Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sosnowiec: wykopaliska archeologiczne kolejny raz w Zagórzu [ZDJĘCIA]

Tomasz Szymczyk
Tomasz Szymczyk
Zagórze kojarzy nam się z górnictwem. Wszak zaledwie dziewiętnaście lat temu zakończono wydobycie w znajdującej się tutaj kopalni Porąbka-Klimontów. Dzisiaj dzielnica kojarzyć może się z blokowiskami wybudowanymi dla pracowników Huty Katowice. Jej hutnicze tradycje sięgają jednak o wiele głębiej w przeszłość, bo do czasów średniowiecza. Już wówczas na terenie między DK86, kościołem św. Joachima a ulicami Długosza i Popiełuszki funkcjonowała osada hutnicza. Jej pozostałości po raz kolejny odkrywa ekipa archeologiczna pod kierownictwem Katarzyny Soboty-Liwoch z sosnowieckiego Muzeum.

- Wracamy tutaj po raz kolejny, bo z roku na rok okazuje się, że zasięg stanowiska jest o wiele większy niż zakładano pierwotnie. Dzięki uprzejmości Urzędu Miasta co roku mamy wyznaczone dwie-trzy działki, które tutaj są. Możemy tutaj zakładać wykopy i weryfikować, co znajduje się pod ziemią - mówi Katarzyna Sobota-Liwoch. - Nie było jeszcze tak, żeby jakakolwiek wyznaczona działka była pusta i żeby nic nie udało się tam odnaleźć - dodaje.

A odnaleźć udało się wiele. To przedmioty pochodzące głównie z XI wieku, ale też z czasów późniejszych.

- Wiemy, że na pewno w XI-XII wieku istniało w tym miejscu stanowisko związane z hutnictwem ołowiu i srebra związane z innymi stanowiskami w regionie (Łosień, Strzemie-szyce - red.); przypuszcza się jednak, że to w Sosnowcu jest najstarsze. Rzeczywiście, do tej pory przez kilka sezonów badawczych udało się zgromadzić kilkanaście tysięcy zabytków ruchomych. Znajdują się w Dziale Archeologii Muzeum w Sosnowcu - informuje Katarzyna Sobota-Liwoch.

Tegoroczne prace na zagórskich działkach pozwoliły na odnalezienie obiektu mieszkalno-gospodarczego. Jego górna część jest młodsza, datuje się ją na siedemnasty wiek. Widać m.in. pozostałości porządnej glinianej podłogi wykonanej w tym domostwie. Archeologom udało się w nim odnaleźć tzw. ofiarę zakładzino-wą.

- Jest to związane z magią i obrzędami, co do tej pory jest dość mocno zakorzenione w myśleniu Polaków. Chodziło o to, że w podłodze zrobiony był wkop, w którym znajdowała się czaszka psa i naczynie gliniane, a to wszystko było przygniecione głazem. Było to związane prawdopodobnie z tym, że któryś z mieszkańców tego domu był poważnie chory. Był to typowy zabieg magiczny, aby przegonić przez to chorobę z domu. Wszyscy myślą, że XVII-XVIII wiek to już czasy oświecenia, ale to wtedy zaczęły się procesy czarownic. Każdy, kto kojarzy je ze średniowieczem, głęboko się myli - wyjaśnia Katarzyna Sobota-Liwoch, która prócz archeologii zajmuje się również etnologią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!