Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Black Pin laureatem Rybnik Blues Festival WIDEO + ZDJĘCIA

Stefan Kowlaski
Zespół Black Pin wygrał 13. edycję Rybnik Blues Festivalu. Przez dwa dni weekendu w Domu Kultury w rybnickich Chwałowicach publiczność słuchała twórczości zarówno gwiazd gatunku, jak i zespołów konkursowych.

Pierwszego dnia zagrał Harsh Guitar Mark, czyli Marek Wojtowicz (stylowy, akustyczny blues), oraz duet Pola Chobot i Adam Baran. Gwiazdą wieczoru była grupa Monkey Junk z Kanady. Trio, które zaskoczyło w równej mierze żywiołowymi kompozycjami, jak i instrumentarium – gitarzysta i wokalista pracował jednocześnie w sekcji rytmicznej. Dzięki specjalnemu skonfigurowaniu gitary i wzmacniaczy tworzył zarówno linię głębokiego basu, jak i akompaniament gitarowy (do tego grał też na harmonijce). Grupa potwierdziła, że sukces w Kanadzie, a nawet Stanach Zjednoczonych nie jest przypadkiem – muzycy świetnie czuli się na scenie i łatwo nawiązywali kontakt z publicznością, która dostała zarówno blues rocka, jak i trochę country, a sporo też klasycznego stonesowskiego brzmienia.

Drugiego dnia na scenie trwały przesłuchania konkursowe, które jednogłośnie – co podkreślało jury (z przewodniczącym Grzegorzem Kapołką na czele) wygrał zespół Black Pin (Irek Dziedzic i Czesław Hibner – gitary i wokale, Marek Ogonowski – bas, Piotr Szendzielorz - perkusja). Ktoś mógłby pomyśleć, że to młody zespół, który zaczyna przygodę na scenie. Nic bardziej błędnego. Muzycy tworzący Black Pin od zawsze żyją bluesem i od dawna grają w innych projektach. Gdy jednak postanowili pograć razem (a miejscem ich najbardziej owocnych spotkań jest rybnicki Celtic Pub – „nasz drugi dom”, jak mówi Czesław Hibner), uczciwie na początek stanęli do konkursu. Wygrali, w związku z tym pojawili się w sobotę na dużej scenie z minirecitalem. Słychać fascynacje pierwszym Nalepą, ale też czysto allmanowskie, pełne brzmienia gitar, do tego trochę rzewnego grania w klimacie blue i śląski akcent w śpiewie – jest szczerze i to docenili zarówno jurorzy, jak i publiczność. Przepis na sukces gotowy.

Przed gwiazdą Grzegorzem Kapołką na scenę wyszła Sekcja. Grupa zaprezentowała się bardzo dobrze, łącząc elementy klasycznego bluesa ze smooth jazzem, a niekiedy nawet rockiem. Wokalny duet (Tatiana Łochowicz, Maria Olborska), który niedawno dołączył do zespołu, ciągnie zespół w stronę soulu, co może być ciekawym przełamaniem bluesowego schematu.
Festiwal zakończył występ trio Grzegorza Kapołki, znakomitego jazzowego i bluesowego gitarzysty, pedagoga, muzyka sesyjnego. Zaproponował utwory z kilku swoich płyt. Kto nie znał jego twórczości (ale czy tacy w ogóle są?), mógł czuć się nieco zdezorientowany. No bo to oczywiście nie klasyczny blues z Delty, to fusion, jazz, blues, pasaże na gitarze, których nie powstydziliby się najszybsi gitarzyści świata. Lecz Kapołka potwierdził, że nie tylko jest najszybszy, ale i niezwykle stylowy, w czym zresztą wydatnie pomaga mu doskonały basista Dariusz Ziółek. Całe trio to klasa sama w sobie.

Jak na każdej dobrej tego typu imprezie, na koniec musiał być jam session. Oprócz muzyków z festiwalowej sceny pojawili się inni przedstawiciele bluesowego światka – na czele ze świetnie znanym w środowisku Adamem Kuliszem. Sobota wieczór, muzycy rozluźnieni, nieoficjalni – popłynęły piękne dźwięki. A jamowe solo Kapołki przejdzie do historii – wieść niesie, że kilku adeptów gitary do dziś siedzi pod sceną z szeroko otwartymi oczami, nie mogąc uwierzyć, że można zagrać tak szybko i tak czysto.

13. edycja Rybnik Blues Festival - zobacz wideo:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!