Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyrok: sześć lat za zabójstwo męża dla Iwony Z. z Rybnika

Jacek Bombor
Iwona Z. podczas rozprawy nie przyznała się do zabójstwa męża. Wie, że przyczyniła się do jego śmierci, ale nie pamięta samego zajścia
Iwona Z. podczas rozprawy nie przyznała się do zabójstwa męża. Wie, że przyczyniła się do jego śmierci, ale nie pamięta samego zajścia Szymon Kamczyk
Prokurator chciał 12 lat za zabójstwo męża dla Iwony Z., która 19 czerwca 2016 r. dźgnęła go nożem prosto w serce. Sąd był łaskawy...

Iwona Z. z Rybnika za zabójstwo męża Mariusza jednym ciosem prosto w serce dostała zaskakująco łagodny wyrok - zaledwie... 6 lat więzienia. Do zdarzenia doszło 19 czerwca ub.r. w mieszkaniu na osiedlu Nowiny przy ulicy Budowlanych. I po takim wyroku nadal jest więcej niewiadomych niż odpowiedzi, co do przebiegu tej zbrodni. Prokuratura w Rybniku nie składa jednak broni i w apelacji zamierza bronić oskarżenia i walczyć co najmniej o podwojenie wyroku.

Zdaniem sądu, oskarżona to ofiara wieloletniej choroby alkoholowej męża, w której feralnego dnia, 19 czerwca 2016 roku, coś pękło i chwyciła za nóż. Z kolei z aktu oskarżenia jawi się obraz kobiety, która miała chwycić za nóż w „bezpośrednim zamiarze pozbawienia życia”, mało tego - próbowała wyprowadzić w pole organy ścigania, sugerując nieszczęśliwy wypadek...

- Przygotowaliśmy odwołanie, nie zgadzamy się z wyrokiem, który jest niższy nawet od dolnego zagrożenia za zabójstwo, czyli 8 lat - mówi szef Prokuratury Rejonowej w Rybniku, prokurator Tadeusz Żymełka.

Zaskoczenia z wyroku nie kryje także prowadzący śledztwo prokurator Sławomir Sola, który domagał się 12 lat więzienia dla oskarżonej.

Dlaczego jednak sąd potraktował kobietę tak łagodnie, całkowicie inaczej interpretując wyniki badań, opinie biegłych? Uzasadnienie wyroku Sądu Okręgowego w Gliwicach (Wydział Zamiejscowy Karny w Rybniku) liczy 50 stron. Sąd uznał, że kobieta feralnego dnia 19 czerwca ub.r. nie działała w „bezpośrednim zamiarze pozbawienia życia”, tylko chwytając za nóż „przewidywała możliwość pozbawienia życia, godząc się na to”. I właśnie ta różnica w ocenie motywacji miała się między innymi przyczynić do zastosowania przepisów o nadzwyczajnym złagodzeniu kary.

- Mąż od lat nadużywał alkoholu, to wpływało na życie rodzinne, rodzina miała kłopoty finansowe, oskarżona miała nawet przed laty zostać pobita przez męża, w grę wchodziła nielojalność małżeńska, małżonek miał ją zdradzić. Oskarżony rzadko bywał trzeźwy, był marudny, zaczepny, awantury często trwały do późnych godzin nocnych - wyjaśnia sędzia Tomasz Pawlik, rzecznik Sądu Okręgowego w Gliwicach.

Co ciekawe, podczas rozprawy kobieta nie przyznała się do zabójstwa. Twierdzi, że samego zdarzenia nie pamięta.

- W opinii sądu nie planowała z wyprzedzeniem zabójstwa, bo w domu spały dzieci, córka i jej koleżanka. Zamiar zrodził się nagle, wynikiem pobudzenia, agresji, emocji, wypitego alkoholu, ale także w efekcie marudnego i dokuczliwego zachowania pokrzywdzonego. Poza tym sama oskarżona jest osobą impulsywną, gwałtownie reagującą. Nie można też ustalić, jak zachował się w krytycznym momencie sam oskarżony, czy ją szarpał, popychał, bił. Nie zdołano ustalić, czy celowała dokładnie w serce, czy to było „przypadkowe trafienie” - wyjaśnia sędzia Tomasz Pawlik.

Sąd w uzasadnieniu nadzwyczajnego złagodzenia kary wziął pod uwagę, że usiłowała mu pomóc (ukończyła kurs ratownika medycznego, więc miała ku temu kwalifikacje). Wystraszyła się tego, co zrobiła. Ucisnęła ranę, by nie wyciekła krew, poprosiła, by ranę uciskał sam pokrzywdzony, zaprowadziła go na kanapę.

- Gdy przyjechała karetka, poszkodowany oddychał, więc nie musiała go wcześniej reanimować, co jej zarzucano. Dopiero po przyjeździe ratowników ustało krążenie. Jej działanie sąd uznał za nieudolne, ale nie mogło nie zostać przez sąd niezauważone i winno skutkować obniżeniem kary - wyjaśnia Tomasz Pawlik.

I właśnie tutaj jest najważniejsza różnica w interpretacji - okoliczności wezwania pomocy. Zdaniem prokuratury, nagranie z pogotowia dowodzi, że oskarżona sugerowała, że rana nie jest groźna... - Poza tym podała dyspozytorowi pierwszą, kłamliwą wersję, jakoby mąż sam się przypadkiem nadział na nóż, gdy wkładała sztućce do zmywarki - przypomina prokurator Sola. Prokuratura wytyka, że 43-letnia dziś Iwona Z. próbowała sprowadzić dochodzenie na fałszywe tropy zapewniając, że doszło do nieszczęśliwego wypadku. Prawie się jej udało. Bo początkowo faktycznie dostała zarzut niemyślnego spowodowania śmierci, za co groziło tylko 5 lat więzienia. Trudno było z początku podejrzewać kobietę o zbrodnię z premedytacją. Ale zarzut zabójstwa dostała po opinii biegłych przeprowadzających sekcję zwłok i badających mechanikę rany. Cios był zadany z ogromną siłą, był bardzo precyzyjny. 16-centymetrowe ostrze praktycznie po rękojeść wbito prosto w serce, przebijając osierdzie, przednią komorę i lewą. 40-latek nie miał szans.

- Obrażenia ciała u pokrzywdzonego powstały na skutek czynnego, a nie biernego działania podejrzanej. Cios bowiem zadano z dużą siłą, mało tego, sprawczyni trzymała nóż nachwytem i zadała cios z góry na dół, a nie z dołu przypadkowo, jak sugerowała - czytamy w opinii biegłych.

Która wersja wygra w apelacji? Terminu rozprawy odwoławczej jeszcze nie ustalono.

ZOBACZ KONIECZNIE: NASZA RAMÓWKA
DZISIAJ POLECAMY PROGRAM KATARZYNY KAPUSTY Z CYKLU TU BYŁAM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wyrok: sześć lat za zabójstwo męża dla Iwony Z. z Rybnika - Dziennik Zachodni