Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jaworzno: Traktorkami do Lisieux we Francji. Relacja z drogi

opr. ZIELA
Pielgrzymka ze Wspólnoty Betlejem w Jaworznie, zarówno grupa piesza, jak i ta jadąca traktorkami do koszenia i rowerami trawy Lisieux we Francji, są już w Niemczech. Pątnicy z domu dla osób bezzdobnych i po przejściach wędrują do rodzinnego miasta św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Przyświeca im hasło „Droga pojednania”. Wzorują się na filmie „Prosta historia” Davida Lyncha. Reżyser objął patronatem całą inicjatywę i zlecił też nakręcenie filmu dokumentalnego o pątnikach z Jaworzna.

W sumie pielgrzymi mają do pokonania 1,6 tys. km. Przypomnijmy. Pielgrzymka składa się z dwóch grup. Pierwsza, piesza, wystartowała wcześniej, druga wyruszyła na traktorkach i rowerach 21 sierpnia. Pielgrzymi podróżują bocznym drogami, zatrzymują się w różnych miejscowościach, zaprzyjaźniają z miejscową ludnością. Razem z nią oglądają „Prostą historię” i o godz. 21.00 rozpoczynają medytację, która w obliczu Boga ma skłonić do zastanowienia się nad własnym życiem.

Obie grupy spotkają się w Paryżu. Zamierzają dotrzeć do Lisieux ok. 27 września. Pątnicy na bieżącą opisują swoją wędrówkę:

Pierwszy dzień w Niemczech. Jedziemy przez niemieckie miasteczka i wsie, między polami. Pierwsze spostrzeżenie - ład i porządek. Wykoszone trawniki, równo poukładane drewno, porządek w gospodarstwach. No i drogi - nawet te bardzo boczne: melodia dla kół, szczególnie tych traktorkowych. Zastanawiam się jak to zamiłowanie do porządku przekłada się na zamiłowanie do ludzi... Jak narazie, co dla nas niezmiernie miłe, okazują nam bardzo dużo sympatii i entuzjazmu. Zatrzymaliśmy się na nocleg w Kolbergu, małym miasteczku- wsi na Złotym Szlaku. Dwa kościoły po przeciwległych stronach ewangelicki i katolicki.
Katolicki obsługuje polski ksiądz, który dojeżdża tu w niedzielę z sąsiedniego miasteczka, ewangelicki pastor, którego przypadkowo spotkaliśmy na drodze. Nocujemy przy bramie ewangelickiego kościoła, pastor udostępnił nam eleganckie toalety. Kolberg pół na pół na pół jest ewangelicki i katolicki. Miasteczko liczy 1200 mieszkańców. Na murach ewangelickiego domu parafialnego napis o tym, że 15 września 1414 przez Kolberg przechodził Hus.
Nasze traktorki z napisem Droga Pojednania stoją w bardzo osobliwy miejscu: między ewangelicki kościołem, pomnikiem ofiar z 1 i 2 wojny światowej i tablicą opisujące Złoty Szlaku....Przy tym pomniku medytowaliśmy wczoraj wieczorem... I jeszcze jedno ciekawe zjawisko: wybijające co 15 minut dzwony i sygnatury - przez cały dzień i całą noc i to wcale nie cicho... Najpierw sygnatura z ratusza a po kilku sekundach przerwy dzwon z ewangelickiego kościoła św. Mikołaja...
Piotr i Remigiusz z ekipy filmowej dowieźli chłodnicę którą wysłał pan Heniek przez znajomego Czecha a przejął ją ks.Marek Winiarski i dowiózł w nocy do grancy. Z granicy odebrali ją Paweł i Bartek z ekipy filmowej...Tyle ludzkiej życzliwości i chęci pomocy.
Rano jutrznia w intencji żołnierzy którzy zginęli podczas 1 i 2 Wojny, a później wymiana chłodnicy przy ewangelickim kościele. Wszystko poszło bardzo sprawnie przy milczącym uznaniu niemieckiego sąsiada i mechanika którego przyprowadził.
Śniadanie z bułek kupionych za 10 euro które wczoraj wieczorem podarował nam lekko podchmielony i mocno życzliwy sąsiad. I w drogę... Ruszamy w kierunku Norymbergi. Jesteśmy już mniej więcej w połowie Drogi Pojednania. 850 Km za nami.

