Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strajk kierowców autobusów w Jastrzębiu? „Zablokujemy wyjazdy"

Bartosz Wojsa
Bartosz Wojsa
Podczas wczorajszej sesji nadzwyczajnej dotyczącej komunikacji miejskiej w Jastrzębiu-Zdroju padły ostre słowa. Kierowcy autobusów zapowiedzieli, że jeżeli w lutym powtórzą się problemy z wypłatami (w styczniu kierowcy otrzymali je w ostatniej chwili - red.), to miasto zostanie sparaliżowane pod względem komunikacyjnym. - Zatrzymamy tę komunikację, nie wyjdzie nikt - mówili kierowcy.

Wczoraj o godz. 15. w Urzędzie Miasta w Jastrzębiu-Zdroju odbyła się sesja nadzwyczajna dotycząca napiętej sytuacji związanej z komunikacją miejską. Sesja została zorganizowana na wniosek Klubu Radnych Platformy Obywatelskiej.

Na spotkaniu omówiono aktualną sytuację Międzygminnego Związku Komunikacyjnego, który od lat organizuje przejazdy autobusami w mieście. Głównym tematem był jednak spór na linii Warbus - Przedsiębiorstwo Komunikacji Miejskiej. Chodzi o zaległości z płatnościami, o których pisaliśmy jakiś czas temu na łamach DZ.

Komunikacyjny paraliż w Jastrzębiu?
Kierowcy się buntują

- Nasza firma, niestety, jest na granicy upadłości. Struktura organizatora, czyli tego, który organizuje i zarządza komunikacją na tym terenie (chodzi o MZK - red.), jest w rozkładzie. Pojawia się poważny problem organizacyjny. Kiedy mówiło się już kilka lat wcześniej o podmiocie zewnętrznym, spotykaliśmy się z dużym oporem i przeciwnościami, bo uważano, że ten podmiot będzie instytucją drogą, problematyczną. Każdy pomysł w tej kwestii był odrzucany, ponieważ komunikacja u nas musi być dobra, ale przede wszystkim tania. No i mamy tanią komunikację. Nowoczesne, dobrze wyposażone autobusy, za to z bardzo niską stawką. Nie zawsze to, co jest najtańsze, jest najlepsze - wskazywał Stanisław Słowiński, prezes PKM-u.

Wyliczał, że kiedy w innych miastach stawki za wozokilometr oscylują w granicach 6-7 zł, przewoźnicy w Jastrzębiu-Zdroju jeżdżą za 1,5 zł.

- Jastrzębski przewoźnik musi z tej stawki pokryć pełne koszty zakupu taboru autobusowego. Nie jest tak, jak w innych miastach, że przewoźnicy kupują autobusy ze środków pochodzących z budżetu miasta czy ze środków unijnych. U nas obciążenie finansowe bierze na siebie bezpośrednio przewoźnik - mówił.

Odniósł się też do sytuacji, jaka zastała firmę PKM w obecnym czasie. Chodzi o zaległości w płatnościach, jakie firma Warbus ma mieć względem PKM-u niemal od początku przejęcia przez nią organizacji komunikacji w mieście, czyli od kwietnia 2016 roku. Na koniec dodał, że PKM zamknął rok 2016 ze stratą powyżej 2,5 mln zł, na co składają się jednak różne czynniki, nie tylko opóźnienia w płatnościach.

Tomasz Szymonik, przedstawiciel firmy Warbus, potwierdza, że problemy z płatnościami pojawiły się od kwietnia 2016 roku. Ale twierdzi, że winowajcą nie są oni, a właśnie... MZK.

- W kwietniu zgodziliśmy się na propozycję, by wydłużyć termin płatności do 8. dnia następnego miesiąca. Niestety, praktycznie nigdy te terminy nie były dotrzymywane. Nigdy nie zdarzyło się tak - no, może z raz - żebyśmy otrzymali pełną kwotę zgodnie z terminem. Płacone było w ratach i taka sytuacja miała miejsce przez cały 2016 roku. Dopiero pierwszy raz, w styczniu, MZK nie ma żadnych zaległości względem firmy Warbus - podkreślał Szymonik.

Później wyliczał, że MZK płaciło pieniądze w częściach, a to nie pozwalało firmie z Warszawy płacić PKM-owi w terminie.

