Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Piekar Śląskich są wstrząśnięci śmiercią Julii. Dzisiaj przesłuchanie matki

Katarzyna Domagała-Szymonek
Mieszkańcy osiedla są wstrząśnięci tragedią w sąsiadów
Mieszkańcy osiedla są wstrząśnięci tragedią w sąsiadów Lucyna Nenow
Mieszkańcy osiedla Wieczorka w Piekarach Śląskich nie przestają rozmawiać o tragedii: „Gdybyśmy wiedzieli, że tam bije się dziecko albo jego matkę, to byśmy zareagowali. Ale Marysia nikomu nic nie mówiła!". Nie żyje niespełna 2-letnia Julia. Dzisiaj poznamy wyniki sekcji zwłok dziewczynki. Na dziś zaplanowano też przesłuchanie 24-letniej matki oraz jej 32-letniego konkubenta.

Przypomnijmy: w sobotę, kilka minut po godz. 21, lekarz poinformował dyżurnego policji o śmierci 2-latki. - Dziecko miało zasinienia na ciele, ale nie były to świeże ślady - informuje Dagmara Wawrzyniak z piekarskiej policji.

Pisaliśmy wcześniej
Dramat w Piekarach Śląskich

Ratowników medycznych w sobotę przed godz. 20 wezwała 24-letnia matka, Maria. Przez godzinę prowadzili reanimację Julii, niestety, bezskutecznie. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że dziewczynka miała obrażenia głowy. W chwili przyjazdu policji, w mieszkaniu - poza matką - był jej 32-letni konkubent oraz 5-letnia siostra dziewczynki. Kobieta była trzeźwa, zaś mężczyzna nie - miał niecałe 2 promile. Policja zatrzymała matkę i jej konkubenta. W domu była też 5-letnia siostra Julii, która przebywa teraz w piekarskim domu dziecka.

Są zarzuty dla konkubenta
Zarzuty dla 32-latka

Jak wynika z relacji sąsiadów, matka Julii, gdy była sama, dobrze zajmowała się córkami. Problemy miały pojawić się, kiedy znalazła sobie nowego partnera. Dodajmy, że rodzina była objęta wsparciem MOPR. Do 16 listopada korzystała z pomocy asystenta rodziny. W piątek, dzień przed tragedią, miał ją odwiedzić pracownik socjalny. Matka zmieniła jednak termin wizyty...
Nie żyje 2-letnia Julia. Przyczynę śmierci dziewczynki ustala prokuratura. Matkę i jej konkubenta zatrzymała policja.

- Starszą dziewczynkę widywałam codziennie. Marysia, jej matka, odprowadzają ją do przedszkola. Była zadbana, uśmiechnięta. Nigdy bym nie powiedziała, że dzieje się tam coś złego. A Julcia podobno była niepełnosprawna. Odkąd w ich życiu pojawił się nowy partner Marysi, młodszej dziewczynki prawie nie widywałem. Jakby zapadła się pod ziemię - opowiada nam jedna z mieszkanek bloku przy ulicy Armii Krajowej w Piekarach Śląskich.

Jak zastanawiają się sąsiedzi, do tragedii mogło dojść noc wcześniej - w nocy z piątku na sobotę. Uważają, że dziewczynka mogła zostać uderzona w głowę... łopatką do węgla.

- Wtedy właśnie słyszeliśmy kłótnię. W sobotę już było spokojnie, ale Marysia biegała gdzieś co chwilę. Podobno po jakieś maści do apteki, bo Julia miała mieć sporego guza - mówią z żalem. Policja spekulacji sąsiadów jednak nie potwierdza. - Trwa śledztwo, dla jego dobra nie komentujemy tych informacji - zaznacza Wawrzyniak.
Wiadomo, że kobieta z córkami była objęta wsparciem Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Piekarach Śląskich. Miała nawet przyznanego asystenta rodziny.

- Miała, do 16 listopada - potwierdza Piotr Polok z MOPR. - Powodem tej decyzji była niezaradność życiowa matki dziewczynek. Miała problemy z opłaceniem rachunków za energię czy przedszkole, z wypełnieniem wniosków o przyznanie świadczeń wychowawczych czy rodzicielskich. Jednak w tym domu nigdy nie zauważyliśmy sygnałów mówiących o występowaniu agresji - zaznacza.

Jak podkreśla, korzystanie z pomocy asystenta jest dobrowolne, a kobieta uznała, że rezygnuje ze współpracy. Jednak nadal była objęta trzymiesięcznym monitoringiem.

- Miała umówione spotkanie z pracownikiem społecznym w ostatni piątek (dzień przed tragedią -przyp.red.), ale przesunęła je na kolejny tydzień - informuje Polok.

Podczas spotkań pracownicy MOPR planowali namówić ją do kontynuowania współpracy z asystentem rodziny.

- Gdyby się nie zgodziła, chcieliśmy rozpocząć działania w celu przyznania asystentury sądowej. Widzieliśmy, że w jej przypadku jest ona zasadna - dodaje. Policja informuje, że rodzina nie była objęta Niebieską Kartą. Przez ostatnie dwa lata w policyjnych statystykach odnotowano jedną interwencję pod tym adresem. Dotyczyła zakłócania ciszy nocnej. Zgłoszenie się nie potwierdziło.

Tymczasem dalsza rodzina podkreśla, że informowała MOPR o tym, że dziewczynkom może dziać się krzywda. - Nikt jednak nie zareagował - mówią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!