Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W łaźni pościągali już haki... Koniec kopalni Makoszowy

Kamila Rożnowska
Załoga kopalni Makoszowy jest przenoszona na inne kopalnie, należące do JSW i PGG. Pracę w nich zaczęło już ponad 360 osób
Załoga kopalni Makoszowy jest przenoszona na inne kopalnie, należące do JSW i PGG. Pracę w nich zaczęło już ponad 360 osób Fot. arc
Wczoraj kopalnia Makoszowy zakończyła wydobycie. Od Nowego Roku rozpocznie się likwidacja. Tak kończy się historia zabrzańskiej kopalni.

Nie było symbolicznego wyjazdu ostatniej tony węgla, jak wtedy, gdy w blasku fleszy żegnaliśmy - ponad półtora roku temu - sosnowiecką kopalnię Kazimierz-Juliusz. Z zabrzańskimi Makoszowami żegnano się po cichu.

Formalnie to właśnie wczoraj - a oficjalnie od 1 stycznia, wraz z wyjazdem na powierzchnię ostatniej zmiany - kopalnia zakończyła wydobycie węgla. Po 110 latach działalności. Praktycznie jednak zabrzańska kopalnia przestawała fedrować już tydzień temu. Powodem był piaskowiec, na który natrafiono w ścianie, gdzie prowadzono eksploatację.

Kopalnia Makoszowy zostanie zlikwidowana, bo od 1 stycznia przestanie otrzymywać dopłaty do strat produkcyjnych. Mimo że mówiło się, iż będzie mogła z nich korzystać nawet do września 2018 roku.

W połowie listopada Komisja Europejska zaakceptowała polski program pomocowy dla górnictwa (zgoda na wydanie niemal 8 mld zł na łagodzenie skutków zamykania kopalń, czyli m.in. finansowanie pakietów osłonowych). Właśnie w tym dokumencie miał znaleźć się zapis o wstrzymaniu dopłat dla kopalni z Zabrza. A to dzięki nim Ma-koszowy funkcjonowały od maja 2015 roku, gdy trafiły do Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Kopalnia miała tam oczekiwać na inwestora. Bezskutecznie.

Nie pomógł przetarg ogłoszony na początku września. Do postępowania zgłosił się tylko jeden oferent, a od negocjacji odstąpiono po pierwszej turze rozmów. Powód? Zdaniem komisji przetargowej - KWK Siersza nie dawała należytej gwarancji.

Przygnębiający jest widok, gdy wejdzie się do łaźni. Chłopaki pościągali już haki, wszystko opróżnili - mówi nam Roman Gajewski, pracownik makoszowskiej przeróbki, z kopalnią związany od 26 lat. - Wielu ludzi jest załamanych. Znam takich, którzy pracowali tutaj nawet od 38 lat, od momentu, gdy pokończyli zawodówki - dodaje.

Pan Roman - podobnie jak większość jego kolegów - złożył deklarację przejścia na inną kopalnię. Dzwoniono już do niego z kopalni Knurów-Szczygłowi-ce, ale wstrzymał się jeszcze z przeniesieniem. Dodać tu warto, że nikt z załogi ma nie stracić pracy - gwarancja zawarta została w tym samym porozumieniu, na mocy którego zakład trafił do SRK. - Nie dociera do mnie jeszcze fakt likwidacji kopalni. A raczej „pacyfikacji” - tego słowa będę używał - mówi ostro Jerzy Hubka, wiceprzewodniczący ZZG w Makoszowach. - Przeszedłem się wczoraj po kopalni. Żal serce ściskał. Na każdym kroku czuło się niesamowitą ciszę, pustkę i atmosferę pozostawionego gniewu ludzkiego i rozpaczy - dodaje.

- Jest mi po prostu cholernie przykro. Akurat dzisiaj jest mi wstyd za polskie górnictwo - mówi o likwidacji Makoszów Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki.

Nieraz przyznawał, że odczuwa do tej kopalni szczególny sentyment - urodził się niedaleko, miał tam też rozpocząć swoją pierwszą pracę, ale ostatecznie trafił do Szczygłowic. - Jako górnika skręca mnie ze złości, bo wiem, ile zostało tam łatwo dostępnego i łatwego do sprzedania węgla - dodaje.

Kłódek na górniczej szoli jeszcze nikt nie zakłada - w poniedziałek zjadą nią ponownie górnicy. Tyle tylko, że nie po to, aby fedrować. Do końca stycznia ma powstać bowiem harmonogram prac likwidacyjnych.

Przeciętnie likwidacja kopalni trwa od 18 do 24 miesięcy. W tym czasie m.in. znajdujący się na dole wartościowy sprzęt górniczy, który technicznie jest możliwy i ekonomicznie opłacalny do wydobycia, zostanie wydobyty. Później może trafić do innych oddziałów SRK, zostać sprzedany albo zezłomowany.

W styczniu ma zakończyć się też proces przenoszenia pracowników na inne kopalnie. Deklaracje w tej sprawie złożyło ok. 950 z 1346 osób. Ponad 360 z nich rozpoczęło już pracę w nowych miejscach. Kolejni, grupami, będą przenoszeni w kolejnych dniach.

- Kto nie przejdzie do końca roku, pozostanie pracownikiem SRK. Proces alokacji będzie się odbywał płynnie i nikt w czasie jego prowadzenia nie będzie pozbawiony źródła zarobku - zapewnia Witold Jajszczok, rzecznik prasowy SRK. Administracja pozostanie w strukturach SRK, podobnie jak ok. 320 górników, którzy będą prowadzić prace likwidacyjne.

Dzieci śpiewają kolędy. Kliknij i posłuchaj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: W łaźni pościągali już haki... Koniec kopalni Makoszowy - Dziennik Zachodni