- Za każdym razem było opóźnienie. Co państwo by zrobili w pierwszej kolejności? Zapłaciliśmy czynsz, prąd, a dopiero w ostatniej kolejności myślimy o tym, by dać sąsiadowi. Zawsze oddamy PKM-owi pieniądze, ale jeśli my ich nie dostajemy na czas, to najpierw opłacamy najważniejsze rzeczy - mówił przedstawiciel Warbusa.
W tej chwili Warbus zalega PKM-owi około 740 tys. złotych.

- Wszystko wyłącznie zależy jednak od płatnika, czyli MZK. Jeżeli my tych pieniędzy nie otrzymamy, to ciężko, byśmy piętnowali wszystkich dookoła. Jeżeli rzeczywiście w styczniu bieżącego roku płatność nastąpi, to zapłacimy 740 tys. zł zaległości PKM-owi i pieniądze za miesiąc później, wtedy wyjdziemy na zero - zaznaczał Tomasz Szymonik.

Międzygminny Związek Komunikacyjny odbija piłeczkę i twierdzi, że praktycznie nigdy nie zalegał z płatnościami Warbusowi. Benedykt Lanuszny, dyrektor biura MZK, przyznał jednak, że sytuacja w zarządzie Związku jest nieciekawa.

- Od miesiąca nie mamy przewodniczącego, trwa sesja nadzwyczajna zgromadzenia, dwa razy do tematu podchodzono i przewodniczący u nas nie zaistniał. Związek nie zalega jednak żadnemu z przewoźników, jeśli chodzi o zapłatę faktu. Pewne z nich udało nam się nawet pokryć z wyprzedzeniem, ponieważ znaliśmy sytuację, jaka panuje w PKM-ie. Doszliśmy z firmą Warbus do porozumienia i aneksem wydłużyliśmy termin płatności do 8. dnia każdego miesiąca, tego terminu dotrzymywaliśmy. Zdarzył nam się poślizg jednodniowy. Nie rozumiem, skąd zaległości w stosunku do PKM-u aż dwumiesięczne - podkreślał Benedykt Lanuszny.

Najbardziej emocjonujące było jednak wystąpienie przewodniczącego Związków Zawodowych Solidarność w Przedsiębiorstwie Komunikacji Miejskiej i jednocześnie kierowcy autobusu, Grzegorza Sztymali.

- Pracuję w PKM-ie od 30 lat i praktycznie nigdy nie było takiej sytuacji, by był problem z wypłatami. Jeżeli w lutym ta sytuacja się powtórzy, to wszystko wymknie się spod kontroli. Ludzie mają tego dość. Zablokujemy wyjazd, miasto zostawimy bez komunikacji. Nie dość, że nie mamy wypłat na czas, to jeszcze dostajemy stawki głodowe. Niektórzy kierowcy po miesiącu pracy nie mają na rękę nawet 2 tys. zł. Przez 6 lat nie mieliśmy regulacji płac, a MZK opływa w dobrobyt. MZK samo zrobiło bagno, do którego teraz nikt nie chce wejść. Zbieramy opony na luty, będzie gorąco, zatrzymamy tę komunikację. Nie wyjedzie nikt - podkreślał na sesji.

Prezydent Anna Hetman wystąpiła na sesji jako ostatnia. Podsumowała, że wszyscy obecni nie są zadowoleni z działalności MZK, a Związek nie reaguje na głosy, jakie kierowane są pod jego adresem. Jej zdaniem, radni powinni zastanowić się nad ponownym opuszczeniem MZK przez Jastrzębie.

- Co mamy zrobić, aby uratować PKM i lepiej funkcjonować lub na nowo stworzyć struktury Związku? Większość gmin już współpracuje z powiatem wodzisławskim, z Rybnikiem. Dlaczego? By zabezpieczyć się, mieć furtkę i aby ta komunikacja lepiej funkcjonowała, by nikt więcej od nich nie wymagał. Dlaczego Rybnik, Wodzisław, Świerklany wystąpiły z MZK? Już wtedy, kilka lat temu, ten dzwonek powinien zadzwonić, lampka powinna się zaświecić, bo coś tu jest nie tak. A my nadal w tym tkwimy, próbujemy mówić o zmianie statutu, o jakichś pieniądzach, które miałyby rzekomo uratować PKM. Ja twierdzę, że to jest rozwiązanie na chwilę. Jeżeli rzeczywiście wasze intencje są dobre, powinniście sprawę wystąpienia z MZK ponownie wziąć pod rozwagę - zwracała się do radnych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!