Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielkanocne tradycje pielęgnowane przez mieszkańców Śląska

Magdalena Mikrut-Majeranek
Magdalena Mikrut-Majeranek
Okres Wielkanocy obfituje w wiele powoli zanikających zwyczajów kultywowanych przez lokalne społeczności. Jednakże są jeszcze na Śląsku miejsca, w których silna jest lokalna tożsamość, a mieszkańcy wkładają niemało trudu w kontynuowanie rodzimych tradycji. - Wiele tradycji wielkotygodniowych i wielkanocnych zredukowało się. Część znamy wyłącznie z przekazów ustnych starszego pokolenia – potwierdza ks. Robert Chudoba, dyrektor Centrum Edukacyjnego im. Jana Pawła II w Gliwicach. Poczytajcie o nich.

Wielki Tydzień

Otwiera go niedziela palmowa. Po poświęceniu palm odbywa się „palmowanie”.
- Uderzamy każdego domownika palmą, życzymy mu zdrowia, mówiąc: „Palma bije nie zabije, za tydzień – Wielki Dzień, za sześć noc – Wielkanoc” . Obowiązkowo należy zjeść jedną bazię, żeby nie chorować na gardło przez cały rok – wyjaśnia Jadwiga Jendzielowska z grupy „Michałkowice 60 plus”. Palmy nie można wyrzucić. - Palimy ją podczas ogniska organizowanego na terenie parafii – mówi Jendzielewska, a Małgorzata Bednarska dopowiada, że swoją zawsze zakopuje w ogródku. Trzy kolejne dni to okres przygotowania do Triduum Paschalnego. - Czas ten związany jest ze spowiedzią. To czas nawracania się, wyciszenia – dodaje ks. Tadeusz Paluch z parafii św. Jacka w Bytomiu.

Wielki Czwartek i fakle

W Wielki Czwartek kapłani gromadzą się rano na jedynej tego dnia Mszy Krzyżma Świętego, odbywającej się w diecezjalnej katedrze, podczas której dokonywane jest poświęcenie oleju chorych, krzyżma i katechumenów. Natomiast późnym wieczorem już w parafiach odprawiana jest Msza Wieczerzy Pańskiej, po której następuje wprowadzenie Najświętszego Sakramentu do tzw. ciemnicy.

- Szczytem Wielkiego Tygodnia jest Triduum Paschalne, czyli dosłownie tłumacząc trzy dni przejścia: Chrystusa, Kościoła i każdego chrześcijanina. Rozpoczynamy je w Wielki Czwartek Mszą Wieczerzy Pańskiej, która stanowi pamiątkę ustanowienia eucharystii i kapłaństwa – wyjaśnia ks. proboszcz Emanuel Pietryga z kościoła św. Jadwigi w Chorzowie.

- W Wielki Czwartek ogłaszamy światu, że Jezus cierpi i umiera, dlatego też zawiązuje się dzwony, a używa się klapaczek albo kołatek – wyjaśnia ks. Chudoba. Ministranci biegają dookoła kościoła wzywając ludzi na nabożeństwa. Dzwonów nie używa się aż do rezurekcji. Kiedyś na terenie Rozbarku chłopcy wierząc, że dzięki klekotaniu wypędzają panoszące się na świecie zło, chodzili dookoła kościoła rano, w południe oraz wieczorem.

W czwartkowy wieczór, w podgliwickiej Stanicy koło Pilchowic odprawiane są fakle. Na okolicznych polach płoną wówczas ogniska, od których młodzi chłopcy odpalają pochodnie i obchodzą z nimi pola, szukając drewnianych krzyżyków wbitych w ugory, których liczba odpowiada Stacjom Drogi Krzyżowej. Jest to zwyczaj szukania Jezusa, a ogniska mają rozjaśniać mrok i wskazywać Mu drogę do domostw.

Wielki Piątek

To dzień śmierci Jezusa. - Związany jest z liturgia męki pańskiej i adoracją krzyża – mówi ks. Paluch. Nie ma wówczas mszy, jest za to liturgia męki i śmierci Pana Jezusa. Obowiązuje ścisły post. Można spożyć jedynie jeden skromny posiłek. Kiedyś zasłaniało się też lustra. - Słowa ewangelii są czytane jak dramat, z podziałem na role, przez co dramaturgia jest silniejsza i emocjonalnie przeżywa się Słowo Boże. Po tym następuje adoracja krzyża św. i przeniesienie Pana Jezusa w najświętszym Sakramencie do Bożego Grobu. Na Śląsku funkcjonuje także ludyczna tradycja dekorowania grobu w kwiaty, symbole. Jezus zmartwychwstaje w nocy, w liturgii wielkosobotniej. Datę tę ustala się każdorazowo w oparciu o datę przesilenia wiosennego – dodaje ks. Chudoba.
Sobotnia święconka

W Wielką Sobotę święci się pokarmy. Wśród nich znajduje się m.in. sól. - W naszej rodzinie zawsze święciło się bryłkę kamiennej soli, przekazywanej z dziada pradziada. W pierwszy dzień świąt lizało się sól i nacierało się nią oczy, żeby zdrowie nie opuściło nad do kolejnych świąt – wspomina Julia Grzymek.

