Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Służba zdrowia pod napięciem. Manifestacja pielęgniarek 24 września. Jesień będzie gorąca.

Agata Pustułka
Każdy rząd ma swoje „białe miasteczko” i protesty medyków. Tak będzie, dopóki nie dojdzie do prawdziwej reformy zdrowia
Każdy rząd ma swoje „białe miasteczko” i protesty medyków. Tak będzie, dopóki nie dojdzie do prawdziwej reformy zdrowia Polska Press
Plan reform „uzdrawiających” może nie wystarczyć, by uspokoić sytuację w służbie zdrowia. Gigantyczna manifestacja pracowników służby zdrowia ma przejść ulicami Warszawy 24 września. Jaka będzie przyszłość śląskiej medycyny?

Właśnie skończyła się kilkudniowa okupacja działaczek Solidarności w Ministerstwie Zdrowia, a już dziś pod Sejmem pikietować będą lekarze rezydenci, domagając się podwyżki wynagrodzeń. Natomiast w sobotę w stolicy ma się odbyć ogólnopolski protest pracowników ochrony zdrowia, zrzeszonych w dziewięciu ogólnokrajowych związkach występujących pod wspólną etykietą: Porozumienia Zawodów Medycznych. Śląskie ma być mocno reprezentowane.

To nie wszystko. Federacja Związków Zawodowych Pracowników Ochrony Zdrowia i Pomocy Społecznej wezwała, by do 15 października wszystkie organizacje wystąpiły do pracodawców o podwyżki, (z wyjątkiem tych - m.in. pielęgniarek - które wynegocjowały wzrost płac z byłym ministrem zdrowia, Marianem Zembalą). Właśnie do połowy października premier Beata Szydło dała czas ministrowi zdrowia, Konstantemu Radziwiłłowi, by przedstawił konkretny scenariusz zmian. Jeśli protesty się zradykalizują, Radziwiłł zapłaci za nie stanowiskiem.

Związki zawodowe, reprezentujące wszystkie zawody medyczne, domagają się podwyżek płac. Jak grożą, jeśli pracodawcy nie spełnią ich postulatu, wszczęte zostaną spory zbiorowe. A stąd już tylko krok do strajków.

Taką decyzję podjęła Federacja Związków Zawodowych Pracowników Ochrony Zdrowia i Pomocy Społecznej.

Być może rządzących do podjęcia zdecydowanych kroków zmusi sobotnia manifestacja w Warszawie, która ma zgromadzić tysiące lekarzy, ratowników, pielęgniarek skupionych w Porozumieniu Zawodów Medycznych. Związkowcy domagają się wzrostu nakładu na ochronę zdrowia do 6 proc. PKB. Obecnie to niewiele ponad 4 proc. Tymczasem minister zdrowia, Konstanty Radziwiłł, na oczekiwany wzrost PKB dał sobie czas do... 2025 r.

- Zawsze zmiana władzy budzi niecierpliwość i nadzieję, że postulaty szybko zostaną zrealizowane. To spotykało wszystkie rządy - ocenia poseł Andrzej Sośnierz z Prawa i Sprawiedliwości, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Zdrowia.

Jego zdaniem, protesty środowisk medycznych są pewnym rytuałem, ale jak dodaje, sytuacja nie jest łatwa.

- W tych sprawach łatwo jednak o populizm, a ja jestem racjonalistą. Myślę, że nie ma odwrotu od decyzji dotyczącej wzrostu składki zdrowotnej - wyjaśnia Sośnierz, który ma nadzieję, że plan likwidacji NFZ i przeniesienia kompetencji oddziałów regionalnych do urzędów wojewódzkich zostanie zmodyfikowany. - Mamy dziś całkowite odwrócenie zwrotnicy. Nie jest to we wszystkich aspektach korzystne. Dosypywanie pieniędzy do systemu też jest bez sensu i nic nie daje. PO kiedyś dosypała 8 mld zł i kupiła sobie spokój na dwa lata, a efektów ekonomicznych czy zdrowotnych nie osiągnięto - wyjaśnia poseł PiS.

