Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto podrzucił asfalt na prywatna działkę? Miasto zażąda usunięcia odpadów od właściciela posesji?

PAS
Na działce Arkadiusza Sabata nielegalnie pracował ciężki sprzęt, a na koniec pozostały góry asfaltu
Na działce Arkadiusza Sabata nielegalnie pracował ciężki sprzęt, a na koniec pozostały góry asfaltu arc. domowe
Ta historia pokazuje, że nie jest łatwo być gospodarzem na własnym, prywatnym gruncie. Zwłaszcza, kiedy wbrew woli i wiedzy właściciela rozpanoszy się na nim firma, robiąc sobie z niego składowisko wszelakich odpadów budowlanych i resztek asfaltu z rozebranych ulic. Jak w ogóle komuś mogło przyjść do głowy, by nie sprawdzając w Urzędzie Miejskim, czyj to jest grunt, wyrzucać w tym miejscu góry takiego dziadostwa? Okazuje się jednak, że w Polsce, a w tym przypadku w Dąbrowie Górniczej, możliwe jest wszystko. A co gorsza, to właściciel tego terenu, Arkadiusz Sabat, zobowiązany zostanie teraz pewnie przez miasto do usunięcia wszystkich odpadów na swój koszt. Gdzie tu logika? Gdzie sens? Dość trudno się ich doszukać w tym przypadku.

Wszystko to miało swój początek dwa lata temu, kiedy to większość dąbrowskich ulic i chodników rozkopanych zostało w ramach projektu gospodarki wodno-ściekowej w mieście. Tak też było w rejonie ulic Piaskowej i Średniej.

– Maszyny, koparki, wywrotki. Wszystko to krążyło po ulicach, a w pewnym momencie zakotwiczyło sobie na mojej prywatnej działce. Nikt mnie pytał, czy może tam wjechać, wejść. Bez pytania, bez pozwolenia nagle wyrosły na tym terenie góry betonu, krawężników, odpadów budowlanych, a w końcu asfaltu, który zerwany został z okolicznych ulic, bo przecież po ułożeniu kanalizacji wszystkie drogi doczekały się nowej nawierzchni – mówi Arkadiusz Sabat, który mieszka w Sosnowcu, a na swojej działce miał kiedyś w planach postawić własny dom. – Mam dowody w postaci zdjęć, zeznań świadków, na to, że ktoś złamał prawo, a teraz z tego prawa sobie kpi. Wszyscy wykonawcy prac, jak również podwykonawcy wyparli się ostatecznie tego, że kiedykolwiek coś na mojej działce składowali. Interweniowaliśmy w firmie Boszko-Kozubski, która początkowo przyznała się do składowania odpadów i zobowiązała do wydzierżawienia działki, a potem usunięcia z niej całego tego bałaganu. Nagle jednak wycofała się z tej decyzji, cedując całe zobowiązanie na podwykonawcę. A ten oznajmił, że asfalt usunął, choć tak wcale nie było. Ta cała sprawa jest tak dziwna, że szkoda słów – dodaje.

Zapytaliśmy raz jeszcze o odpowiedzialność w tej tajemniczej sprawie generalnego wykonawcę prac w tym rejonie Dąbrowy Górniczej, firmę Boszko-Kozubski, a dziś właściwie Przedsiębiorstwo Robót Inżynieryjnych Inżynieria S.A. Tutaj nikt jednak nadal nie przyznaje się do porzuconego asfaltu.

