W ubiegłym tygodniu doszło do spotkania prezydenta Mieczysława Kiecy z pracownikami wodzisławskich szkół niebędącymi nauczycielami (sekretarki, sprzątaczki, salowe, intendentki, woźne). To pracownicy najsłabiej opłacani w placówkach oświatowych, którzy od lat domagają się podwyżek. Włodarz miast poinformował, że chciał przeznaczyć na podwyżki dla nich ok. 800 tys. zł.
- Zaproponowałem Radzie Miejskiej zabezpieczenie odpowiednich pieniędzy z tzw. wolnych środków na najbliższej sesji. To jedyna szansa na umożliwienie podniesienia płac i jednocześnie zapewnienia obsługi naszym szkołom i przedszkolom. Na razie nie mamy pozytywnych opinii komisji Rady Miejskiej. Mam jednak nadzieję, że podczas sesji radni podejmą decyzję niosącą nadzieję kilkuset osobom w mieście - napisał prezydent Kieca na swoim Facebooku po spotkaniu.
Wcześniej dziennikarzom tłumaczył, że zaproponowane 800 tys. zł pozwoli zastosować podwyżki dla 277 pracowników oświaty w Wodzisławiu Śl.
Radni koalicji rządzącej są zbulwersowani takim przedstawieniem sprawy. Uważają, że prezydent nie mówi całej prawdy, a tylko to, co pasuje do jego tezy.
- Z tego, co usłyszałem, to na spotkaniu z pracownikami oświaty, pan prezydent postawił tak sprawę, że on chce dać podwyżki, a radni nie. To nie prawda i udowodnimy to na sesji. - odpowiada przewodniczący Rady Miasta Dezyderiusz Szwagrzak (Wspólnota Samorządowa).
O co więc chodzi? Radni, którzy byli na komisji budżetu, potwierdzają, że poprawki w finansach miasta nie zostały pozytywnie zaopiniowane, ale nie z powodu planowanych podwyżek.
- W ogóle nie było żadnego głosowanie w tej konkretnej sprawie. Chodziło o wiele niejasności związanych z przesunięciami środków w innych zadaniach, m.in. na akcję Zima 200 tys. zł. Stąd pojawiły się szczegółowe pytania. Skarbnik nie potrafił wyjaśnić, skąd pochodzą wolne środki. Chciałem też dowiedzieć się dokładnie, ile w sumie przeznaczone zostanie na akcję Zima. Odpowiedzi nie otrzymałem. Dlatego nie było pozytywnej opinii. Ponadto chcieliśmy też wiedzieć, ilu takich pracowników oświaty jest oraz ile zarabiają i na tym zakończyła się dyskusja w tej konkretnej sprawie. Radni nie blokują tej podwyżki. Mogę zapytać tak. Jeżeli tak bardzo prezydentowi zależy na podwyżkach, to czemu nie zrobił tego w poprzednich kadencjach? Nie pamiętam takich propozycji- dodaje Szwagrzak.
Pracownicy oświaty zamierzają pojawić się w środę na sesji Rady Miasta. Radni koalicji rządzącej zapowiadają, że podwyżki będą. Do wspomnianych 800 tys. zł zaproponowali dołożyć jeszcze ok. 10 proc. Dlaczego? Zaskoczyły ich niskie zarobki.
Jak się prezentują? Woźna oddziałowa (również pilnuje dzieci) wynagrodzenia zasadniczego zarabia 1720 zł, z premiami i wysługą lat 2250 zł (po zmianach będzie mogła liczyć na 2470 zł). Sprzątaczka 1740 zł, z premiami 2262 zł (po zmianach 2496). Sekretarka otrzymuje obecnie 2300 zł (po zmianach 2696 zł), pomoc nauczyciela 2340 zł (po zmianach 2574 zł). Dodatek za zastępstwo wynosi 5 zł... (w przypadku przejęcia obowiązków za inną osobę, będącą np. na L4). Są to kwoty brutto.
- Pensje po podwyżkach i tak są niskie. Trzeba się nad tym problemem pochylić kompleksowo - słyszymy od radnych.
Pracownicy oświaty domagają się jednak wynagrodzenia zasadniczego na poziomie płacy minimalnej (obecnie place minimalną spełniają z dodatkami).
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
Czy Katowice nadają się do mieszkania? Panel dyskusyjny DZ
IEM 2019 Katowice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?