Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wieś, czyli stan umysłu

Ryszard Parka
Niemal co czwarty mieszkaniec Śląskiego mieszka na wsi. Poważnie. Przynajmniej tak wynika ze statystyk. No dobrze, nie na wsi, tylko na obszarach wielskich. Bo wybaczcie, ale katowickie Zarzecze, to mniej więcej takie samo miasto, jak Przybynów na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej.

Codziennie na wylotówkach miast sznury samochodów ciągną głąb Polski powiatowej i znikają na zjazdach wśród lasów i pól. To ci szczęśliwcy, którzy w porę zorientowali się, że zimowe odśnieżanie dojazdu do drogi, czy rąbanie drewna na opał to niewielka cena za spokój, względnie czyste powietrze i pewną familiarność, jaką daje życie w niewielkich społecznościach. To też ci, którym przyszło do głowy, że mieszkanie w bloku, o 2 kroki od sklepu i apteki za rogiem jest może wygodne, ale nie tak urokliwe, jak mieszkanie w wyremontowanej wiejskiej chacie. I nawet dojeżdżanie po kilkadziesiąt kilometrów do pracy staje się wtedy chwilą na odpoczynek, czy choćby słuchanie audiobooków.

Wieś to stan umysłu. Tu każdy mieszczuch zwalnia, nabiera dystansu do cywilizacji, zaczyna dostrzegać rzeczy, na które do tej pory niemal nie zwracał uwagi. Choćby pory roku. Wiosna przestaje się kojarzyć ze śmieciami pokrywającymi miasta po zimie. Zima to już nie słona breja zalegająca chodniki i ulice. I zabawne, ale po kilku latach każdy, kto wybrał życie na wsi, zastanawia się, jak wcześniej mógł mieszkać w blokowisku, czy w zakurzonym i hałaśliwym centrum.

Oczywiście, cytując Bareję, niech te plusy nie przesłonią nam minusów. Życie na wsi wymaga też ciągłej pracy przy domu, bo zawsze jest coś do zrobienia, planowania zakupów, racjonalizacji wyjazdów, w końcu częściowej rezygnacji z niektórych rozrywek - jak kino, czy teatr. Ale tak z ręką na sercu, ile razy byliście ostatnio w teatrze? Nawet, jeżeli ze swojego miejskiego mieszkanie macie do niego 5 minut niespiesznym spacerkiem. 

Inna sprawa, że o solidnym kablowym internecie na wsi można tylko pomarzyć. Ci mieszkańcy wsi, którzy znajdują się w zasięgu przewodów telefonicznych, mogą przynajmniej liczyć na Neostradę, która nie jest, jak wiadomo, najlepszą siecią w Polsce. Inni są skazani na wrażliwe na pogodę i ukształtowanie terenu sieci radiowe, czy internet „komórkowy”. Ten ostatni, niezależnie od operatora, pozostawia wiele do życzenia. Mało kto decyduje się na internet satelitarny, który zresztą przez specjalistów oceniany jest jako najbardziej zawodny.

A internet to nie tylko dostęp do informacji. To kolejna szansa na rozwój, tak jak kiedyś bita droga, czy elektryfikacja. To dostęp do nowych rynków i nowych pomysłów na prowadzenie gospodarstw. Ba, to dostęp do sklepów, których normalnie nie ma w zasięgu nawet 50 km. I śmiem podejrzewać, że spora część mieszkańców wsi wolałaby, żeby rady gmin, zamiast ściubić pieniądze na łatanie pojedynczych dziur w drodze, do których i tak już wszyscy przywykli i nauczyli się omijać, zaczęła planować wydatki na okablowanie. Choćby i po kawałku, ale sukcesywnie. 

No ale wieś to stan umysłu. Załataną dziurę w drodze widać. Światłowodu pociągniętego w systemie kanalizacyjnym, zbudowanym za unijne dotacje - już nie. Więc ta inwestycja sobie poczeka. W końcu za kilka lat pewnie ktoś wymyśli jakiś sposób na szybki internet bez kabla. Więc po co się wyrychlać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!