Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojciech Kilar. Wspominamy nieznane wydarzenia z jego życia. Cudownie ocalał od tragedii

Bartosz Żołnierczyk
Bartosz Żołnierczyk
Jego twórczość doceniali najwięksi reżyserzy świata. To oni sami przyjeżdżali do niego, a nie on jeździł do nich. Nie z powodu, że miał swoje maniery, ale z powodu wielkiego szacunku i uznania dla niego.
Jego twórczość doceniali najwięksi reżyserzy świata. To oni sami przyjeżdżali do niego, a nie on jeździł do nich. Nie z powodu, że miał swoje maniery, ale z powodu wielkiego szacunku i uznania dla niego. Miasto Kraków/ Dziennik Zachodni/ arch. katowicka
W grudniu minęła 10 rocznica śmierci wybitnego polskiego kompozytora i pianisty Wojciecha Kilara. Zmarł w wieku 81 lat w Katowicach, gdzie na cmentarzu przy ul. Sienkiewicza, złożono jego prochy. Na świecie znany jest głównie ze swojej niezwykłej muzyki filmowej; stworzył ją do ponad 150 obrazów. Jego twórczość wywyższyła go do rangi jednego z najbardziej cenionych kompozytorów muzyki filmowej na świecie. O jakości tworzonej przez niego muzyki filmowej, zaważyła kluczowa chwila jego życia, a było nią cudowne ocalenie przed śmiercią. Proces twórczości oraz przemiany życiowej wybitnego artysty, śledził ks. prof. dr hab. Henryk Olszar, który był jego spowiednikiem, a zarazem pierwszym krytykiem tworzonych dzieł i towarzyszem życia. Jak wspomina życie rodzinne artysty kapłan? Jak wspomina jego twórczość? Co zaważyło na przemianie wewnętrznej artysty?

Wojciech Kilar. Cudownie uniknął śmierci. Wspominamy go prywatnie

Ks. prof. dr hab. Henryk Olszar, w czasie kiedy Wojciech Kilar otrzymał od władz państwa dom na Brynowie za wybitną twórczość, był wikariuszem parafii Najświętszych Imion i Maryi w Brynowie. Do tej parafii uczęszczał kompozytor. Kapłan często gościł w domu Państwa Kilarów, ale przede wszystkim był Jego przewodnikiem na drogach wiary. Do dziś ma żywe wspomnienia z kompozytorem, któremu towarzyszył praktycznie do końca jego dni.

- Poznaliśmy się na Brynowie, gdzie byłem wikariuszem przy parafii Najświętszych Imion i Maryi. Wojciech Kilar był moim parafianinem, który mieszkał nie daleko parafii, w domu, który przekazało mu Państwo, jako wybitnemu twórcy. Regularnie przychodził do mnie korzystać z sakramentu pokuty i pojednania. Często wspólnie odwiedzaliśmy go z proboszczem i wikarym w domu. Żywo i niezatarcie pamiętam go do końca życia. – wspomina ks. prof. dr hab. Henryk Olszar.

Dom Państwa Kilarów był skromny, a zarazem bardzo ciepły. Ognisko miłości tworzyła ukochana artysty, Basia, która była jego wielką miłością i inspiracją w twórczości. Artysta głęboko zakorzeniony był w swoich ideałach, a jedną z nich była wolność. Tak wspomina jego dom kapłan.

- Przy wejściu do jego domu, przypomnijmy w czasach PRL-u, na ganku na podłodze leżał skrzyżowany sierp i młot. Obojętnie kto tam przychodził z dostojników, takich czy innych, zawsze obok tego przeszedł i pytał się go, co to znaczy? Nigdy nie odpowiadał wprost. On chciał tylko przekazać, że tej epoki sierpa i młota, nie idzie już powiesić na ścianę, ale można ją tylko położyć i w każdej chwili użyć sierpa do skoszenia chwastów, a młotka do przybicia odpadającego kołka w ścianie. Nigdy nie zgadzał się z wartościami komunistycznymi, nie współpracował nigdy z władzami – wspomina ks. prof. dr hab. Henryk Olszar.