W Rozbarku funkcjonuje zwyczaj uroczystego święcenia pokarmów w tradycyjnych strojach ludowych. Zwyczaj ten stanowi kontynuację tradycji pielęgnowanej członków Gromady Rozbarskiej. W święceniu uczestniczy zawsze ponad sto osób w strojach regionalnych. - W tym roku będziemy święcić pokarmy po rozbarsku już po raz piąty – mówi ks. Paluch.

-Wieczorem podczas uroczystej Wigilii Paschalnej, w znakach światła i wody przeżywamy zmartwychwstanie – dodaje ks. Pietryga. Liturgię Wigilii Paschalnej powinna kończyć się procesją rezurekcyjną, czyli procesją na cześć Chrystusa, który zwyciężył śmierć, grzech i szatana.

Wielkanocne śniadania

W niedzielny poranek kiedyś poszukiwało się zajączka, czyli prezentów podrzucanych w ogrodzie przez rodziców. Najczęściej były to słodycze. Inny ciekawy zwyczaj miał miejsce podczas adoracji Grobu Bożego.

- Kiedy szliśmy na kolanach do Bożego Grobu w kościele w Brzezince, często pod poduszką, na której spoczywała głowa Pana Jezusa, znajdowała się tabliczka czekolady – wspomina ks. Chudoba.

- Podczas wielkanocnego śniadania każdy bierze do ręki poświęconą pisankę, a następnie musi uderzyć nią w jajka pozostałych członków rodziny. Ten, którego jajko przetrwa bez szwanku i skorupka nie pęknie jest zwycięzcą – opowiada Jadwiga Jendzielewska.

Osterreiten, czyli porcesja konna

- W poniedziałek w wielu miejscach organizowane są konne procesje. To prastary obyczaj, który prawdopodobnie pojawił się na tych ziemiach za sprawą osadników pochodzących z Niemiec. Kultywowany jest w Bawarii, na Górnych Łużychach i na Śląsku. Dziś procesje te odbywają się dziś m.in. w parafii św. Ducha w Ostropie, w parafii św. Archanioła Michała w Żernicy, w Żędowicach koło Zawadzkiego, w parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Zawadzkiem, parafii św. Józefa Robotnika w Zawadzie Książęcej, w parafii Wszystkich Świętych w Bieńkowicach, w parafii Matki Bożej Różańcowej w Raciborzu – Sudole, a także w parafii św. Wita, Modesta i Krescencji w Pietrowice Wielkich.
- Tradycja uroczystego objazdu pól wywodzi się z tradycji nabożeństw związanych z rodzącym się życiem i wiosną, początkiem wegetacji ziemi. Kiedyś ludzie szli w pole i modlili się o urodzaje, ochronę przed gradobiciem. Jako, że ich posiadłości były duże, więc logicznym rozwiązaniem było ich objechanie na wierzchu konia. Drugim wytłumaczeniem genezy konnych procesji, przynajmniej na terenie Ostropy, jest to, że znajdująca się tu świątynia do 1807 r. była pod wezwaniem św. Jerzego, który jest nie tylko patronem żołnierzy, kowali, artystów, ale opiekunem koni. Istniała kiedyś tradycja nakazująca ryt wykupu konia, z którym należało obejść procesyjnie kościół dookoła i złożyć w jego imieniu dary takie jak jajka, ser, czy masło. Św. Jerzego przypada na 23 kwietnia, czyli stosunkowo blisko Wielkanocy, więc można domniemywać, że tradycje te się ze sobą zazębiły – mówi ks. Chudoba.

