Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czwarta śląska wojna domowa o język

Michał Smolorz
Proponuję, aby od zaraz i bez żadnych warunków wstępnych podpisać zawieszenie broni pomiędzy zwolennikami rejestracji śląskiego języka regionalnego a stronnikami pani Marii Pańczyk, którzy się temu sprzeciwiają.

Od trzech lat trwa wyniszczająca wojna domowa, choć de facto obu zwaśnionym stronom chodzi o to samo: dowartościowanie "śląskiej godki". Tymczasem beneficjentami tego sporu są zwolennicy zamknięcia tutejszych "Indianerów" w rezerwatach i zaprowadzenia w regionie wszechogarniającego kosmopolityzmu.

CZYTAJ PEŁNY WYWIAD Z MARIĄ PAŃCZYK, W KTÓRYM MÓWI, DLACZEGO ŚLĄSKA MOWA NIE BĘDZIE JĘZYKIEM I KTO PODGRZEWA ATMOSFERĘ NIECHĘCI DO ŚLĄZAKÓW

Potem nikt już nie będzie nikomu zawracał głowy kulturą regionalną, nikt nie będzie zrzędził o prawie "bycia sobą u siebie". Po raz kolejny przekonałem się o tym, czytając przed tygodniem w "Dzienniku Zachodnim" wywiad z panią senator, w którym od odpowiedzi daleko ważniejsze były postawione jej pytania. Łatwo dać się złapać w taką pułapkę.

CZYTAJ LIST MONIKI KASSNER Z RAŚ, KTÓRA POLEMIZUJE Z MARIĄ PAŃCZYK-POZDZIEJ

Powiedzmy bez ogródek, że wszystkie śląskie dialekty są w zaniku i żaden naturalny proces, dobra wola i zaangażowanie nie są w stanie temu zapobiec.

Po wielekroć głosiłem z tego miejsca i powtarzam raz jeszcze, że bezdyskusyjną zasługą red. Marii Pańczyk jest stworzenie prekursorskiego ruchu społecznego na rzecz śląskiego dialektu (gwary, języka, godki, czy jak tam sobie tę wartość nazwiemy) i nikt jej tego nie odbierze. Konkurs "Po naszymu, czyli po śląsku" jest od lat 90. ubiegłego wieku najważniejszym zjawiskiem budzącym regionalną tożsamość we wszystkich jej wymiarach i już ma swoje miejsce w historii. Jest to coś w rodzaju paradygmatu, który powinni sobie wpisać do sztambucha wszyscy działacze regionalni i nigdy o tym nie zapominać. Daje to autorce, pomysłodawczyni i zarazem animatorce tego ruchu szczególną pozycję, a jej słowom odpowiednią rangę - o czym pamiętać powinni jej adwersarze, ale i ona sama. Rzucając publicznie słowa z takiej ambony, trzeba pamiętać "cui bono fuerit".

POSEŁ MAREK PLURA KOMENTUJE APEL MICHAŁA SMOLORZA

TADEUSZ KIJONKA KOMENTUJE APEL MICHAŁA SMOLORZA

Mamy teraz sytuację patową. Za poduszczeniem ludzi, którzy śląskość najchętniej schowaliby do lamusa, obie strony co rusz zadają sobie bolesne ciosy i wzajem przelewają krew. Tymczasem, jeśli odsączyć z tych bitew emocje, wzajem rzucane obelgi, a nawet pomówienia, wychodzi, że mamy do czynienia z daleko posuniętą wspólnotą celów, każdy bowiem chce chronić śląski "język duszy", wyrwać go z getta, ożywić i nadać mu należną rangę społeczną. Chodzi o zachowanie najważniejszego atrybutu regionalnego, jednego z ostatnich wyróżników i nośników tożsamości, tradycji i kultury Górnego Śląska - czy ktoś tę tezę neguje?

ALOJZY LYSKO KOMENTUJE APEL MICHAŁA SMOLORZA

*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera
Spór toczy się praktycznie o jedno zagadnienie: że nie ma jednego języka śląskiego, lecz kilkanaście śląskich dialektów. W związku z tym próba stworzenia wspólnego języka wzorcowego i skodyfikowanie go pachnie sztucznością i może rodzić konflikty w subregionach, które mówią inaczej i chcą dbać o swoją wersję "śląskiej godki".

POSEŁ MAREK PLURA SZERZY JĘZYK ŚLĄSKI W SEJMIE

Powiedzmy sobie szczerze: to realne zagrożenie i nie warto temu zaprzeczać. Ale też powiedzmy bez ogródek, że wszystkie śląskie dialekty są w zaniku i żaden naturalny proces, żadna dobra wola i społeczne zaangażowanie nie są w stanie temu zapobiec - zarówno Maria Pańczyk, jak i stojące za nią autorytety wiedzą to i publicznie przyznają.

Kulturowa unifikacja (także językowa), wszechobecność mediów elektronicznych, dominacja języka narodowego w szkole, pracy, kościele, a nawet w rodzinie, nie dają gwarom żadnych szans naturalnego przetrwania. A jednocześnie mamy w naszym systemie politycznym jeden instrument prawno-administracyjny, za którym idą zobowiązania dla władzy publicznej i wymierna pomoc rzeczowa i finansowa: nadanie gwarze statusu języka regionalnego. Czy nie warto z tego jedynego narzędzia skorzystać, a choćby tylko spróbować ? Czym ryzykujemy?

NAUKOWCY ZGODNIE UZNAJĄ JĘZYK ŚLĄSKI, ALE RADA JĘZYKA POLSKIEGO JEST PRZECIWNA

Do wyboru mamy: albo pogodzić się, że w następnym pokoleniu śląska tożsamość kulturowa będzie już tylko historyczną ciekawostką, albo zebrać siły, wspólnie wymóc na parlamentarzystach zmianę prawa i skorzystać z jego dobrodziejstwa. Odpowiedź wydaje się oczywista, ale wciąż zapiekłość skłóconych stron tę oczywistość przesłania. Po 90 latach znów toczymy bratobójczą śląską wojnę, w której realny interes ma ktoś zupełnie inny.

Podyskutujmy o tym. Czekamy na komentarze i opinie. Zgadzasz się z Michałem Smolorzem? Piszcie pod tym materiałem

*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!