Gdyby polityka premiera Mateusza Morawieckiego wobec Śląska miała być adekwatna do kwiecistości jego wypowiedzi na temat Śląska właśnie, optymizm wobec tej nominacji, w tym miejscu, byłby uzasadniony. Większość szefów polskich rządów w postrzeganiu Śląska nigdy nie wyszła poza banał i utrwalone klisze. Morawieckiemu udało się to już jako wicepremierowi. Są jednak wątpliwości, czy realizacja wszystkich jego poglądów byłaby w śląskim interesie.
„Śląsk to wielki i zdolny region o olbrzymim potencjale rozwojowym. To tu mogą powstawać nasze branże przyszłości, które sięgną po miliony złotych z rozwojowych programów przygotowanych przez nasz rząd” - to tylko kilka ze zdań, którymi w ostatnich miesiącach minister Morawiecki uwodził mieszkańców Śląska.
W lutym to on dał czytelny sygnał, że Katowice są najlepszym miejscem do zorganizowania przyszłorocznego szczytu klimatycznego ONZ. „Górny Śląsk jest na to znakomitym miejscem. Jako przykład dla wszystkich europejskich partnerów, w jaki sposób Polska przetransformowała górnictwo i system elektroenergetyczny” - podkreślał Morawiecki jeszcze jako wicepremier.
CZYTAJCIE TEŻ:
Dymisja rządu Beaty Szydło. Mateusz Morawiecki desygnowany na premiera
W jego Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, flagowym programie rządu, hasło „Śląsk” zostało wymienione ponad 40 razy. Morawiecki poświęcił naszemu regionowi najwięcej uwagi obok Polski Wschodniej. Wskazał na jego „problemy o charakterze restrukturyzacyjnym i adaptacyjnym”, które rozwiązać ma tzw. Program dla Śląska, integralna część strategii. „Liczę, że będziemy w stanie z Górnego Śląska zrobić prawdziwą Dolinę Krzemową, dolinę technologiczną, która tutaj zresztą rośnie coraz mocniej” - zapowiadał podczas majowej wizyty w Katowicach.
Nie wszyscy podzielali jego entuzjazm. Wskazywano np., że program powiela wiele wcześniej uzgodnionych projektów i co najwyżej stanowi ich kompilację. Poseł Grzegorz Długi z Kukiz’15 jeszcze mocniej krytykował pomysły Morawieckiego na Śląsk: mówił wręcz, że SOR zakłada śmierć Śląska.
„Jeśli najważniejszym przedsięwzięciem rozwojowym regionu ma być polski kombajn górniczy, to jest to nieporozumienie. Oznacza to zakleszczenie Śląska w starym przemyśle. Może da się go jeszcze gdzieś sprzedać, ale jego przyszłość jest niewielka. Strategia nie poświęca ani słowa nowoczesnym technologiom w górnictwie. Tym bardziej, że one już są, tylko wymagają dopracowania”.
Z drugiej strony, Morawiecki kategorycznie zapewniał o konieczności wykorzystania śląskiej kultury technicznej. Bo taniej, szybciej i skuteczniej się ją podtrzymuje, niż tworzy od zera. „Nie zamierzamy inwestować w fabryki na Pustyni Błędowskiej. Na Śląsku mamy istniejący potencjał techniczny i ludzki, który zamierzamy spożytkować” - zapewniał w wywiadzie dla DZ.
PISALIŚMY
Wicepremier Mateusz Morawiecki na Śląsku. Poznał Plan na rzecz Odpowiedzialnego RozwojuMateusz Morawiecki: O Śląsku pomyślimy, ale nie jesteśmy Świętym Mikołajem
EKG 2017 Katowice. Morawiecki: Musimy iść w kierunku automatyzacji przemysłu
Samorządowcy, od miesięcy dyskutujący o pomysłach Morawieckiego na Śląsk, dawali do zrozumienia, że to w zdegradowanych dzielnicach Bytomia, Sosnowca czy Świętochłowic mieści się dziś tzw. Polska B (nie tylko w wymiarze społecznym; wystarczy ocenić wyższy niż w innych regionach koszt inwestycji, na który wpływa np. skażenie poprzemysłowych terenów do rewitalizacji).
Obecny premier konfrontował te poglądy z własnym spojrzeniem na całą mapę kraju, wskazując, że „w skali makro Śląsk jest jednym z najbardziej rozwiniętych regionów kraju”. Pytany o to, gdzie jego zdaniem symboliczna Polska B się znajduje, odpowiadał: „Wszędzie poza wielkimi aglomeracjami. Mamy wyspy zamożności na oceanie niezamożności. Niektórzy tak określają Polskę Wschodnią, bo tam aglomeracji jest mało. I patrząc z tej perspektywy na Górny Śląsk, wiele miast Polski Wschodniej, zazdrości Górnemu Śląskowi niskiego poziomu bezrobocia, drugiego w kraju poziomu zarobków i drugiego w Polsce poziomu wydawania pieniędzy unijnych oraz krajowych na jednego mieszkańca”.
Stąd bardzo blisko do zrozumienia dystansu, z jakim Morawiecki podchodził do projektu śląsko-zagłębiowskiej metropolii.
Niewykluczone, że gdyby to on przed rokiem siedział w fotelu Beaty Szydło, to wyczekiwane w regionie przedsięwzięcie nie doszłoby do skutku tak szybko, a gdyby doszło, być może zostałoby okrojone z instrumentów finansowych.
- Musimy mieć przekonanie, że budżet państwa będzie stać na tę ustawę. Nie będzie łatwe uchwalenie jej w takim kształcie, który zakłada wydawanie miliardów dla jednego regionu - zaznaczał na łamach DZ.
Inny, jeszcze bardziej niepokojący nas cytat, gdy sprawa metropolii ważyła się w radzie ministrów: „Trzeba uczciwie powiedzieć, że w ostatnich 8 latach nastąpił ogromny ubytek w podatkach. Zanim będziemy mogli zacząć realizować nowe programy, które miałyby być finansowane z budżetu państwa, to trzeba sobie uświadomić, że mamy deficyt budżetowy, wynoszący ok. 50 mld zł. W przyszłym roku też zamknie się w tych granicach. Stanowi to ok. 3 proc. PKB. Wszelkie nowe wydatki, w tym na związki metropolitalne, muszą się liczyć z tym, że najpierw trzeba odbudować bazę podatkową, która została utracona przez ostatnie 8 lat, a dopiero potem finansować nowe programy”.
Finalnie Morawiecki zgodził się na metropolię, pod warunkiem, że będzie ona inicjować w aglomeracji przedsięwzięcia prorozwojowe. Stąd ostrożność samorządowców i władz związku metropolitalnego w planowaniu wydawania 300 mln zł, które spłyną na Śląsk i Zagłębie od przyszłego roku. Ale to również sygnał dyscyplinujący, by metropolitalnej premii „nie przejeść”, nie dołożyć w transporcie do tzw. wozokilometrów, tylko faktycznie budować nową jakość.
Ciekawe będzie układanie nowych stosunków z nowym premierem osób, które w rządzie odpowiadają za górnictwo. Morawiecki z całą pewnością jest gwarantem bardziej rynkowego niż socjalnego podejścia do tej gałęzi przemysłu, co może np. odbić się na obecnych i przyszłych decyzjach dotyczących rentowności poszczególnych zakładów. Namiastkę tego oglądaliśmy przy okazji batalii o deputaty węglowe: Morawiecki jeszcze jako wicepremier, szef resortów finansów i rozwoju, postawił na swoim, proponując jednorazową rekompensatę (w zamian za zrzeczenie się deputatu) zamiast np. corocznego ekwiwalentu.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
12 tradycyjnych potraw wigilijnych PRZEPISY NA UDANĄ WIGILJĘ
MAYDAY Katowice Spodek 2017 ZDJĘCIA + WIDEO
Czy dostałbyś się do policji? PRAWDZIWE PYTANIA TESTU MULTISELECT
Znasz język śląski? Przetłumacz te zdania QUIZ JĘZYKOWY II
PROGRAM TyDZIEŃ
Pensja minimalna 2024
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?