W Ostropie procesja odbywa się od niepamiętnych czasów. - Notatka z 1711 r. zamieszczona w kronice parafialnej wskazuje, że już wówczas uważano, że zwyczaj ten kultywowany był od zarania dziejów – wyjaśnia ks. Robert Chudoba. Uczestnicy procesji modlą się o dobre plony, proszę o błogosławieństwo. – Oczywiście wydarzenie to jest powiązane ze zmartwychwstaniem Pana Jezusa. Podczas konnego przejazdu przez miejscowość chcemy obwieścić całemu światu radosną nowinę, że Jezus Chrystus prawdziwie zmartwychwstał- dodaje. Procesja zwykle trwa cztery godziny. - O to, kto ma jechać na przodzie orszaku, zawsze trwa zacięta walka, ale zazwyczaj kawalerowie dogadują się między sobą. Pewnego dnia znika z kościoła krzyż procesyjny i odnajduje się dopiero w dniu procesji. Ważna jest funkcja „śpiewoka”, którą pełnię od kilku lat. To człowiek, który prowadzi wszystkie modlitwy i śpiewy – dodaje ks. Cudoba.

Młodzieńcy biorący udział w procesji, będący kawalerami, w finale wydarzenia rzucają na krzyż misyjny wieńce z bukszpanu, przetykane kwiatami z bibułki. – Jeśli kawaler rzuci celnie, ma szansę na znalezienie wybranki swojego serca w najbliższym czasie- wyjaśnia ks. Chudoba. - Trasa jest z góry ustalona, ale na przestrzeni lat zmieniała się ze względu na zmieniającą się infrastrukturę. Szyk jeźdźców jest nietypowy, ponieważ wyjeżdżamy trójkami z kościoła parafialnego. Na przodzie znajduje się trzech kawalerów, oznaczonych wieńcami. Środkowy z nich trzyma krzyż procesyjny. Mniej więcej w 2/3 procesji jadą jeźdźcy dzierżący symbole Chrystusa zmartwychwstałego jak: paschał, figurę Chrystusa oraz krzyż, przez który przewieszona jest stuła. Najważniejszy odcinek to ten wiodący przez miejscowość. Wtedy mieszkańcy włączają się do procesji. Wszystko koordynowane jest przez ochotniczą straż pożarną z Ostropy. Nad bezpieczeństwem uczestników procesji czuwa także policja – wyjaśnia ks. Chudoba.

W Pietrowicach Wielkich o godz. 13.00 jeźdźcy wyruszają spod kościoła św. Wita, Modesta i Krescencji i udają się w kierunku kościółka Św. Krzyża, gdzie o 14.00 ma miejsce nabożeństwo błagalne z prośba o urodzaj. Uczestniczący w niej jeźdźcy niczym uczniowie idący do Emaus, szukają Chrystusa zmartwychwstałego. Wyjeżdżają spod parafialnej świątyni i kierują się w stronę kościoła pątniczego, czyli zabytkowego, drewnianego kościoła Świętego Krzyża. . W drodze powrotnej odbywa się tradycyjny konny objazd pół, a przed godz. 16.00 Konny Festyn Wielkanocny, podczas którego odbywają się m.in. zawody w powożeniu czy pokazy gry w polo w wykonaniu Silesia Polo Club.

- Nigdy nie wiemy ilu uczestników weźmie udział w procesji. Wszystko uzależnione jest od pogody. Kiedy aura dopisuje pojawia się nawet 140 jeźdźców, a kiedy jest brzydko- zaledwie 30/40. W większości są to jeźdźcy z okolicznych miejscowości, wielu przybywa z województwa opolskiego, ponieważ w Pietrowicach tylko kilku gospodarzy hoduje konie – mówi ks. proboszcz Damian Rangos.

W Zawadzie Książęcej procesję konną organizuje gmina, natomiast jej duchowym przewodnikiem jest ks. proboszcz Ks. Andrzej Śmieszek. - Wyruszamy w uroczystej procesji punktualnie o godz. 13.00, prosząc o dobre tegoroczne urodzaje – mówi ks. Śmieszek. Dawniej zwyczaj ten był obchodzony także na terenie Wójtowej wsi, w parafii św. Antoniego. - Spotykaliśmy się z tamtejszymi parafianami na polach koło poligonu i następowało tam tzw. zderzenie, „całowanie” się krzyży procesyjnych. Następnie oni odjeżdżali w stronę Wójtowej wsi, a my w stronę granicy z Żernica – dodaje ks. Chudoba.

Wiele lat temu przejazdy konne były praktykowane także na terenie Rozbarku, kiedy to w kwietniu, w dniu św. Marka Ewangelisty odprawiano procesję błagalną z prośbą o urodzaje. Gospodarze rozbarscy na koniach dokonywali objazdu swoich pól. Podczas procesji odczytywano fragmenty ewangelii przy zaimprowizowanych stacjach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!