Nowy węzeł, który powstanie na trasie S1, ma odciążyć sosnowieckie ulice i ułatwić dojazd do terenów inwestycyjnych na terenie dawnej kopalni Maczki-Bór. Na początku grudnia urzędnicy z Sosnowca ogłoszą postępowanie przetargowe na opracowanie dokumentacji projektowej nowego węzła, który ma być połączony również z rondem Żołnierzy Wyklętych i ulicą 11 Listopada za pomocą istniejącej od kilku lat tzw. „drogi donikąd” na terenie strefy ekonomicznej na Dańdówce.
Władze Sosnowca argumentują, że teraz obsługa przedsiębiorstw, głównie baz logistycznych znajdujących się na terenie dawnej kopalni piasku, odbywa się tylko przez wjazd i zjazd z trasy S1 w kierunku Warszawy. Zjazdy i wjazdy na trasę byłyby też pomocne dla pracowników wspomnianych firm.
- Mieszkam w Dąbrowie Górniczej. Jadąc z pracy mogę wjechać na trasę, ale żeby tam dojechać, muszę jechać trasą S1 aż do węzła przy Fashion House, bo nie można wcześniej skręcić. Nowy węzeł jest bardzo potrzebny - mówi Piotr, pracownik jednego z centrów logistycznych.
Cała koncepcja dotyczy nie tylko budowy nowego węzła na S1, ale i poprowadzenia całkowicie nowej drogi do Euroterminalu w Sławkowie. Na początku realizowany będzie jednak tylko węzeł. Władze Sosnowca na jego temat rozmawiały już z zarządzającą S1 GDDKiA, która zaaprobowała budowę węzła. - Mamy nadzieję, że do końca 2017 roku będziemy mieć przygotowaną pełną dokumentację projektową wraz z różnymi zgodami i zezwoleniami, tak by najpóźniej na początku 2018 roku ogłosić przetarg na roboty budowlane - mówi Arkadiusz Chęciński, prezydent Sosnowca. - Koszty będziemy oczywiście znać dopiero w momencie, w którym będziemy mieć pełną dokumentację projektową. Szacujemy, że ten węzeł może nas kosztować około 100 milionów złotych - dodaje.
Dopiero po powstaniu projektu i dokładnym oszacowaniu kosztów budowy węzła, rozpocznie się poszukiwanie pieniędzy. W tej sumie znajdą się również środki potrzebne na wykup gruntów.
- Nie wiemy, jak to się stało, ale pośrodku tych gruntów powstała stacja benzynowa. Nie da się w żaden sposób jej ominąć. To jeden z największych kosztów - mówi Chęciński. Jak dodaje, gdyby nie było już „drogi donikąd”, to nowy węzeł nie powstałby w tym miejscu. - To najgorsze miejsce, jakie można sobie wyobrazić: na łuku, przy rzece i terenach kolejowych oraz na terenach do rekultywacji. Gdyby węzeł powstał w innym miejscu, te koszty byłyby o wiele mniejsze - podkreśla.
Strefa Biznesu: Polacy chętniej sięgają po krajowe produkty?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?