Kolejna wiadomość:

Wszyscy życzyli nam bezpiecznej drogi i zdrowia dla nas i naszych traktorków... No cóż podeszłe lata mają swoje przywileje i ograniczenia jak choćby np skłonność do zmęczenia i awarii. Pielgrzymujemy na 37 letnich traktorkach. Przed wyjazdem żartowaliśmy: Nie życzcie nam jazdy bez awarii, życzcie by się dało i byśmy umieli naprawić... Po dwóch tygodniach jazdy z uznaniem patrzymy na nasze traktorki: dało się i umieliśmy naprawić. Konieczna była wymiana paska napędowego, lutowanie i wymiana przeciekającej chłodnicy...
Tu dygresja: w Kohlbergu przez który przebiega Złoty Szlak cenniejsze od złota okazało się 30 cm cyny do lutowania, którą podarował nam miejscowy mechanik. Szukał tej cyny z zapałem poszukiwacza złota i triumfanie przyniósł jak się przynosi bezcenne znalezisko. Więc nie zawsze i nie wszędzie złoto jest cenniejsze od cyny... W ogóle pielgrzymowanie zmienia nam obiegową perspektywę i nasze stereotypy. Awarie, porażki, choroby i tzw.przeciwności losu nie są murem, który wyrasta przed nami na drodze do wyznaczonego celu, ale bramą zapraszającą do innego świata. Irytacja i rozdrażnienie, które pojawiają się na początku z czasem, jeśli jesteśmy otwarci na to co niesie życie i Boża Opatrzność, mogą przemienić się w radość i podziw dla tajemnicy.
Odkrywamy, że równie ważna jak cel jest sama droga, a ślepe zapatrzenie w cel i chęć osiągnięcia go za wszelką cena odbiera nam wrażliwość i uważność samej drogi. Gdyby nie awaria pewnie nigdy nie spotkalibyśmy Vlastimila i jego wnuczki Sary. Zatrzymali się przy nas na parkingu, żeby obejrzeć nasze traktorki i zrobić sobie zdjęcie. Vlastimil bardzo się przejął naszą awarią. Jeździliśmy razem jego samochodem od jednego składowiska starych aut i złomu do drugiego w poszukiwaniu odpowiedniej chłodnicy. Zawiódł nas również do swojego domu pochwalić się pięknym, zabytkowym traktorem, o którym mówił "wereran".
I piękna mała Sara, która podawała dziadkowi miarkę do mierzenia z wielkim wdziękiem i dziecięcą kokieterią. Sara, której widok na złomowisku starych, pordzewiałych i zdezelowanych aut, kręcącą się z żywym zainteresowaniem wokół swojego dziadka, przywoływał nieodparcie małą Matyldę z "Leona Zawodowca". Mieliśmy szczęście poznać Zawodowca Dobroci i Matyldę Wdzięku. Ostatecznie udało się zregenerować naszą chłodnicę, ale serce i chęć pomocy naszych przyjaciół bardzo nas wzruszyła.
A to wszystko dzięki awarii... Czasem coś się nam musi rozlecieć, nie udać i posypać, żebyśmy poznali prawdziwych przyjaciół i zaznali ludzkiej troski i serdeczności. Jak to ujął Ks. Twardowski: "Gdyby wszyscy po cztery jabłka mieli, gdyby wszyscy byli silni jak konie, nikt nikomu nie byłby potrzebny. Dziękuję Ci za to, że sprawiedliwość Twoja jest nierównością ".
To nie braki i niedostatki czynią nas nieszczęśliwymi , ale sytość i samowystarczalność.
P.s. Te refleksje snujemy w małej wioski Steinbach niedaleko Norymbergii. Właśnie rozleciała się nam pompa wody w jednym z traktorków i mamy dwudniowy przymusowy postój. Czekamy na przesyłkę nowej u bardzo życzliwej rodziny Wolfów. Syna ewangelickiego pastora, który para się naprawą i regeneracja xerokopiarek i jego żony - ceramika. Świetni i bardzo życzliwi ludzie. Odwiedzają nas sąsiedzi, na jutro umówiliśmy się z nimi na plenerową projekcję "Prostej historii" z niemieckim dubbingiem.

