Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ślązaczką Roku 2016 została Teresa Szymońska z Sośnicowic. Honorowym Ślązakiem jest Tadeusz Kijonka

Justyna Przybytek - Pawlik
Justyna Przybytek - Pawlik
O tytuł Ślązaka Roku 2016 ubiegało się trzech półfinalistów: Marcin Bartusiak z Radzionkowa, Helena Leśniowska z Piekar Śląskich oraz Teresa Szymońska z Sośnicowic. Tytuł Ślązaczki Roku 2016 zdobyła Teresa Szymońska, Młodzieżowym Ślązakiem Roku 2016 została 12-letnia Julia Kobiór z Bierunia, natomiast tytułem Honorowy Ślązakiem Roku uhonorowano Tadeusza Kijonkę.
O tytuł Ślązaka Roku 2016 ubiegało się trzech półfinalistów: Marcin Bartusiak z Radzionkowa, Helena Leśniowska z Piekar Śląskich oraz Teresa Szymońska z Sośnicowic. Tytuł Ślązaczki Roku 2016 zdobyła Teresa Szymońska, Młodzieżowym Ślązakiem Roku 2016 została 12-letnia Julia Kobiór z Bierunia, natomiast tytułem Honorowy Ślązakiem Roku uhonorowano Tadeusza Kijonkę. Marzena Bugała-Azarko
W Domu Muzyki Tańca w Zabrzu zakończył się finał 26. Konkursu „Po naszymu czyli po śląsku”. O tytuł Ślązaka Roku 2016 ubiegało się trzech półfinalistów: Marcin Bartusiak z Radzionkowa, Helena Leśniowska z Piekar Śląskich oraz Teresa Szymońska z Sośnicowic. Tytuł Ślązaczki Roku 2016 zdobyła Teresa Szymońska, Młodzieżowym Ślązakiem Roku 2016 została 12-letnia Julia Kobiór z Bierunia, natomiast tytułem Honorowy Ślązakiem Roku uhonorowano Tadeusza Kijonkę.

Ślązaczką Roku 2016 została Teresa Szymońska, która publiczności w Domu Muzyki i Tańca opowiedziała o swoim Miasteczku, jak mówi o Sośnicowicach, w których jest Przewodniczącą Rady Mieszkańców, czyli sołtysem. Co ciekawe w „Po naszymu...” startuje już 13. raz. - I niech mi ktoś powie, że to liczba pechowa – żartowała jeszcze przed ogłoszeniem wyników konkursy. Jak mówiła, nie o wygraną chodzi.

- Ten konkurs tak wciąga, że jak bym się nie zgłosiła, to by mnie pokręciło. To, żeby się z tymi ludźmi spotkać, pogodać, posłuchać jak godają. To nasze święto Ślązaków – tłumaczy. Pani Teresa godkę ma we krwi, to dla niej pierwszy język, drugim jest polski. Godo i w domu i z sąsiadami w Sośnicowicach. - Tego się nie da nauczyć, to z pokolenia na pokolenie jest przekazywane – wyjaśnia. Zajmuje się nie tylko sprawami gminy, ale i prowadzi w niej Izbę Tradycji, w której promuje śląskie obyczaje, gwarę i godkę właśnie.

- Brak mi słów – przyznawała po ogłoszeniu wyników. - Najbardziej chce podziękować tym, co mnie nauczyli godoć, czyli moim ojcom – dodała wzruszona.

Półfinał konkursu Po naszymu czyli po śląsku

Katowice: Półfinał konkursu „Po naszymu, czyli po śląsku” ZD...

Do tegorocznej 26. edycji konkursu „Po naszymu, czyli po śląsku”, który wymyśliła i od lat organizuje jest senator Maria Pańczyk-Pozdziej, zgłosiło się ponad 80 osób. Przesłuchania kandydatów odbywały się w Radiu Katowice. Do półfinałów zostało zakwalifikowanych 12 osób, natomiast do konkursu o tytuł Młodzieżowego Ślązaka Roku - pięciu. W minioną sobotę w trakcie półfinałów wyłoniono trzech finalistów, zaś w niedzielę najlepsi z najlepszych występowali przed publicznością w Domu Muzyki i Tańca w Zabrzu.

POSŁUCHAJ PÓŁFINAŁ KONKURSU PO NASZYMU CZYLI PO ŚLĄSKU

Zmagania z gwarą śląską w trakcie konkursu oceniali jurorzy – profesorowie: Dorota Simonides, Jan Miodek i Jan Olbrycht. Czy kolejna edycja może ich jeszcze zaskoczyć?

- Otóż może. Co roku pojawiają się takie konstrukcje, takie formy, które my sobie od razu zapisujemy, bo są dla nas nowe, choć de facto zanurzone w najstarszych złożach staropolszczyzny. To jest piękne, że co roku tych słów przybywa. Mam materiału na dwa nowe felietony w katowickim miesięczniku Śląsk, gdzie te wszystkie konstrukcje, takie piękne, które pierwszy raz w życiu słyszałem, opisze – podkreślał prof. Jan Miodek.

Kolejne odsłony „Po naszymu...” to jak zaznaczali jurorzy okazja do nauki. Uczestnicy konkursu są bowiem ze wszystkich zakątków województwa śląskiego, a także z woj. opolskiego. Prezentują gwarę w licznych, często bardzo różnych odmianach.
- Powtórzę, co tak pięknie, choć dosadnie wyraził przed laty Kazimierz Kutz w swoich Klapsach i Ścinkach, czyli w swoim alfabecie wspomnień. Jeden z rozdziałów poświęcił mnie, nawiązał w nim do tego konkursu gwarowego i napisał tak: co roku pasiemy się z Jankiem tą piękną staropolską Śląszczyzną, jak krowy na beskidzkich łąkach. To bardzo dosadne, ale wyraziste – dodawał.

26. edycję konkursu, którego podstawowym założeniem jest krzewienie i popularyzowanie gwary i kultury śląskiej, prof. Simonides określiła mianem nostalgicznej.

- To ze względu na podejmowane przez uczestników tematy. Wydaje mi się, że przez rosnącą świadomość globalizacji i unifikacji kulturowej, nasi gawędziarze coraz chętniej uciekają w przestrzeń lokalną, szukają swoich korzeni, budują własne drzewa genealogiczne, są rozkochani w swojej malutkiej Ojczyźnie, oczywiście mając świadomość, że granice są otwarte i w każdej chwili mogą jechać gdzie chcą – oceniała.

Monologi uczestników gali finałowej tradycyjnie już trwały pięć minut. Gawędy dotyczyły tego, co Ślązakom w duszy gra. Jedyny wśród finalistów mężczyzna – Marcin Bartusiak, pochodzący z Radzionkowa, a mieszkający w Zabrzu – laureat drugiego miejsca w konkursie, swoje finałowe wystąpienie poświecił swojej pasji – muzyce. Opowiadał, jak to się stało, że w orkiestrach górniczych gra na puzonie. A gra już od niemal 20 lat, aktualnie w orkiestrze przy kopalniach Julian w Piekarach, Makoszowy w Zabrzu i KWK Knurów. Choć w jego domu mężczyźni pracowali na grubie, sam górnikiem nie został, chciał być zawodowym muzykiem, ale dziś prowadzi działalność gospodarczą. W konkursie wystartował po raz pierwszy.

POSŁUCHAJ PÓŁFINAŁ KONKURSU PO NASZYMU CZYLI PO ŚLĄSKU

- Trema była taka, że za przeproszeniem „spodnie” się trzęsły – przyznał. Dodał jednak, że do wystąpienia specjalnie się nie przygotowywał. - Godka jest w głowie, bo u mnie w domu się godało od zawsze. Godo też moja żona i moja najmłodsza, 4,5 -letnia córka też godo – mówił.

Trzecie miejsce w „Po naszymu...” zajęła Helena Leśniowska z Piekar Śląskich. Swoją gawędę poświęciła chopionkom, bo jak przyznaje sama też jest chopionką (kobietą noszącą śląski strój). W konkursie wystartowała po raz czwarty, od kilku lat jest na emeryturze, ale z zawodu jest nauczycielem matematyki, natomiast przez 15 lat szefowała szkole podstawowej w Dąbrówce Wielkiej, dzielnicy Piekar.

Godkę wyniosła z domu rodzinnego. - Potem poszłam do pracy i jako ważny nauczyciel musiałam mówić. Dzieciom nigdy nie zakazywałam godać na przerwie, zwracałam tylko uwagę, aby starały się mówić poprawnie na lekcjach. Niestety Ślązaków kiedyś, zresztą dziś czasem też, uważano za gorszych, więc dzieciom trzeba było dać szansę, żeby nikt się z nich nie śmiał – opowiadała.

Jest też promotorką gwary. - W szkole, jak tylko mogłam, a czasy były już lepsze, to założyłam zespół regionalny Kapuśniorz, a Kapuśniorz, bo na ludzi z Dąbrówki Wielkiej godało się kapuściorze bo dzielnica była rolnicza, a główną uprawą była kapusta – opowiadała. Po reformie oświaty, gdy do systemu wprowadzono godziny do dyspozycji dyrektora, pani Helena została pionierką i uczyła edukacji regionalnej. - Sama ułożyłam program, przygotowała salę i sama uczyłam. To było 2000 rok – wspomina. - Nie chce się asić, ale jak w Piekarach był konkurs na program edukacji, to go wygrałam – dodaje ze śmiechem.

Podczas gali „Po naszymu, czyli po śląsku”, co roku, wyróżniany jest także Honorowy Ślązak. Wyróżnienie to otrzymali już m.in. Gerard Cieślik, Wojciech Kilar, profesor Franciszek Kokot, prof. Julian Gembalski, abp Damian Zimoń, Józef Skrzek, Marian Zembala, Jerzy Buzek czy Alojzy Lysko. W tym roku Honorowym Ślązakiem Roku 2016 został Tadeusz Kijonka, poeta, dziennikarz, założyciel Górnośląskiego Towarzystwa Literackiego i były redaktor naczelny miesięcznika społeczno – kulturalnego Śląsk.

- Gdybym sobie miał zadać to pytanie i na nie odpowiedzieć, to powiedziałbym tak: Ślązakiem byłem zawsze, od urodzenia, i Ślązakiem jestem wszędzie, w każdym miejscu i okoliczności. To sprawa urodzenia, ale także dziedzictwa. Ta wspaniała nagroda, którą zawsze będę miał na oczach, powinna trwać wiecznie, bo nie braknie Ślązaków, choć czasem przeżywamy lęki, czy Ślązacy przetrwają. Trzeba znaleźć w sobie siłę, żeby trwać – mówił uhonorowany, który świętował podwójnie, bo państwo Kijonkowie właśnie dziś obchodzili 50. rocznicę ślubu. Tę rocznicę publiczność uhonorowała odśpiewując sto lat jubilatom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!