Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Referendum w Raciborzu ws. odwołania prezydenta jednak się odbędzie? Sąd zdecyduje w lutym

Jacek Bombor
Podpisy w sprawie odwołania prezydenta zbierano na rynku
Podpisy w sprawie odwołania prezydenta zbierano na rynku fot. arc
Prokuratura uznała, że spośród 68 zakwestionowanych podpisów w sprawie odwołania prezydenta Raciborza tylko cztery były podrobione. W świetle braku dowodów na „masowe” podrabianie podpisów sąd być może uchyli postanowienie o nieprzeprowadzaniu referendum? To oznacza, że referendum w Raciborzu w sprawie odwołania prezydenta Mirosława Lenka jednak może się odbyć.

Referendum w sprawie odwołania prezydenta Mirosława Lenka w Raciborzu jednak się odbędzie? Jest na to szansa, bo spośród 68 zakwestionowanych podpisów przez wojewódzkiego komisarza wyborczego w Katowicach raciborska prokuratura ustaliła, że tylko cztery zostały podrobione.

Zarzut więc, jakoby organizatorzy celowo wrzucali na listy poparcia akcji referendalnej podpisy sfałszowane, legł w gruzach, ale sam pełnomocnik inicjatora referendum, Dariusz Ronin, wytacza przeciw swoim oponentom działa mówiąc wprost, że to „raciborski beton” celowo podrzucił cztery fałszywe podpisy, by zdyskredytować całą akcję.

– Od początku zbierania podpisów pod referendum o odwołanie Lenka ostrzegano mnie, że „raciborski beton” będzie stosował różne esbeckie metody zdyskredytowania tej inicjatywy. Próbowano oskarżać mnie o nielegalne zajęcie płyty rynku, gdy stanąłem ze stolikiem i parasolem w celu zbierania podpisów. Radny Tomasz Cofała przekazał nieprawdziwe informacje na forum Rady Miasta, co zostało szeroko nagłośnione w mediach, że niepełnoletnie dziewczynki chodzą zbierać podpisy, co było oczywistą nieprawdą. Ostrzegano mnie również, abym uważał, gdyż jest przypuszczenie, że „raciborski beton” podrzuci listy z podpisami, które mogą być sfałszowane. Jak widzę teraz, udało się im podrzucić fałszywe podpisy, na szczęście tylko w czterech przypadkach, a nie w 68, jak było w doniesieniu komisarza wyborczego do prokuratury – atakuje bezceremonialnie Dariusz Ronin.

Tymczasem – jak ustaliliśmy – trafił kulą w płot, bo w tym wypadku błąd leżał po stronie zbierających podpisy. To oni pozwolili czterem mieszkańcom podpisać się za swoich mężów i żony (w chwili zbierania podpisów najbliższych nie było w domu) na listach, a to złamanie prawa. Takie są ustalenia prokuratury, która dotarła do czterech winnych, postawiła im zarzuty. Żaden z nich nie jest przedstawicielem samorządu czy partii, ot, zwykli mieszkańcy...

– Tłumaczą, że nie mieli świadomości, że popełniają przestępstwo. Całe postępowanie umorzyliśmy, a wobec tych czterech przypadków zawnioskowaliśmy do sądu o warunkowe umorzenie postępowań, sprawy nie zostały jeszcze rozpoznane przez sąd – wyjaśnia prokurator Mariusz Klekotka, zastępca prokuratora rejonowego w Raciborzu.

Przypomnijmy, sprawa ciągnie się od 10 maja 2016 roku. Wtedy to komisarz wyborczy w Katowicach odrzucił wniosek o przeprowadzenie referendum o odwołanie Lenka. W swoim uzasadnieniu komisarz wskazał, że 68 pozycji podpisów: „sprawiało wrażenie złożenia przez te same osoby”.
„Zaistniała wątpliwość, czy wszystkie podpisy zostały własnoręcznie złożone przez osoby, których dane zostały ujęte w danej pozycji wykazu. Dotyczyło to zwłaszcza grup osób, zamieszkujących pod tym samym adresem” – czytamy w dokumentach.
W efekcie 1 czerwca 2016 r. Biuro Komisarza Wyborczego w Katowicach przekazało do
prokuratury w Raciborzu powiadomienie o podejrzeniu możliwości popełnienia przestępstwa.

– Kwestia weryfikacji prawidłowości wszystkich pozostałych podpisów jest obecnie rozpatrywana przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym w Gliwicach, gdzie zaskarżyliśmy decyzję o odrzuceniu wniosku referendalnego – mówi Ronin.
Kiedy można się spodziewać rozstrzygnięć przed WSA?

– Najpóźniej w lutym wrócimy do sprawy – informuje sędzia Przemysław Dumana, rzecznik WSA w Gliwicach.
W świetle braku dowodów na „masowe” podrabianie podpisów sąd może uchylić postanowienie o nieprzeprowadzaniu referendum? Na to liczą referendyści. – Jestem przekonany, że sprawę wygramy i referendum na pewno się odbędzie – przekonuje Dariusz Ronin.

– Gdyby nie odwlekanie sprawy, referendum już dawno w czerwcu 2016 r. mogło się odbyć. Lenk na pewno byłby już odwołany i nie robiłby dziś tylu szkód mieszkańcom Raciborza – dodaje ostro Ronin.

Ale może się przeliczyć, bo powodem odrzucenia wniosku było zebranie przez inicjatora referendum niewystarczającej ilości prawidłowo złożonych podpisów mieszkańców. Komisarz uznał za nieprawidłowe aż 881 podpisów, w tym co do 68 miał podejrzenia o fałszerstwa. Natomiast za prawidłowe uznał tylko 3895. Minimalna ilość prawidłowych podpisów została określona na 4328, zabrakło zatem 433 podpisów uznanych za prawidłowe. Ronin zapewnia, że urzędnicy komisarza wyborczego zbyt skrupulatnie podchodzili do sprawy i wierzy, że WSA przyzna mu rację.

Prezydent Mirosław Lenk od początku stara się nie komentować działań referendystów. – To brudna polityka – kwituje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!