkich instrumentach ludowych. Równie barwnie potrafi opowiadać o swoich latach szkolnych, kiedy zabierał ze sobą gliniany laptop, a w domu przenosił tę wiedzę na twardy dysk, czyli wkładał do głowy. Zdradził też czym w Istebnej powinna się charakteryzować kandydatka na żonę. Ma być "siyrokiego zadku, dobrego gatunku, coby nie pijała po gospodach trunku."
Do tegorocznych eliminacji konkursu zgłosiło się ponad 100 osób. Do półfinału dotarło 15 uczestników, a do niedzielnego finału, który odbył się w zabrzańskim Domu Muzyki i Tańca, troje. Podczas konkursowej gali finaliści zaprezentowali swoje gwarowe monologi, musieli też wykazać się błyskotliwością odpowiadając na pytania jurorów. W składzie jury znaleźli się etnografowie: prof. Dorota Simonides i prof. Karol Daniel Kadłubiec, językoznawca prof. Jan Miodek i poeta ks. Jerzy Szymik.
- Zwycięzcy konkursu byli wspaniali językowo i estradowo. Poziom konkursu jest z roku na rok coraz wyższy, nigdy nie gorszy. Nigdy nie przeżywam tu rozczarowania i znudzenia. Przeciwnie, konkurs jest coraz lepszy. Monologi są coraz lepsze literacko, językowo, kompozycyjnie, dramaturgicznie - wyliczał po ogłoszeniu werdyktu prof. Jan Miodek.
Sala Domu Muzyki i Tańca w Zabrzu podczas niedzielnego finału wypełniona była po brzegi.
Janusz Macoszek wygrał bezapelacyjnie, zachowywał się na scenie jak prawdziwy showman. Otrzymał 15 tys. zł.
Zdystansował w tym konkursie swoją krajankę Teresę Przybyłę z Jaworzynki oraz Dorotę Łukaszczyk z Tarnowskich Gór.
Młodzieżowym Ślązakiem Roku została 8-letnia Dominika Graboś ze Szkoły Podstawowej nr 17 w Mysłowicach.
Tytuł Honorowego Ślązaka Roku, przyznawany od 15 lat osobom powszechnie znanym i szanowanym na Śląsku, przypadł w tym roku profesorowi Marianowi Zembali - cenionemu kardiochirurgowi, szefowi Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu
Gospodynią wieczoru była jak zawsze Maria Pańczyk-Pozdziej. Finały Ślązaka Roku od lat cieszą się ogromną popularnością, ponieważ promują ludzi perfekcyjnie posługujących się śląską gwarą - zarówna tą opolską, cieszyńską, rybnicką, jak i wieloma innymi jej odmianami. Gwiazdą wieczoru był Ziguś - wojewoda śląski Zygmunt Łukaszczyk, który wystąpił w białych rajtuzach, krótkich galotkach, z zamszową szlajfką pod szyją, dokładnie tak samo jak 44 lata temu na odpuście w rodzinnych Żorach i o tamtych wrażeniach opowiadał publiczności.
Wojewoda zwyciężył w konkursie "Po naszymu dla VIP-ów". Zajął pierwsze miejsce ex equo z posłem Henrykiem Siedlaczkiem. Obydwaj rozbawili widownię do łez. PAP
Z Januszem Janko Macoszkiem, Ślązakiem roku 2010, rozmawia Teresa Semik
Mężczyźni nie płaczą...
Ale jo się tak wzruszył kapkę. To przecież wielkie wyróżnienie, niesamowite.
Górale górą!
Cały Śląsk górą, bo som my jedni. Jednako rządzimy, jednako się bawim, jednako jemy.
Wiesz, że między Ślązakami a gorolami był antagonizm. Było minęło?
Jo jest młode pokolenie pozytywnie nastawione do życia. Nie mam antagonizmów do jednego albo do drugiego. Każdego traktuję jednakowo. Jak dobry, to dobry, jak zły to nie mam o czym z nim godać.
A ten kapelusz na głowie to chyba słowacki a nie istebniański?
Kupiłem na Allegro. Mało czasu miałem na spakowanie i nie zauważyłem, co pakuję.
Komu zawdzięczasz ten sukces.
Podziękuję jak wszyscy artyści na scenie: wydawcy czyli Panu Bogu, operatorom czyli moim rodzicom, reżyserom - Zuzannie i Franciszce Kawulok - one mnie prowadziły.
Jak będziesz świętował ten sukces
Pewnie teraz każdy będzie coś ode mnie chciał. Myślę, że zabiorę rodzinę na uroczysty obiad. Jo jest z wykształcenia kluchor, strasznie rod warzym i umiem warzyć, ale taki jeden dzień może być wyjątkowy.
Co świątecznego uwarzysz?
Już mi się chce biołej polewki. To jest wywar na wędzonych kościach, do tego dodaję jarzynki trzeba dobrze powarzyć. Kości trzeba wyjąć i potem to si zalewo warzonym, słodkim mlekiem. Trzeba doprawić szczypiorkiem i dodać ziemniaki. To jest strasznie dobre jedzenie. Tak jak kwaśnica w Milówce, tak u nas polewka.
Teresa Przybyła z Istebnej, nauczycielka angielskiego w gimnazjum - druga nagroda.
Pojechała do Ameryki i wtedy się przekonała, że w górach ma wsieko. Wsieko jest wtedy, jak sie jest z ludziami kierych zieś rod, jak moś robotym kierom robiś dobrze i jak za łoknym moś siumne grónicki - przekonywała.
Dorota Łukaszczyk z Tarnowskich Gór - trzecia nagroda. 59 lat, księgowa na emeryturze.
Opowiedziała o dwóch wojnach swojej mamy, która mieszkała w Bobrownikach koło Tarnowskich Gór, to znaczy o wojnie z 1939 roku, kiedy przyszedł Niemiec i 1945, kiedy przyszły te gizdy Rusy. Wspominała staroszka Franciszka, ktory przoł koniom, a zwłaszcza Neli maści czornej półkrwi arabskiej, na przednich nogach miała biołe zoki ,na czole biolo gwiazda i czorno grzywa.
Prof. Jan Miodek, juror konkursu
Poziom tegorocznych zmagań był jeszcze wyższy od poprzedniego, słyszeliśmy jeszcze piękniejsze teksty literackie, zwarte kompozycyjnie. Głoszone były z potrzeby serca i dumy Ślązaków. Ten konkurs to nie tylko święto tych, którzy pięknie mówią gwarą. To także święto nas, jurorów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?