Niezatarcie w duszy artysty pozostawał ślad narodzin we Lwowie i miłość do kotów, które to odzwierciedlały wnętrze domu Państwa Kilarów. Małżeństwo nigdy nie było obojętne na cierpienie, systematycznie wspierało placówkę Pogotowia Opiekuńczego, która mieściła się za ich płotem.

- W mieszkaniu wisiały, tak w stylu lwowskim i wschodnim kilimy. Było tam bardzo gustownie, ale i skromnie. Szaleli na punkcie obrazów kotów, które wisiały wszędzie. Byli bardzo skromnym małżeństwem. Basia patrzyła i wpływała na niego bez słów. Nigdy w jej obecności nie popełnił żadnej gafy. Ona była wpatrzona w niego i wiedziała, kim jest Kilar. Do niego to nie dochodziło, że jest wielki, że jest znany – wspomina ks. prof. dr hab. Henryk Olszar.

- Po drugiej stronie jego domu była instytucja Pogotowia Opiekuńczego. Oni nie mieli dzieci. Ogromnie dużo worków z jedzeniem, z ubraniami, nie mówiąc o pieniądzach na Fundacje, przekazywali dla placówki Opiekuńczo-Wychowawczej za płotem ich domu. Był to dom państwowy, w którym były dzieci i młodzież z najcięższymi przypadkami. Był człowiekiem ogromnego serca - wspomina ks. prof. dr hab. Henryk Olszar.

Proces twórczości Wojciecha Kilara

Kapłan wspomina, że artysta często spędzał noce na twórczości, a największą jego weną była małżonka, natura, szczególnie góry, a później wiara. Pierwszymi jego recenzentami był proboszcz i wikarzy, którzy na kasecie matce, słuchali jako pierwsi, jedne z największych klasyków muzyki filmowej.

- Pisał często do 4-5 nad ranem, jak przychodziła wena. Największą Jego weną oczywiście była Basia, którą mocno kochał i uwielbiał. Straszenie przeżył jej śmierć. Nigdy jej nie opuścił. To także była natura. Najwięcej czasu spędził w Brennej u swojego przyjaciela ks. prof. Józefa Budniaka na parafii, gdzie tam z Basią miał własny pokój. Tam mógł sobie komponować, patrząc prosto

z probostwa na wzniesienia, które się rozlegały - wspomina ks. prof. dr hab. Henryk Olszar.

-Zawsze zapraszał nas do siebie, aby zaprezentować nam kasetę matkę swoich kompozycji do filmów, Coppoli przykładowo. Plakat już wisiał u niego wydany na Zachodzie, wydany na inaugurację, a myśmy słuchali muzykę do tego filmu. Puszczał nam i prosił o sugestię, my byliśmy pierwszymi Jego krytykami, bo po pierwsze nie mógł robić tego publicznie, póki film nie wszedł - wspomina ks. prof. dr hab. Henryk Olszar.

Jego twórczość doceniali najwięksi reżyserzy świata. To oni sami przyjeżdżali do niego, a nie on jeździł do nich. Nie z powodu, że miał swoje maniery, ale z powodu wielkiego szacunku i uznania dla niego. Nie zawsze jednak zgadzał się na wszystkie propozycje.

- Pamiętam jak Jean-Claude Van Damme przyjechał do niego, aby zdobyć Jego muzykę do jednego z filmów akcji. Chciał mieć słynne nazwisko. Kilar przejrzał go od razu i odmówił. Miał wyczucie i swój gust, kiedy powiedzieć tak, a kiedy nie i zrobić to w bardzo szarmancki sposób. Van Damme nie wkurzył się na niego i nie obraził, zrozumiał. Jemu chodziło o wartości, żeby film coś ze sobą niósł. Nie lubił filmów z przemocą, bo nosił cały czas w sobie obraz sąsiedztwa tragedii na Kopalni „Wujek”. To było kilometr od Jego domu. Nie chciał nigdy swoją muzyką podkreślać przemocy, siły, strachu - wspomina ks. prof. dr hab. Henryk Olszar.

