Wodzisław Śląski: na ulotkach uczą, co robić ze ściekami

Ulotki informacyjne, za pośrednictwem miejskich gońców, trafią do każdego domu, który nie jest jeszcze podłączony do kanalizacji.
- Akcją zostaną objęte przede wszystkim dzielnice wiejskie. Tam mamy największy problem z nielegalnym odprowadzaniem ścieków, a w niektórych domach w ogóle nie ma szamb - mówi Barbara Chrobok, rzecznik prasowy wodzisławskiego magistratu.

Koszt akcji nie jest duży, bo za wydrukowanie takiej ilości broszurek miasto zapłaciło niespełna tysiąc złotych, za to korzyści mogą być ogromne. Przynajmniej taką nadzieję mają urzędnicy.
- Chodzi nam o zmianę mentalności niektórych mieszkańców. Wielu ludzi wciąż nie zdaje sobie sprawy, że to, co robią, jest sprzeczne z prawem. Potem są mocno zdziwieni, gdy odwiedzają ich strażnicy miejscy - dodaje Chrobok.

Kilka dni temu strażnicy ukarali mandatem mieszkańca dzielnicy Radlin II, który nieczystości ze swojego domu odprowadzał na sąsiednią działkę.

Na przełomie czerwca i lipca straż miejska skontrolowała pięć posesji położonych w okolicach wodnego ośrodka wypoczynkowego Balaton. Właściciel każdej z nich musiał zapłacić mandat.
- O tym, że ktoś nielegalnie odprowadza ścieki, wypuszczając je na przykład na ogród lub do pobliskiego potoku, najczęściej informują nas sąsiedzi. Towarzyszące temu nieprzyjemne zapachy zmuszają ludzi do zamykania okien. Nic dziwnego, że się denerwują i wzywają naszych funkcjonariuszy - mówi Zdzisław Chamiga, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Wodzisławiu.

W każdym budynku, gdzie nie ma kanalizacji, powinien się znajdować szczelny, bezodpływowy zbiornik na ścieki. Za gromadzenie nieczystości w nieszczelnych szambach można dostać mandat w wysokości 100 złotych. Kolejne 100 złotych będzie musiał zapłacić ten, kto nie ma żadnego zbiornika i odprowadza ścieki wprost do gruntu.