To jednak nie koniec wieści z drogi...
Zanim zaczniesz budować, policz pieniądze. To z dzisiejszej Ewangelii. Pójście za Chrystusem to nie spontaniczna wycieczka, ale przemyślana decyzja.
"Policz" nie znaczy jednak " licz tylko na to co masz i czym dysponujesz". Kiedyś Chrystus poprosił swoich uczniów, żeby policzyli chleba i ryby, które mają. 5 chlebów i 2 ryby to było zdecydowanie za mało, żeby nakarmić 5 tysięcy ludzi. Zbyt mało w rękach uczniów... Wystarczająco dużo w rękach Chrystusa. Brak i niedostatek nie jest wystarczającą wymówką dla zaniechania starań i dążeń. Decydujący jest transfer albo jego brak. Jeśli to co masz przekażesz Jemu, to wystarczy, jeśli zachowasz dla siebie, zabraknie...
Wczoraj zepsuł nam się jeden z traktorków. Poszła pompa paliwowa. Awaria na tyle poważna, że rozważaliśmy wycofanie go z trasy. A jednak, ku naszemu zdumieniu, miejsce w którym się zepsuł okazało się opatrznościowe. Nie tylko pojawili się dobrzy, życzliwi i kompetentni ludzie (w wiosce która liczy zaledwie kilkanaście domów...), ale w oczekiwaniu na przesyłkę z nową pompą Tomek i Darek postanowili wymienić uszczelkę pod głowicą, co jest już naprawą mocno skomplikowaną.
Jak wszystko dobrze pójdzie to wyjedziemy we wtorek po południu nie tylko z nową pompą ale i sprawniejszym silnikiem... To by był dopiero wyjazd z pompą :). Jako bonus jeszcze kilka słów o ulotkach... przez cały dzień jadąc traktorkiem złościłem się na to, że nie zdążyliśmy wydrukować opisu naszej Drogi Pojednania na ulotkach z j.niemieckim. Mamy gotowy plik, nie mamy wydruków.
A jest tyle okazji do ich rozdania bo ludzie chętnie podejmują rozmowy o naszej pielgrzymce. Pompa naszego traktorka strzeliła centralnie pod domem Pana Wolfa, syna ewangelickiego pastora i ... serwisanta xerokopiarek, których w jego garażu jest dość sporo i to sprawnych... Nie podejrzewam św. Teresy o uszkodzenie pompy, ale...
Pozdrawiamy Was serdecznie z Steinbach, uroczej wioski spod Norymbergii, gdzie mieszka syn ewangelickiego pastora , spec od naprawiania i serwisowania urządzeń ksero, jego miła żona ceramiczka, sąsiad, który przyniósł nam pokazać kilka zdjęć swojego ojca zrobionych w Krakowie w 1942 roku....oraz młody bauer, który świetnie włada dużym traktorem, językiem angielskim i internetem, przez który zamówił naszą pompę. W Steinbach mieszka jeszcze kilkanaście innych osób, ale nic więcej o nich nie jesteśmy w stanie powiedzieć. Prawdopodobnie to mili i stateczni ludzie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jaworzno: Traktorkami do Lisieux we Francji. Relacja z drogi - Dziennik Zachodni