Cudowne ocalenie przed śmiercią Wojciecha Kilara

Punktem kulminacyjnym i zwrotnym w życiu artysty było cudowne uniknięcie przed śmiercią, kiedy zatrzymał tuż przed niestrzeżonym i bardzo ruchliwym pojazdem kolejowym. Nie miał świadomości, że on tam jest, ze względu na warunki pogodowe i gęstą mgłę w tamtym momencie. Wracał po jednym z „artystycznych” wieczorów bohemy, był słaby, chciał odpocząć na poboczu.

- On mi to pokazał i powiedział kiedyś, co przyczyniło się do jego niewyobrażalnej wewnętrznej przemiany. Miał różne okresy w życiu. Świat artystyczny tamtych czasów nie należał do łatwych, aby być tam w elitarnym gronie. Często restauracja, alkohol, aby było łatwiej pisać i tworzyć. Bielsko-Biała, hotel „Prezydent”, w którym zbierała się bohema. Przeholował i wsiadł do samochodu, aby wrócić do Katowic, bał się reakcji żony. Pomyliły się mu drogi. Pojechał starą drogą do Żywca w nocy, był to czas, gdzie była mgła. W którymś momencie poczuł zmęczenie i zjechał na bok swoim mercedesem - wspomina ks. prof. dr hab. Henryk Olszar.

- Przy starej drodze do Żywca jest przejazd kolejowy. Wtedy nie było tak, że spuszczano rogatki. Tam tylko huczało i trzaskało od pociągów. On rano ocknął się, nie wiedząc, gdzie jest. Mgła odeszła i zobaczył, że jest parę metrów od tego przejazdu kolejowego. Wtedy doszedł do wniosku: „Pan Bóg chciał mi coś powiedzieć. Mogłem zatrzymać się dobrze, na tym przejeździe. Musisz zmienić to bohemowe życie i odkryć w sobie wartości. Nie możesz pisać czegoś, nawet religijnego, kiedy za tym nie stoisz” - wspomina ks. prof. dr hab. Henryk Olszar.

Głębokie życie duchowe prowadzone przez Wojciecha Kilara

To wydarzenie niewątpliwie wpłynęło na jego nawrócenie i nietuzinkową twórczość artystyczną. Artysta odtąd żyje kultem Bożego Miłosierdzia oraz bliskością duchową z Maryją, szczególnie tą ukazaną poprzez obraz jasnogórski. Był świeckim bratem u Paulinów, należał do konfraterni braterskiej. Małżeństwo zawsze przychodziło do kościoła, gdzie siadali przy ambonce. Siedział zawsze z podpartą, rozmodloną i zamyśloną postawą. Zawsze po mszy wstępował do zakrystii, aby się przywitać z kapłanami i podziękować za kazanie, jakiekolwiek by ono nie było.

- Dlatego nagle jego utwory stały się niesamowicie wartościowe, nagle wszyscy chcieli Kilara. Wtedy już wiedziano. kim jest Killar. Ja zawsze się go pytałem, kiedy Pan ogrania całość tematu, jak Pan to wszystko ogrania, ze tak ta ścieżka muzyczna pójdzie. Po wielu latach wrócił do sakramentów, zawsze był o 15.00 w kościele na adoracji. Prosił mnie o spowiedź wcześniej parę dni przed. Byłem Jego stałym spowiednikiem, miał do mnie zaufanie. Spowiadał się jak dziecko, a to jest oznaką świętości, nie mogę więcej powiedzieć, ale wszystko pamiętam - wspomina ks. prof. dr hab. Henryk Olszar.

W Katowicach na cześć artysty powstanie Centrum Edukacji Muzycznej "Dom Kilara". Ośrodek otrzymał 8-milionowe dofinansowanie w ramach ósmej edycji Rządowego Programu Inwestycji Strategicznych. Centrum Edukacji Muzycznej ma być hołdem Miasta dla wybitnego kompozytora, który przez lata związany był z Katowicami. Powstanie ono w domu zmarłego niespełna 10 lat temu Wojciecha Kilara przy ulicy Tadeusza Kościuszki 165. Samorząd kupił dawny dom artysty z myślą o stworzeniu w nim - po remoncie i rozbudowie - interaktywnego muzeum "Dom Kilara", przyciągającego zwiedzających z kraju i zza granicy. Jednocześnie miejsce ma służyć mieszkańcom poprzez organizację recitali, minifestiwali czy warsztatów.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera