Dziś, w piątek, rodzice przeciwni reformie edukacji, która m.in. zakłada likwidację gimnazjów i powrót do 8-letniej szkoły podstawowej organizują szkolny protest. Polega on na tym, że pozwolą dzieciom pospać dłużej i poślą je do szkoły po dwóch pierwszych lekcjach, lub nie zrobią tego w ogóle, będą organizować pikiety czy słać listy do polityków, urzędników, ludzi związanych z oświatą, w których jasną dadzą znać, że nie godzą się z proponowanymi zmianami.
CZYTAJCIE TEŻ:
31 marca lekcji nie będzie. Co z uczniami?
Znamy termin strajku w szkołach
- Nie ma takiej siły, ani takiej partii, która wytrzymałaby gniew rodziców, wyrażony w powszechnej akcji protestacyjnej. Wzywamy wszystkich, aby przestali przygotowywać wdrożenie zmian, niszczenie gimnazjów, marnowanie pieniędzy podatników i wprowadzanie szkodzących naszym dzieciom rozwiązań przygotowanych w MEN. Szkoda wysiłku - apelują na stronie rodzicemajaglos.pl.
W domu zostaną m.in. dzieci pani Moniki, mieszkanki Siemianowic Śląskich.
- Reforma jest potrzebna, ale wprowadzona na spokojnie, w pełni przemyślana. Może powinna obejmować dzieci, które dopiero pójdą do szkoły, a nie narzucać zmian tym, które naukę według pewnego programu już zaczęły - komentuje mama uczennicy pierwszej klasy gimnazjum. - Takie eksperymenty są wysoce szkodliwe. Moje dzieci bardzo to wszystko przeżywają - przyznaje.
CZYTAJCIE TEŻ:
Związki zawodowe podzielone. Nie poprą strajku?
Niech nauczyciele kierują się sumieniem
Jej syn właśnie kończy gimnazjum.
- Już wiemy, że będzie miał problem dostać się do wybranego liceum, bo muszą zostawić miejsce na te skumulowane roczniki z 2019 roku. Więc to nieprawda ze tylko sześcioklasowi staną się ofiarami zmian. Także gimnazjaliści - podkreśla. Jej zdaniem na reformie PiS najbardziej ucierpią dzieci z biedniejszych domów. - Bogatsze zawsze mają alternatywę. Rodzice wybiorą dla nich szkołę prywatną czy zapewnią korepetycje - uważa.
- Nie lubię, kiedy arbitralnie ktoś decyduje o życiu moim i moich dzieci. Nie brakuje uzurpatorów, którzy twierdzą, że wiedzą lepiej. Zapewniają sobie komfort, na wszelki wypadek nie pytając o zdanie bezpośrednio zainteresowanych. Reaguję, bo na tego typu przymus należy reagować. Z drugiej strony władza wybrana demokratycznie posiada mandat do wprowadzania zmian. Robi to jednak metodami dalekimi od demokratycznych standardów - mówi Sebastian Musioł z Rybnika, tata czwórki dzieci. W piątek również przyłącza się do szkolnego protestu.
CZYTAJCIE DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
O planach PiS na reformę oświaty mówi tak:
- Zmiany w oświacie mają sens, kiedy poprawiają jakość kształcenia, odpowiadają na rzeczywiste potrzeby współczesności – pomagają żyć. Likwidacja gimnazjów, wydłużenie podstawówki – to faktyczny powrót do modelu peerelowskiego: anachronicznego, z którym mam bardzo niedobre doświadczenia. To zły pomysł i jeszcze gorsza realizacja. Zaklinanie rzeczywistości twierdzeniami, że zmiany mają charakter wyłącznie organizacyjny, porządkujący, są przemyślane, przygotowane, a za jakość edukacji i tak odpowiadają nauczyciele, nijak mają się do faktów. Nie znalazłem rzetelnej krytyki gimnazjów, ani tym bardziej przekonujących argumentów za ich likwidacją. To, co prezentowała minister Zalewska w zamian było płytką propagandą, ośmieszającą autorkę. Co więcej, ciężary tych decyzji dźwigać będą samorządy, nauczyciele, rodzice i dzieci.
PROTESTY NIC NIE DAŁY
Nauczyciele protestowaliO tym, jak działają obecnie polskie szkoły nikt nie musi mu opowiadać. Jest ojcem czwórki dzieci, więc ma spore doświadczenie w tym zakresie.
- Dwie starsze córki w gimnazjum dojrzały, a zmiana środowiska zdecydowanie im służyła. Syn jest uczniem gimnazjum z klasami mistrzostwa sportowego. Najmłodsza córka jest w piątej klasie. Mam porównanie i wiem, co straci, jeśli do gimnazjum nie pójdzie. Wiem też, co wydarzy się z powodu złego wdrożenia zmian i spodziewanej kumulacji roczników. Wielu nauczycieli gimnazjalnych – po latach docierania się – to obecnie specjaliści od tego „krytycznego” wieku - zaznacza.
Ma też wiele zastrzeżeń do programów nauczania, które jego zdaniem powinny być poprawiane.
Piątkowy protest jest jednym z wielu działań, jakie podejmują rodzice przeciwni zmianom. Wiadomo już, że kolejne akcje są już zaplanowane do końca roku szkolnego. I tak:
- 25 marca, godz. 13:00 – manifestacja w Warszawie przed MEN,
- 10 kwietnia – protest w każdej szkole,
- 22 kwietnia, godz. 12:00 – manifestacje w miastach wojewódzkich,
- 10 maja – protest w każdej szkole,
- 20 maja – manifestacja w Warszawie,
- 9 czerwca – protest w każdej szkole,
- 23 czerwca – koniec roku szkolnego
– świętujemy odwołanie reformy, albo ogłaszamy plan akcji protestacyjnej na pierwszy semestr kolejnego roku szkolnego - czytamy na stronie rodzicemajaglos.pl.
Do pomysłu przeciwników reformy oświaty na czwartkowej konferencji podsumowującej aktualny stan wprowadzania reformy oświaty odniosła się Anna Zalewska, minister edukacji narodowej. Powiedziała o tym dniu tak:
- Są to decyzje rodziców. Dzień bez polskiej szkoły to zły dzień.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?