Zbigniew Wodecki uwielbiał śląską godkę
Ślązacy to muzykalny naród. No i ten świetny język. Uwielbiam ludzi, którzy jeszcze mówią po śląsku. Cała moja rodzina ze strony ojca to Ślązacy, zresztą świetni muzycy. Ojciec miał pięć sióstr i jednego brata. Wszystko umuzykalnione, ja to jestem pikuś - podkreślał Zbigniew Wodecki w rozmowie z dziennikarką DZ w lutym br. Nikt wówczas nie spodziewał się, że będzie to ostatnia jego wypowiedź na łamach naszej gazety.
CZYTAJ WIĘCEJ
Zbigniew Wodecki zmarł w Warszawie. Pochowany będzie w Krakowie
Zbigniew Wodecki nie żyje. Żona i dzieci byli z nim do końca
Wybitny artysta zmarł na początku tygodnia w jednym z warszawskich szpitali. Wcześniej, w piątek, 5 maja przeszedł operację wszczepienia by-passów. Jeszcze w niedzielę czuł się dobrze i rozmawiał z bliskimi. Niespodziewanie, 8 maja, nad ranem doznał rozległego udaru mózgu, a zmarł w poniedziałek (22 maj). Miał 67 lat.
CZYTAJ TAKŻE:
Dziś ostatnie pożegnanie Zbigniewa Wodeckiego
Rodzina artysty była związana z Godowem, a dokładniej Łaziskami. - Żal. Świetny człowiek. Zawsze uśmiechnięty, sympatyczny. Do tego jaki talent i głos - mówią mieszkańcy Łazisk, którzy z dużym smutkiem przyjęli tragiczną informację. Jego ukochanym miastem był Kraków, gdzie zresztą się urodził i gdzie wkrótce zostanie pochowany. Ale ze względu na korzenie rodzinne wyjątkowym miejscem na mapie były także Łaziska położone przy granicy z Czechami.
Niejednokrotnie mówił, że ma w sobie też śląską naturę. - Przede wszystkim lubię ordnung, porządek - podkreślał w wywiadach. Nauczył go tego ojciec, Józef Wodecki, który urodził się w niemieckim Bottrop, a potem z całą rodziną przeniósł się na Śląsk i zamieszkał w Łaziskach. Zbigniew urodził się w Krakowie, ale jako dziecko często odwiedzał rodzinne strony ojca. Z tych czasów doskonale pamiętał zabytkowy drewniany kościółek, festyny strażackie i orkiestrę dętą.
Jak się później okazało, nie miał wyjścia, musiał zostać muzykiem. Talent artystyczny otrzymał w genach. Ojciec grał na trąbce. Był pierwszym trębaczem Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia i Telewizji w Katowicach, a po przenosinach do Krakowa został pierwszym trębaczem Krakowskiej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia. Mama z kolei była śpiewaczką.
Zbigniew Wodecki rozpoczął swoją przygodę z muzyką już w wieku 5 lat. Z wyróżnieniem ukończył szkołę w klasie skrzypiec Juliusza Webera. Jego utwory zna większość Polaków. Grał m.in. z Ewą Demarczyk, Markiem Grechutą, w zespołach Czarne Perły i Anawa. Był skrzypkiem Orkiestry Symfonicznej PRiTV oraz Krakowskiej Orkiestry Kameralnej.
Jako wokalista zadebiutował w latach 70. XX wieku. Wśród jego niezapomnianych utworów można wymienić m.in. „Zacznij od Bacha”, „Izolda” czy „Pszczółka Maja” albo „Chałupy”. Jego utwory nuci do dziś cała Polska.
Zbigniew Wodecki w Katowicach - ZOBACZ WIDEO:
Kiedy jego kariera nabrała rozpędu pewnie nie spodziewał się, że jeszcze wróci do niewielkiej miejscowości. A jednak. W 2012 roku miejscowi samorządowcy postanowili nadać mu tytuł Honorowego Obywatela Gminy Godów. Wyróżnienie odebrał osobiście podczas dożynek. Nie krył wówczas wzruszenia. - Po tylu latach przyjechałem na ziemię, która wykarmiła moją rodzinę. Na cmentarzu pełno przecież Wodeckich. Zobaczyłem inny świat. Przepiękna, czysta miejscowość. Wieje zachodem - cieszył się artysta, który później zagrał dla mieszkańców.
Wodecki tytuł Honorowego Obywatela Gminy Godów odbierał wraz z Krystianem Tesarczykiem (zmarł niedawno), rodowitym mieszkańcem Łazisk, który w 1979 roku wyemigrował do Finlandii.- Podziwiam tych wszystkich, którzy zostali tutaj i w ciągu tych lat swoją pracą sprawili, że Łaziska tak pięknie dziś wyglądają - mówił muzyk w 2012 roku.
Jazzman zmarł 9 dni przed śmiercią Wodeckiego. Pochowany został w Finlandii, gdzie od ponad 30 lat spełniał swoje marzenie z młodości i grał to co zawsze kochał - muzykę bigbandową, wzorując się na orkiestrach amerykańskich z lat 30-tych i 40- tych. Był też nauczycielem muzyki w Mikkeli Open College. Na przestrzeni lat w Finlandii otrzymał wiele nagród oraz wyróżnień.
Arkadiusz Biernat: Potrafił pięknie mówić i żartować
Zbigniew Wodecki świetnie śpiewał, grał, ale potrafił pięknie mówić. Często żartować, i to z siebie. Pozostawiam kilka przykładów.
- Co robić? Uświadomić sobie, że jutra może już nie będzie. Nauczyć się żyć chwilą, która jest. To znaczy przyjąć, że wszystko to, co było, to było, ale już tego nie ma, a to co będzie, tak naprawdę nie musi się zdarzyć. A więc bawić się tak, jakby to był ostatni dzień naszego życia. Taka postawa dotyczy zresztą nie tylko zabawy. To ideał życia w ogóle.
- Jestem w tym wieku, że na wszelki wypadek co roku od 10 lat robię jubileusz. Nie wiem, kiedy zacząłem koncertować. Dopóki stoję i zęby nie wypadną oraz włosy jeszcze będę robił karierę.
- Trzech amantów poszło do nieba. Głos Pana Boga: Robercie Redfordzie, pokój 36. Redford otwiera drzwi, patrzy, a tam siedzi strasznie brzydka baba. Głos Pana Boga: Robercie Redfordzie za wszystkie grzechy popełnione na ziemskim padole po wieczność spędzisz w pokoju 36. Robercie De Niro, pokój 38! Robert De Niro otwiera drzwi, patrzy a tam jeszcze straszniejsza kobieta. Głos Pana Boga: Robercie De Niro za wszystkie grzechy popełnione na ziemskim padole po wieczność spędzisz w pokoju 38. Wszedł załamany. Drzwi się zamknęły. Zbigniew Wodecki, pokój 37! Wodecki otwiera drzwi, patrzy, a tam piękna laska - Claudia Schiffer. Głos Pana Boga: Claudio Schiffer za wszystkie grzechy popełnione na ziemskim padole po wieczność spędzisz w pokoju 37.
Będzie nam tego brakowało.
CZYTAJCIE TEŻ:
Dlaczego umarł Zbigniew Wodecki
Zbigniew Wodecki: Śląsk był jego drugim domem. Jeszcze w lutym spacerował z nami po Katowicach
Zbigniew Wodecki w Katowicach - ZOBACZ WIDEO:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?