Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Będzin: była dyrektorka Muzeum Zagłębia jest niewinna

Katarzyna Kapusta
Katarzyna Kapusta
Zwolniona dyscyplinarnie z pracy dyrektorka Muzem Zagłębia w Będzinie została oczyszczona z zarzutów.

Trzy lata temu Anna Smogór została zwolniona dyscyplinarnie ze stanowiska dyrektora Muzeum Zagłębia w Będzinie. Prokuratura postawiła jej zarzuty. Teraz sąd ją uniewinnił i odrzucił apelację jaką złożyło miasto.

Kontrola i zwolnienie dyscyplinarne

Zniszczone, zardzewiałe eksponaty, niezgodność pomiędzy kartami inwentarzowymi a stanem faktycznym, brak bieżącej konserwacji i wreszcie zniszczony bardzo cenny dokument - Przywilej Stanisława Augusta Poniatowskiego, w którym brakuje dwóch kart. Tak brzmiało podsumowanie po kontroli przeprowadzonej w Muzeum Zagłębia. Annę Smogór zwolniono wówczas także dyscyplinarnie ze stanowiska dyrektora muzeum. Decyzję tę podjął prezydent Będzina Łukasz Komoniewski. Jak dziś miasto komentuje decyzję sądu?

- Wszelkie sprawy pracownicze są załatwiane zgodnie z Kodeksem pracy. W przypadku sytuacji spornych strony mają prawo dochodzić swoich racji przed jurysdykcją sądów powszechnych - mówi Aneta Złocka z Urzędu Miejskiego w Będzinie.

- W każdej sprawie będziński magistrat respektuje ostateczne wyroki sądów. Wypłacona kwota stanowi równowartość trzech miesięcznych pensji - dodaje.

Mozolne oczyszczanie nazwiska z zarzutów

Annie Smogór dano tylko dwie godziny na spakowanie swoich rzeczy, oddanie telefonu służbowego i opuszczenia miejsca pracy. Dziś kobieta tłumaczy, że gdyby nie wsparcie rodziny, sama nie dałaby rady oczyścić swojego nazwiska z zarzutów.

- Tuż po tym zdarzeniu wpadłam w chorobę depresyjną i leczę się do dzisiaj. Postąpiono wobec mnie w okrutny sposób. Można pracownika zwolnić, tylko trzeba to zrobić w sposób ludzki. Ja w tym samym dniu zostałam odcięta od pracy. Tak naprawdę pozbawiono mnie również dostępu do pracy, bo zostałam zwolniona dyscyplinarnie. Dostałam wilczy bilet - mówi Anna Smogór.

- To był dla mnie szok. Nie przypuszczałam, że można tak postąpić z pracownikiem. Musiałam się zebrać, bo musiałam zawalczyć o siebie. Wiedziałam, że nikt za mnie tego nie zrobi. Nie byłam szeregowym pracownikiem, tylko dyrektorem ważnej instytucji w regionie. Jednego dnia pozbawiono mnie wszystkiego i zdyskredytowano w oczach opinii publicznej, a także w środowisku. Wyrządzono mi naprawdę wielką krzywdę, również mojej rodzinie. Byłam naprawdę w rozsypce, to był ogromny cios, ponieważ w tej samej instytucji przepracowałam 33 lata, od pracownika szeregowego, administracyjnego po ten szczyt. Czuję się w obowiązku poinformować opinię publiczną, że nie byłam winna. Proces karny był bardzo drobiazgowy, bardzo trudny. Każdy wątek został dogłębnie wyjaśniony. Kiedy zostałam uniewinniona, kamień spadł mi z serca, ponieważ wiedziałam, że nie zasłużyłam na to, żeby mnie tak szkalować. Wyrok jest prawomocny, a apelacja została oddalona. Sąd bardzo szczegółowo uzasadnił swoją decyzję na 13 stronach. Oczyściłam się, wygrałam wszystkie sprawy procesowe. Teraz mogę zakończyć tę sprawę, wyroki świadczą same o sobie - dodaje z przekonaniem pani Anna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!