Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

WOPR nie ma pieniędzy na ratowników. "Jestem bezradny" - prezes Beskidzkiego WOPR

Jakub Marcjasz
Oprócz pomocy ratowników WOPR odpoczywający nad wodą w Beskidach mogą liczyć  na pomoc motorowodniaków z policji
Oprócz pomocy ratowników WOPR odpoczywający nad wodą w Beskidach mogą liczyć na pomoc motorowodniaków z policji fot. kpp żywiec
Z powodu braku systemowych rozwiązań Beskidzki WOPR może liczyć tylko na symboliczne wsparcie samorządów. O ile te zechcą pomóc. Nie ma pieniędzy na zatrudnianie ratowników i zabezpieczenie akwenów.

Jestem bezradny, nie wiem do kogo mamy się teraz zwrócić. Próbowaliśmy szukać sponsorów, ale nie przyniosło to rezultatu – rozkłada ręce Eryk Gazda, prezes Beskidzkiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Podobnie jak rok temu beskidzkie WOPR, które dba o bezpieczeństwo nad Jeziorami Żywieckim i Międzybrodzkim nie otrzymało dofinansowania marszałka województwa.

– Podtrzymujemy argumenty z ubiegłego roku, kiedy zapadła decyzja w sprawie wycofania się z dofinansowania WOPR – mówi Witold Trólka z biura prasowego Śląskiego Urzędu Marszałkowskiego.

Zwraca uwagę, że za zapewnienie bezpieczeństwa nad wodą odpowiada miejscowy samorząd, a dofinansowanie ze strony samorządu województwa nie jest obligatoryjne. Marszałek może, ale nie musi przyznawać wsparcia.

– WOPR był dofinansowywany od wielu lat. Niestety, doprowadziło to do sytuacji, że w skali województwa samorządy lokalne odpowiedzialne za zapewnienie bezpieczeństwa nad wodą zaczęły uważać, że wystarczy dotacja z Urzędu Marszałkowskiego, a swój wkład można traktować symbolicznie – mówi Witold Trólka.

Dodaje, że do 2015 roku średnia kwota dofinansowania dla WOPR wynosiła ok. 460 tys. zł.

Beskidzki WOPR może liczyć na wsparcie lokalnych samorządów (Starostwa Powiatowego w Żywcu, miasta Żywiec i gminy Czernichów), które jednak nie wystarcza – to wsparcie rzędu kilku tysięcy złotych.

– Zasoby wodne nie są własnością samorządu, ale państwa, które pobiera z tego tytułu opłaty. Dlatego to również państwo powinno zapewnić na tych akwenach bezpieczeństwo i finansować ratowników WOPR, jak inne służby z budżetu państwa – uważa Antoni Szlagor, burmistrz Żywca. Przypomina, że w pierwotnym planie nowego prawa wodnego był zapis, na mocy którego samorządy miały otrzymać prawo gospodarowania wodami.
– Mielibyśmy wtedy z tego tytułu dochody i na sto procent wspieralibyśmy WOPR – zapewnia burmistrz Szlagor zwracając jednocześnie uwagę na konieczność wprowadzenia rozwiązań systemowych. Bo inaczej problemu nie uda się rozwiązać.
Podobnego zdania są ratownicy. Wskazują jednak, że zanim prawo zostanie zmienione, minie kilka dobrych lat, a rozwiązanie tej sytuacji jest pilne. Tym bardziej, że pieniędzy w tym roku będzie jeszcze mniej. Bielsko-Biała, które także wspierało woprowców, zdecydowało o zmniejszeniu dotacji – z 20 tys. zł do 10 tys. zł.

– Nie wszystkie pieniądze od samorządów możemy przeznaczyć na zapewnienie bezpieczeństwa nad jeziorami, bo są też zadania celowe, jak np. pogadanki z dziećmi – mówi Eryk Gazda. – Będziemy starali się uruchomić dyżury w czasie weekendu nad Jeziorem Żywiec-kim i Międzybrodzkim, ale to za mało, by zapewnić bezpieczeństwo wypoczywającym nad wodą. Bez pieniędzy będziemy pływać tylko od przypadku do przypadku – mówi prezes beskidzkiego WOPR.

Ratownicy czekają jeszcze na rozstrzygnięcie konkursu ogłoszonego przez wojewodę, ale nawet jeśli otrzymają pieniądze (tak działo się w ostatnich dwóch latach), to tylko na konkretny cel.

– Zgodnie z ustawą te pieniądze możemy przeznaczyć na utrzymanie gotowości, ale nie na zabezpieczenie jezior – wyjaśnia prezes Beskidzkiego WOPR. Problemem jest też posiadanie wkładu własnego – chcąc otrzymać 50 tys. zł dofinansowania ratownicy muszą dysponować 30 procentami tej kwoty.

A lista wydatków jest spora. Koszty paliwa, dzięki któremu ratownicy mogą patrolować oba akweny przez siedem dni w tygodniu to ok. 50 tys. zł. Wymieniać i naprawiać trzeba też sprzęt. Pieniędzy brakuje też na wynagrodzenie dla ratowników.
W zeszłym roku nad żywiec-kimi jeziorami utonęły dwie osoby. Trzecią ofiarą jest mężczyzna, który spacerował przy brzegu Jeziora Międzybrodzkiego z dwoma synami, który nieoczekiwanie wpadł w uskok wodny. Przypomnijmy, że nad Jeziorami Żywieckim i Międzybrodzkim podobnie w poprzednich latach swoje patrole mają policyjni motorowodniacy.

ZOBACZ KONIECZNIE: NASZA RAMÓWKA
DZISIAJ POLECAMY PROGRAM KATARZYNY KAPUSTY Z CYKLU TU BYŁAM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!