– Odpady asfaltowe znajdujące się na działce Arkadiusza Sabata w Dąbrowie Górniczej, w rejonie ulic Piaskowej i Średniej, nie zostały składowane przez naszą spółkę. Nie posiadamy żadnej wiedzy na ten temat i co za tym idzie nie mamy podstaw do twierdzenia, aby te odpady asfaltowe składował na przedmiotowej działce którykolwiek z naszych podwykonawców – zapewnia Krystyna Stadnik, kierownik przygotowania produkcji w PRI Inżynieria S.A. – W sprawie nielegalnego składowania odpadów asfaltowych na przedmiotowej działce toczyło się postępowanie prowadzone przez Komendę Miejską Policji w Dąbrowie Górniczej, która nie ustaliła sprawcy tego czynu. Obecnie jest prowadzone postępowanie wyjaśniające przez Wydział Ekologii Urzędu Miasta w Dąbrowie Górniczej. Kwestia prawidłowego postępowania z odpadami powstałymi w toku wykonywania kontraktu była na bieżąco badana przez przedstawiciela Inżyniera Kontraktu, w oparciu o zapisy kontraktu i obowiązujące przepisy prawa. Składane dokumenty w sprawie odpadów były każdorazowo sprawdzane przez Inżyniera Kontraktu i akceptowane – dodaje.
Na nic zdało się też spotkanie z przedstawicielami Urzędu Miasta, którzy po wysłuchaniu zapewnień ze strony podwykonawców, że oni nie mają nic z tym wspólnego, zakończyli dalsze ustalanie prawdy. Co bardzo zastanawiające, ktoś jednak nadzorował z ramienia Urzędu Miejskiego (Jednostki Realizującej Projekt) przebieg wszystkich prac wodno-kanalizacyjnych w tej części miasta. Konkretna osoba odebrała też całą inwestycję, nie zwracając jak widać kompletnie uwagi na stosy porzuconego tuż obok nowiutkich ulic asfaltu, który zerwany został z nich prawdopodobnie kilka miesięcy wcześniej. Jak to możliwe, że nikt z urzędników się tym nie zainteresował? Zdaniem specjalistów ewidentnie wygląda to na niedopełnienie obowiązków, a co za tym idzie, jeśli doszłoby do rozprawy sądowej, te wszystkie kwestie będą wówczas brane pod uwagę w pierwszej kolejności.
Cała sprawa póki co nie miała swojego dalszego biegu po zgłoszeniu do prokuratury. Na nic zdały się także ustalenia dąbrowskich policjantów, którzy badali ten dziwny przypadek przez kilka miesięcy.

– Dostarczyłem zdjęcia, na nich samochody z konkretnymi osobami, z konkretnymi tablicami rejestracyjnymi. Wystarczyło tylko ustalić, kto wysłał te osoby ta moją działkę, czyje to były samochody, co tam robiły w tym czasie. Sprawa bardzo prosta – podkreśla Arkadiusz Sabat. – Dokładnie zbadaliśmy tę sprawę, ale żaden z wykonawców i podwykonawców nie rozpoznał na okazanych im zdjęciach swoich pracowników. Jak się okazało w czasie tego typu prac jedna firma pożycza drugiej samochody, te wykonują różne prace, w różnych miejscach, a na koniec zjeżdżają do bazy. Dlatego trudno ustalić, kto zasiadał za kierownicą tych pojazdów i maszyn. Poza tym, jeśli pan Sabat widział, że ktoś jeździ po jego działce, mógł wtedy wzywać policję. Tak, by bezpośrednio na miejscu wylegitymować i sprawdzić te konkretne osoby. Można było także jechać za takim samochodem, którego kierowca coś wyrzucił, by sprawdzić, dokąd pojechał. I wtedy wezwać patrol policji – tłumaczy Mariusz Miszczyk, rzecznik prasowy dąbrowskiej policji.

Ostateczna decyzja wydziału ekologii UM jeszcze nie dotarła do państwa Sabatów, ale wiele wskazuje na to, że miasto to ich będzie chciało obciążyć kosztami usunięcia i wywózki asfaltu. Potwierdza to zapis w przesłanym piśmie: „domniemywa się, że władający powierzchnią ziemi jest właścicielem odpadów znajdujących się na terenie nieruchomości”. – Sytuacja jest kuriozalna, ale jak widać w państwie prawa można całą odpowiedzialność zrzucić na zwykłego obywatela. Nawet nie próbując udowodnić mu, że to on sam zwiózł na swoją działkę ten asfalt. To oczywiście absurd, ale nie zamierzam się z tym pogodzić. Będę do końca walczył o sprawiedliwość – przyznaje Arkadiusz Sabat.

A co na to wszystko miasto? – W tej sprawie działa policja, działa Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego. I te kwestie są wyjaśniane. My się poddajemy tym rozstrzygnięciom. Ja wiem, że można byłoby powiedzieć, niech się miasto tym zajmie. Niekiedy bywa jednak tak, że tą ostateczną drogą jest sąd. Nikt się nie chce przyznać do tego asfaltu. Takie sytuacje się też zdarzają. Nie ukrywam, że kiedy dojdzie do rozstrzygnięć sądowych i zapadnie decyzja, że my mamy to uprzątnąć, to oczywiście to zrobimy. Jest tu wiele niejasności. Miasto nie jest instytucją, która ma przeprowadzać śledztwo, ale jesteśmy otwarci na różne rozstrzygnięcia – przyznał Zbigniew Podraza, prezydent Dąbrowy Górniczej.


*Hit internetu. Złap kurczaka i zajączka. Interaktywna zabawa na święta wielkanocne. [SPRÓBUJ]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kto podrzucił asfalt na prywatna działkę? Miasto zażąda usunięcia odpadów od właściciela posesji? - Dziennik Zachodni