Jutro w Zabrzu, w ramach VI Śląskich Targów Medycznych, odbędzie się konferencja poświęcona przyszłości śląskiej medycyny w przededniu zmian systemu ochrony zdrowia, zorganizowana przez regionalny Związek Pracodawców Ochrony Zdrowia oraz Polską Federację Szpitali.

Wydaje się, że jedynym słusznym rozwiązaniem byłoby podniesienie składki zdrowotnej, ale to trudna decyzja

Mówi Mariusz Wójtowicz, prezes Związku Pracodawców Ochrony Zdrowia województwa śląskiego i prezes Szpitala Miejskiego w Zabrzu.

Jak ocenia pan plany reformy ochrony zdrowia przez PiS?
Sytuacja jest dynamiczna. Środowiska medyczne upominają się o realizację postulatów płacowych, a partia rządząca chce realizować swój program, którego jednym z głównych punktów jest likwidacja NFZ. W działaniach resortu zdrowia widzę nacisk na dofinansowanie sektora publicznego, co jest zrozumiałe. Najłatwiej i najsensowniej byłoby podnieść składkę zdrowotną. To jednak niezwykle trudna decyzja polityczna. Poza tym mamy, jako kraj, bardzo napięty plan finansowy i wiele zobowiązań, jak m.in. Rodzina 500 plus oraz leki dla seniorów. Tak znaczące, czekające nas ograniczenie przepływu środków do prywatnych placówek, postawi je w wyjątkowo trudnym położeniu, zwłaszcza na Śląsku, gdzie powstało ich naprawdę wiele. Sektor prywatny uzupełnia w wielu przypadkach publiczną ochronę zdrowia.

Są jednak wyjątkowo dobrze opłacane świadczenia. To one są solą w oku?
I jest to zrozumiałe, bo przecież nie ulega wątpliwości, że to na publicznych placówkach spoczywa największy ciężar finansowy, logistyczny. Minister zdrowia powinien na podstawie map potrzeb zdrowotnych, ale niezwykle precyzyjnych, określać, jakie medyczne usługi są w danym regionie niedofinansowane, jakie wymagają wsparcia, a jakie placówki, mówiąc kolokwialnie, spijają całą śmietankę. Pewne wyceny świadczeń trzeba spłaszczyć, co się dzieje. Zauważyłem już pewne kroki w dobrym kierunku.

Jakie?
Ministerstwo postanowiło dofinansować między innymi zabiegi z endoprotezoplastyki - biorąc pod uwagę koszmarnie długi okres oczekiwania w naszym regionie na operacje oraz z gastroenterologii. Uważam, że ingerencja państwa, ministerstwa w pewnych sprawach jest po prostu konieczna. Trzeba bowiem przede wszystkim uporządkować, urealnić problem kolejek.

Nie obawia się pan chaosu, jaki powstanie po likwidacji NFZ?
Moim zdaniem zmieni się tylko nazwa. Przecież ktoś musi przeprowadzać konkursy, sterować systemem ochrony zdrowia. Pamiętam, jak protestowaliśmy przeciwko powstaniu NFZ. Zresztą w województwie śląskim mieliśmy przykład świetnie funkcjonującej kasy chorych.

Teraz znów stoimy przed wielką niewiadomą...
Nie wiemy, co będzie. Dlatego też na naszej konferencji w sprawie przyszłości śląskiej medycyny, która ma swoje wielkie nie tylko medyczne, ale i finansowe osiągnięcia, postawimy wiele ważnych pytań i spróbujemy na nie odpowiedzieć. Z tego, co widać, główna zmiana będzie polegać na innej filozofii rozdziału pieniędzy, to znaczy właśnie według potrzeb. Myślę, że ten postulat może znaleźć ponadpolityczne poparcie. Chcę dodać, że są tylko dwa kraje w Europie, gdzie istnieje mieszany system publiczno-prywatny. I widać jasno jego wady. Nie ma tylu pieniędzy, by zadowolić wszystkich. Trudno też zgodzić się, by ze składki zdrowotnej finansować wysokospe-cjalistyczne usługi szpitalne, zarówno w prywatnych, jak i publicznych placówkach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera