Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mikołów: Referendum w sprawie odwołania burmistrz pod znakiem zapytania?

Mateusz Demski
Marzena Bugala- Azarko / Polska Press
Aby doszło do referendum, w sprawie odwołania burmistrza Mikołowa Stanisława Piechuli , trzeba zebrać 3 tys. podpisów. W czwartek dowiemy się, ile brakuje. Ostateczny termin mija 29.05

Inicjatorzy referendum w sprawie odwołania Stanisława Piechuli, burmistrza Mikołowa, mają jeszcze 33 dni, aby uzbierać minimum 3 tysiące podpisów potrzebnych do organizacji głosowania. Tymczasem w mieście huczy od plotek, kto mógłby zastąpić Piechulę. Pada nawet nazwisko byłego burmistrza. A część mieszkańców uważa, że organizacja referendum, kiedy do wyborów samorządowych pozostał tylko rok, nie ma sensu.

– W czwartek odbędzie się spotkanie i podsumujemy zebrane podpisy – powiedział nam wczoraj Mateusz Kruszyna, pełnomocnik komitetu referendalnego. Członkowie komitetu trzymają w ścisłej tajemnicy ile mają już podpisów, jednak zapowiadają, że będzie to ważne ostrzeżenie dla burmistrza.

Po zebraniu podpisów, najpóźniej 29 maja, muszą je dostarczyć do Komisarza Wyborczego w Katowicach. Po 30 dniach, jeżeli komisarz nie stwierdzi nieprawidłowości, wyda zarządzenie o przeprowadzeniu referendum.

W komitecie referendalnym, który wnioskuje o odwołanie burmistrza, znaleźli się przedstawiciele głównych sił politycznych Mikołowa. Lista zarzutów pod adresem burmistrza jest długa, jednak trudno nie odnieść wrażenia, że kluczowym okazał się jego głośny romans z asystentką, o którym w wylewny sposób poinformował na swoim publicznym profilu na Facebooku. Sam Stanisław Piechula od samego początku określa tę inicjatywę mianem politycznej gry.

– Wnioskodawcami w sprawie są głównie radni zwolennicy byłego burmistrza Marka Balcera i byłego wiceburmistrza Adama Putkowskiego. Do tego dochodzą przedstawiciele PiS, którzy również mają w tym polityczny interes – mówi Stanisław Piechula. Tymczasem były burmistrz Mikołowa Marek Balcer, który wycofał się z życia politycznego, dementuje plotki jakoby miał kandydować w kolejnych wyborach. Ale nie ukrywa, że ma swojego faworyta do burmistrzowskiego fotela.

CZYTAJ TAKŻE:
Zakochany burmistrz Mikołowa przyznał się do romansu z asystentką. "Jestem po uszy zakochany"
Zakochany burmistrz Mikołowa straci stanowisko przez miłość? Radni chcą referendum

– Trudno wyrokować, czy referendum dojdzie do skutku, jednak nie ulega wątpliwości, że już sama inicjatywa to symboliczny sygnał niezadowolenia mieszkańców – mówi Marek Balcer. – Nie będę kandydował w wyborach, ale na pewno poprę osobę, która będzie stanowiła alternatywę dla Mikołowa. Miastu jest potrzebny ktoś ze świeżym spojrzeniem – dodaje. Sami mieszkańcy wydają się być bardziej wyrozumiali dla obecnego burmistrza, niż jego polityczni przeciwnicy.

– Osobiście uważam, że za kadencji Stanisława Piechuli wiele dobrego wydarzyło się w Mikołowie. Dokonujmy jego oceny zatem za osiągnięcia, a nie życie prywatne – mówi Maciej Lipiński z Mikołowa.

Mikołowianie zwracają też uwagę, że rok przed wyborami nie ma sensu podejmować takich zmian personalnych. Małgorzata Myśliwiec, politolog z UŚ, uważa jednak, że większość będzie chciała głosować. - Polacy być może są narodem biernym, jeśli chodzi o partycypacje wyborczą, jednak zachowanie Stanisława Piechuli było na tyle kontrowersyjne polityczne, że dla wielu mieszkańców może stać się impulsem, aby pójść do urny - mówi Małgorzata Myśliwiec. - W skali lokalnej nic, nawet malwersacje finansowe, nie wzbudzają takich emocji, jak skandal obyczajowy – dodaje.

Życie intymne polityków na świeczniku. "Każdy polityk powinien być jak żona Cezara"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Mikołów: Referendum w sprawie odwołania burmistrz pod znakiem zapytania? - Dziennik Zachodni