Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pijany kierowca lawety na DK1. Cud, że nikt nie zginął

Patryk Drabek
Do wypadku doszło w piątek, około godziny 7, na DK1 w Tychach. Wyglądał bardzo groźnie
Do wypadku doszło w piątek, około godziny 7, na DK1 w Tychach. Wyglądał bardzo groźnie Fot. 112Tychy - Tyskie Służby Ratownicze
Kierowca miał prawie 2,5 promila alkoholu. Tłumaczył, że nie wie, dlaczego tak się stało... Zniszczonych zostało m.in. 10 nowych aut. Straty oszacowano na ponad milion złotych

To cud, że nikt nie zginął - mówią świadkowie wypadku, do którego doszło w piątek rano na DK1 w Tychach. Podobnego zdania są śledczy wyjaśniający szczegóły zdarzenia, do którego doprowadził pijany 56-letni kierowca lawety przewożący 10 nowych samochodów. Miał zawieźć je do Włoch, a tuż po wyjeździe za bramę tyskiej fabryki samochodów stwierdzono w jego organizmie prawie 2,5 promila alkoholu.

Straty wyceniono na ponad milion złotych. Kto zapłaci za bezmyślność pijanego kierowcy? Czy firma, która go zatrudniła, powinna spodziewać się szczegółowej kontroli? Czy ktoś odpowie za to, że kierowca w takim stanie znalazł się na trasie z drogocennym ładunkiem? To tylko niektóre z pytań, które w trosce o bezpieczeństwo na drogach zadają kierowcy.

Wobec sprawcy zastosowano policyjny dozór oraz wydano zakaz opuszczania kraju.

Godzina 7, piątek, DK1 w Tychach. Mieszkańcy jadą do pracy. W pewnym momencie kierowca ciężarówki z lawetą wjeżdża w bariery energochłonne. Pojazd się przewraca, a 3 z 10 przewożonych samochodów spadają na jezdnię. Na szczęście nikt nie ucierpiał, ale konsekwencje tego zdarzenia mogły być znacznie poważniejsze.

Dopiero w sobotę 56-letniemu mężczyźnie można było przedstawić zarzuty, ponieważ czekano, aż wytrzeźwieje.

Skrajnie nieodpowiedzialny kierowca tłumaczył, że nigdy nie jeździł pod wpływem alkoholu i... nie wie, dlaczego tak się stało. W prokuraturze stwierdził, że alkohol spożywał dzień wcześniej i „po prostu nie zdążył wytrzeźwieć”.

- Wynik badania, a więc prawie 2,5 promila alkoholu w organizmie, nie wskazuje jednak na to, że kierowca spożywał alkohol poprzedniego dnia - podkreśla prokurator Monika Stalmach-Ćwikowska, szefowa Prokuratury Rejonowej w Tychach.

Wszystko wskazuje na to, że 56-letni mężczyzna pił jeszcze chwilę przed tym, jak wsiadł za kółko. Nie jechał zbyt długo, ponieważ w piątek rano odjechał sprzed siedziby Fiata w Tychach.

Nowe samochody, w tym auta marki Lancia Ypsilon i Fiat 500, miał przetransportować do Włoch. Straty (nie chodzi tylko o zniszczone auta, ale także m.in. o infrastrukturę drogową) oszacowano na ponad milion złotych.

Dodajmy, że na odcinku, gdzie doszło do wypadku, obowiązuje ograniczenie prędkości do 70 kilometrów na godzinę. Z ustaleń prokuratury wynika natomiast, że kierowca mógł jechać nawet z prędkością 100 kilometrów na godzinę. Zastosowano wobec niego policyjny dozór i zakaz opuszczania kraju. Kierowcy zabrano również prawo jazdy, a o jego dalszym losie zadecyduje sąd. Grozi mu nawet 5 lat więzienia.
Jak ustalił „Dziennik Zachodni”, kierowca nie był zatrudniony w firmie Adampol SA (taka nazwa znajdowała się na pojeździe - dop. red.), ale u podwykonawcy, który dzierżawi od Adampolu autotransporter.

Wiceprezes Adampolu Adam Byglewski w rozmowie z DZ potwierdził, że kierowca nie jest zatrudniony w firmie. - Jeśli chodzi natomiast o pod-wykonawcę, to nie będziemy wyciągać wobec niego konsekwencji, ponieważ wyciągnie je samo życie. Podwykonawca ze swojego ubezpieczenia będzie musiał pokryć tę szkodę - podkreśla Adam Byglewski.

Dodał, że w tej chwili samochody, które były przewożone przez 56-latka, nadają się do utylizacji. Nie chciał zdradzić nazwy firmy podwykonawcy.

Tymczasem wspomniana firma, w której pracował kierowca, może spodziewać się kontroli Inspekcji Transportu Drogowego.

W tego typu przypadkach istotne jest nie miejsce, w którym doszło do wypadku, ale lokalizacja firmy transportowej. Dlatego też kontrolę może przeprowadzić Wojewódzki Inspektorat Transportu Drogowego w Białymstoku. - Do tej pory nie mieliśmy oficjalnej informacji, że doszło do takiego wypadku, ale wiemy, że firma Adampol ma wielu podwykonawców, także w naszym regionie. W tej chwili nie planujemy żadnej kontroli, ale jej nie wykluczamy - usłyszeliśmy w WITD.

Zdjęcia z wypadku na DK1 w Tychach znajdziecie Państwo w naszym serwisie interneto-wym: dziennikzachodni.pl.

Wypłacą odszkodowanie i spróbują odzyskać pieniądze

  • Jak będzie wyglądała kwestia odszkodowania po wypadku na DK1 w Tychach? Rozmawialiśmy z ubezpieczycielami, którzy podkreślają, że temat może okazać się trudny i złożony, a ze względu na to, że nie znają wszystkich szczegółów, nie chcą się wypowiadać.
  • Wszystko wskazuje na to, że nie rozpoczął się jeszcze proces odszkodowawczy i tak naprawdę ubezpieczyciele nie wiedzą, który z nich może być zaangażowany w tę sprawę. Nie chcą komentować, bo za moment może okazać się, że to właśnie oni są stroną w procesie.
  • Generalnie, biorąc pod uwagę ustawę o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych, istnieje zapis, zgodnie z którym sprawca wypadku ponosi odpowiedzialność za zdarzenie, jeśli był pod wpływem alkoholu.
  • Ubezpieczyciel wypłaca odszkodowanie poszkodowanym, ale później zwraca się z tzw. regresem do tego, kto spowodował wypadek, chcąc odzyskać pieniądze, które wypłacił poszkodowanym. Zgodnie z art. 43 wspomnianej ustawy, zakładowi ubezpieczeń przysługuje bowiem prawo dochodzenia od kierującego pojazdem mechanicznym zwrotu wypłaconego z tytułu ubezpieczenia OC odszkodowania, jeżeli kierujący między innymi wyrządził szkodę umyślnie lub w stanie po użyciu alkoholu albo pod wpływem środków odurzających, substancji psychotropowych lub środków zastępczych w rozumieniu przepisów o przeciwdziałaniu narkomanii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Pijany kierowca lawety na DK1. Cud, że nikt nie zginął - Dziennik Zachodni