Do kradzieży Iva, psa rasy maltańczyk, doszło w miniony poniedziałek. Mężczyzna podający się za kominiarza chodzący po mieszkaniach i sprzedający kalendarze ukradł psa z klatki schodowej.
- Wystarczył jeden krótki moment nieuwagi, a ja i moi bliscy straciliśmy najwspanialszego przyjaciela – napisała w mailu do naszej redakcji pani Kaja, właścicielka pieska, prosząc o rozpowszechnienie jej apelu o pomoc.
Przed godz. 16 mężczyznę widziano w okolicach przystanku tramwajowego Estakada w Sosnowcu. Prawdopodobnie z tego przystanka tramwajem pojechał pod dworzec PKP w Sosnowcu. Tam zakupił bilet na pociąg relacji Katowice-Zawiercie.
Mężczyzna wsiadł do tego pociągu w Sosnowcu Głównym. Był widziany jak wysiadał z pociągu z moim psem i piwem w dłoni w Dąbrowie Górniczej, najprawdopodobniej na Gołonogu. Z Katowic pociąg odjechał o 15.46 a w Dąbrowie Górniczej.
We wtorek widziany był na osiedlu Mydlice. Szukała go policja, ale pani Kaja postanowiła działaś na własną rękę i z prośbą o pomoc w odnalezieniu pieska zwróciła się do lokalnych mediów. To była dobra decyzja.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Sosnowiec: Skradziono psiaka. Właścicielka apeluje o pomoc w znalezieniu
- Informacja ukazała się na antenie radia oraz na portalach internetowych. Gdyby nie pomoc mediów, w tym państwa pomoc, mogłabym nie odzyskać Iva - mówi szczęśliwa właścicielka czworonoga.
Pies wrócił do właścicieli wczoraj popołudniu. Pani Kaja otrzymała informację, że jej pupil wciąż jest w Dąbrowie Górniczej.
- Podano mi adres i szybko tam pojechałam. Na miejscu okazało się, że w pewnym pensjonacie jest mężczyzna, który w poniedziałek przyszedł tam z pieskiem. Przekonywał obsługę, że starsza kobieta jest chora na raka i oddała mu psa, bo sama nie była w stanie zająć się nim – opowiada pani Kaja.
Mężczyzna mieszkał w pensjonacie z partnerką i dzieckiem. Pani Kaja podejrzewa, że jej piesek miał być prezentem dla chłopca.
- Złodzieja nie było na miejscu, jego partnerka była zaskoczona i wyraźnie zmieszana. Dowiedziałam się natomiast, że mężczyzna pochodzi z okolic Torunia, gdzie miał wrócić w najbliższy poniedziałek. Gdyby nie pomoc mediów i ludzi, którzy odpowiedzieli na mój apel, już nie odzyskałabym mojego pieska – mówi pani Kaja.
Ivo wrócił do swojej pani cały i zdrowy, choć jak mówi właścicielka, jego dziwne zachowanie wskazuje, że mocno przeżył całą sytuację.
- Maltańczyki to rasa, która wyjątkowo przywiązuje się do ludzi. Nie można ich nawet na chwilę zostawić w domu, bo szczekają i ujadają. Ivo jest ze mną bardzo związany, ja z nim także. Oboje przeżyliśmy bardzo tą historię, ale na szczęście skończyła się happy endem i znów możemy się sobą cieszyć – mówi pani Kaja.
*Sprawdź, czy możesz zostać policjantem TEST PSYCHOLOGICZNY
*Kierowca przejechał kobietę na pasach i uciekł. Szukają go internauci i policja
*POLECAMY: Najlepsze kawiarnie w Katowicach to nie tylko dobra kawa
*Gliwice miastem przyszłości, a jednak brakuje 9 rzeczy ZOBACZ
*Kibolska zadyma w Zabrzu ZDJĘCIA I WIDEO tylko dla dorosłych
*Ściągnąłeś film z torentów? Pójdziesz do więzienia. Policja namierza internautów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?