- Obawiamy się, że wiele osób nawet nie zdaje sobie sprawy, że są zakażone chorobą. Na pięciu pacjentów, u których podejrzewamy boreliozę, nasza diagnoza sprawdza się w czterech przypadkach. To alarmujące wyniki - mówi Roman Głowski, kierownik Zakładu Lecznictwa Ambulatoryjnego "Amicus Med" w Kuźni.
Szacuje się, że co trzeci kleszcz żyjący w śląskich lasach, parkach i ogrodach przenosi groźną dla człowieka chorobę. Potwierdzają to leśnicy, którzy co roku chodzą na badania krwi. - Ponad 60 procent pracowników Lasów Państwowych jest zakażonych. A 20 procent walczy już z poważnym stadium choroby i co roku trafia do szpitali - mówi Zenon Pietras, nadleśniczy z Rud Raciborskich. - Sam jestem nosicielem - dodaje.
Tymczasem, mimo że mamy już listopad, w lasach wcale nie jest jeszcze bezpiecznie. Z powodu wysokich temperatur wciąż można natknąć się nie tylko na grzyby. - Kleszcze, które zwykle o tej porze przygotowywały się już do zimowania, są ciągle aktywne. Występują teraz młode osobniki, tak zwane nimfy. Praktycznie nie widać ich gołym okiem - mówi Pietras. - Dwa tygodnie temu zostałem ukąszony. Zauważyłem mały punkcik na skórze. Dopiero pod lupą dostrzegłem, że czarna kropka ma nogi - mówi. Najgorsze jest jednak to, że choroba u większości zakażonych rozwija się na początku bezobjawowo. Typowy rumień na skórze występuje tylko u 40 proc. pacjentów. Dlatego lekarze stwierdzają boreliozę dopiero w późnej fazie, gdy zaatakuje już stawy, układ nerwowy, a nawet mięsień sercowy. Często pierwszym objawem są bóle podobne do reumatycznych, więc leczenie ogranicza się do aplikowania środków przeciwbólowych.
- Jestem nieuleczalnie chory, bo za późno stwierdzono u mnie boreliozę. Od 20 lat mam problemy ze stawami, ale wcześniej mówiono mi, że to reumatyzm. Leczyłem się sam, próbowałem pokrzyw, ale nie pomagało - mówi Ryszard Haider, łowczy koła łowieckiego "Odyniec" z Rud, który dopiero pięć lat temu dowiedział się, że jest poważnie chory. - Od tego czasu co roku trafiam na oddział zakaźny szpitala w Raciborzu - mówi 73-letni mężczyzna.
Badania prowadzone w Kuźni mają cel profilaktyczny. - U kogo szybko wykryjemy boreliozę, mamy szansę go wyleczyć - mówi Głowski.
Kleszcze zakażone krętkiem borelia można spotkać wszędzie, nawet w miejskich parkach i ogródkach.
Z roku na rok będzie ich przybywać, tak samo jak pacjentów borykających się z boreliozą. - To choroba zakaźna, więc każdy przypadek jest rejestrowany w inspektoratach sanitarnych - mówi Anna Szczerba-Sachs, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Katowicach. O ile w 1999 r. zarejestrowano w Polsce 891 przypadków zachorowań, to od początku tego roku już 6461. Z meldunku Państwowego Zakładu Higieny w Warszawie wynika, że w okresie od 16 do 31 października na boreliozę zachorowało w Polsce aż 595 osób. Wzrasta też liczba zachorowań na Śląsku. Od początku roku rozpoznano już ponad 1100 przypadków.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?