Rondo im. Ryszarda Dziopaka. Ostry spór o patrona

Rondo u zbiegu ul. Komorowickiej, Bestwińskiej, Barkowskiej i Ignacego Daszyńskiego będzie nosiło imię Ryszarda Dziopaka, nieżyjącego już założyciela i pierwszego dyrektora Fabryki Samochodów Małolitrażowych, w której produkowano fiata 126p. Dyskusja czy Dziopak powinien mieć rondo swojego imienia (z taką inicjatywą wystąpił w 2015 r. ówczesny bielski senator i znany lekarz Rafał Muchacki) toczyła się w mieście od dłuższego czasu. Apogeum osiągnęła na ostatniej sesji Rady Miejskiej.

– Według naszej oceny osoba pana Ryszarda Dziopaka jest wielce kontrowersyjna i nie zasługuje na upamiętnienie przez nazwanie jego nazwiskiem żadnego obiektu miejskiej infrastruktury. Pan Ryszard Dziopak przez długie lata, od 1955 roku był działaczem partyjnym, a więc cała jego kariera zawodowa była pochodną przynależności do PZPR, a nie wynikała z kompetencji menadżerskich – takie stanowisko Zarządu Regionu Solidarność Podbeskidzie odczytał radny PiS Maurycy Rodak. I dodał: – W czasach PRL każdy dyrektor przedsiębiorstwa i innych jednostek organizacyjnych miał obowiązek z urzędu raportować do nadrzędnych władz partyjnych, komitetów PZPR-u m.in. aktualne oceny nastrojów społecznych i grup zawodowych oraz zapobiegać w ten sposób potencjalnym zagrożeniom ustrojowym.

Radny PiS Piotr Ryszka przyznał, że Dziopak był doskonałym menadżerem, ale to nie znaczy, że powinno się nazwać rondo jego imieniem. Podkreślił, że Dziopak, zajmując tak eksponowane stanowisko, musiał należeć do partii, co przekładało się na dobre układy i to, że potrafił wiele rzeczy załatwić.

– Dopiero co otwarto zbiory specjalne w IPN. Wierzę, że był czysty jak łza, ale jak się będziemy wszyscy czuli, kiedy okaże się, że jednak jest inaczej? – pytał radny Ryszka.

Radna PO Agnieszka Gorgoń-Komor zwróciła uwagę, że dzięki Dziopakowi w mieście rozwinął się m.in. przemysł samochodowy, zostały wprowadzone nowe technologie, powstały nowe miejsca pracy. Dodała, że zawsze zaprzątały go problemy zwykłych pracowników, którzy bardzo go cenili.
CZYTAJCIE DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
– Gdyby nie jego umiejętności menadżerskie i silna osobowość bylibyśmy małym, zapyziałym miasteczkiem – stwierdził Jacek Krywult, prezydent Bielska-Białej. Dodał, że Zarząd Regionu Solidarność Podbeskidzie wystawiając taką opinię Dziopakowi chyba nie wiedział co pisze i że teraz wypowiadają się ludzie, którzy o tamtych czasach nie mają zielonego pojęcia, bo albo ich nie było na świecie, albo wtedy „nosili koszule w zębach”.

Henryk Juszczyk, znany na Podbeskidziu działacz opozycji, który przez jakiś czas pracował w FSM, a obecnie jest pełnomocnikiem prezydenta Bielska-Białej, potwierdził, że Dziopak nie utrudniał działalności związkowej w fabryce – pierwsze numery „Solidarności Podbeskidzia” były drukowane w FSM bez żadnej cenzury, związkowcy mieli do dyspozycji samochód i nikt nie zmuszał pracowników do przynależności partyjnej.

– Nie stworzyłby tej fabryki gdyby nie był w partii. Nie ma dwóch zdań. Jak ktoś nie rozumie tych spraw, to może mieć teraz inne spojrzenie, ale nie będzie to zgodne z prawdą – mówił Juszczyk. I dodał, że w katowickim IPN nie ma dokumentów, że Dziopak w jakikolwiek sposób współpracował ze służbami bezpieczeństwa.

– Zarząd Solidarności nie wiedział co pisze – grzmiał Jerzy Jachnik, poseł z Kukiz’15. Podkreślał, że Dziopak przyjmował bezpartyjnych dyrektorów. – Kadra wcale nie musiała należeć do partii. Był jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym menadżerem w Polsce – mówił.

A Rajmund Pollak, związkowiec i pracownik FSM, dodał:

– Był to jedyny przyzwoity człowiek w całej tej bandzie hipokrytów z KC PZPR – powiedział. Sugerował, by upamiętnić Dziopaka nie nazwą ronda, ale tablicą pamiątkową, ale radni zagłosowali za rondem.