Wisła: sporo turystów w weekend mimo zamkniętych restauracji i stoków. Musiały wystarczyć spacery i dania na ynos

Gdyby nie pandemia koronawirusa, Wisła pękałaby pewno w szwach. To najpopularniejszy kurort w Beskidzie Śląskim. Jako że właśnie rozpoczynają się ferie zimowe, pewno wielu rodziców brałoby pod uwagę przyjazd tutaj. Brałoby, gdyby nie obostrzenia związane z pandemią z zamknięciem hoteli i pensjonatów czy ograniczeniem pracy lokali gastronomicznych na czele.

Wisła z turystyki żyje i bez turystów cierpi. Chociaż trudno jest zatrzymać się tutaj na nocleg, to jednak w niedzielne południe na ulicy 1 Maja i placu Hoffa mimo obowiązujących obostrzeń można było spotkać całkiem sporo spacerowiczów i turystów. Wielu rodziców chce zapewnić dzieciom drobne chociaż atrakcje w postaci wyjazdu na krótką wycieczkę.

A na wiślańskim deptaku z pozoru wszystko wygląda tak samo. Otwarte są punkty sprzedaży pamiątek. Nie ma więc problemu z zakupem ciupagi czy magnesu na lodówkę.

Otwarte są też i lokale gastronomiczne z tym, że oczywiście zgodnie z przepisami sprzedają jedzenie na wynos. Spacerowicze noszą maseczki, ale zdarza się, że ktoś, kto kupił gofra, loda czy kawę, na moment odsłania usta. Nie można bowiem - zgodnie z przepisami - usiąść i zjeść zamówionego jedzenia.

Na placu Hoffa stoi bożonarodzeniowa choinka i szopka. I to w sumie tyle atrakcji, bo to, co o tej porze roku powinno być główną atrakcją - czyli śnieg - w tym roku jest towarem deficytowym. W okolicy można zaobserwować tylko biały kolor na kilku stokach narciarskich. Tylko trochę śniegu pozostało na skoczniach narciarskich w centrum Wisły.

Kwarantanna narodowa potrwa do 17 stycznia. Nie wiadomo, jakie obostrzenia będą nadal obowiązywać po tej dacie.