Ale to też tekst przewrotny, bo w wielu fragmentach idealnie korespondujący ze współczesnością. Chwilę po premierze nie kryłam jednak zawodu: za dużo wątków, ich proporcje zachwiane, chór męski śpiewa przecudnie, ale zawsze przynajmniej o jedną zwrotkę za długo, a balet w basenie nijak wzbogaceniu narracji nie służy. Tyle tylko, że z godziny na godzinę ostrze krytyki tępiało; analizowałam fragmenty przedstawienia i nie mogłam przestać o nim myśleć. Doszłam do wniosku, że - podtrzymując wszystkie zastrzeżenia - obejrzałam jednak coś szalenie inspirującego i świeżego. W ujęciu tematu i teatralnym kształcie. I taka jest moja ostateczna ocena.
Autorka - Zuzanna Bojda i reżyserka - Agata Puszcz zapraszają w świat prawdy, prawdopodobieństwa i fikcji, ani przez moment nie sygnalizując, gdzie przebiega granica między nimi. To teatralne błądzenie po meandrach wojennych dziejów Skoczowa jest fascynujące. Co rusz stajemy przed pytaniem: zdarzyło się w rzeczywistości czy tylko w wyobraźni bohaterów? Ze zdumieniem odkrywamy na przykład, że Zosia Dziewica wzorowana jest na postaci historycznej, naprawdę aresztowanej po wojnie przez UB, a potem zwolnionej po badaniu przez ginekologa, zaświadczającego, że jako dziewica nie mogła uprawiać seksu z partyzantami. Nie w pułapkach naszej historycznej niewiedzy tkwi jednak siła przedstawienia, choć epizod historyczny jest w nim punktem wyjścia.
Opowieść o meczach piłkarskich niemieckich i włoskich drużyn w wojennym Skoczowie i o fascynacji, a czasem - o prawdziwym uczuciu skoczowskich kobiet do Włochów, to tylko początek nitki do kłębka potężnych emocji - miłości, strachu, gniewu i buntu. Tytułowa gra słów - „Ciało Bambina” - nie jest efektem dla efektu. W sztuce mocno wybrzmiewa problem cielesności kobiet, skazanych przez tradycję na bycie wiernymi nawet niekochającym ich mężczyznom-bohaterom, którym dla odmiany wolno szukać erotycznych pociech po partyzanckim boju.
Spektakl rozwija się zresztą powoli, motyw po motywie. W dodatku łamiąc patos dramatycznych wyborów bohaterek sporą dawką ironii, co pozwala zdystansować się widzowi do całej historii. Nie bez przyczyny pojawia się w nim także (na poły żartobliwa, na poły serio) dyskusja z polskim romantyzmem, który uświęcił przecież tę „kobiet miłosną martyrologię”. Zosia - w tej roli doskonała Oriana Soika - wyjmująca słynny „kraśny wianek” z pomiętej, współczesnej reklamówki i mówiąca słowa Mickiewiczowskiej bohaterki z pełnym poświęcenia… znudzeniem, to majstersztyk teatralnego skrótu. Matka Polka, w interpretacji Marty Gzowskiej-Sawickiej, imponuje interpretacją tekstu, wygłaszanego na pograniczu patosu i parodii. A Ksiądz Adama Myrczka, w przejmującym monologu o kobiecości Matki Boskiej, przytłoczonej kultem, zwyczajnie wzrusza.
Takich momentów (i problemów) jest w spektaklu wiele i choć rzeczywiście trudno je na początku jakoś ogarnąć, to w końcu układają się w klarowną całość. A nadmiar pomysłów dramaturgicznych i reżyserskich kładę na karb szlachetnego zamiaru realizatorek, dla których opowiadana historia najwyraźniej jest czymś więcej niż tylko teatralną robotą. Polecam.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
Magazyn informacyjny Dziennika Zachodniego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?