Spektakl jest w tej mierze bardzo konsekwentny. Robert Talarczyk nie ulega pokusie wyjścia poza to dziecięco-naiwne spojrzenie na świat i nie „wzbogaca” na siłę dialogów publicystyką czy komentarzem. Dzięki temu młodzi bohaterowie są wiarygodni, gdy tworzą scenariusz własnej walki z gromadzącymi się pod „Wujkiem” zomowcami. Scenariusz, w którym akcję odwetową podejmują w porozumieniu z... bohaterami komiksów, „Gwiezdnych wojen”, a nawet z papieżem i pewnym świętym. Nie wiedzą jeszcze czym jest Śmierć - w tej roli Anna Kadulska, przybierająca w ich wyobraźni postać pięknej kobiety. Na razie wchodzą po prostu na dach bloku obok kopalni i mobilizują siły do starcia z nieznanym zagrożeniem.
Premiera w Teatrze Śląskim
Spektakl Roberta Talarczyka
Jedynym bohaterem z teraźniejszości jest natomiast młody człowiek, grany przez rapera Miuosha, którego ekspresyjne songi tworzą klamrę między przeszłością a współczesnością. Dla mnie, osobiście, najlepszą sceną przedstawienia jest rozmowa między Miuoshem właśnie a świętą Barbarą, w interpretacji Joanny Kściuczyk-Jędrusik. Prowadzona w ściszonym tonie rozmowa o przemijaniu. Barbara, którą młody człowiek mija codziennie, bo jej posąg stoi gdzieś na jego drodze, jest mu bliska; jak pani Basia z sąsiedniego domu. Ale Święta (w zszarzałej szacie, której kolor zabrał mijający czas) żali się, że i ona, i kopalnia, nad którą pełni pieczę, znaczą coraz mniej w pędzącym, współczesnym świecie … Dialog bez ckliwości i bez egzaltacji.
Wżyciu bohaterów jeszcze nie ma jednak miejsca na takie refleksje. Akcja rozpoczyna się jakieś dwa tygodnie przed 16 grudnia 1981 r i oparta jest na kontraście miedzy ustabilizowaną codziennością górniczej rodziny, a narastającym wokół niepokojem społecznym. Przyjęta przez reżysera forma teatralnej ballady pozwala mieszać konwencje i nastroje; (od śmiechu po lęk), otwierać kolejne wątki. Choć niektóre przydałoby się przyciąć i zdynamizować - np. pogaduszki na próbie orkiestry dętej i w zakładzie fryzjerskim czy nadmiernie sentymentalny „chór kobiet”.
Mieszanie stylów, także muzycznych (spektakl ma sporo partii śpiewanych i muzykę na żywo) pozwala natomiast trafić do odbiorców w różnym wieku, choć niekoniecznie te reakcje muszą się pokrywać. Starsi widzowie będą pod wrażeniem wierności realiom czasu stanu wojennego. Nawet marki papierosów się zgadzają, nie mówiąc o „czarnej wołdze” i paczkach z RFN-u, które młodzieży mogą się dziś wydać egzotyczne. Młodszym, prócz wiedzy o czasie, którego nie mogą pamiętać, ale o którym powinni wiedzieć, spodobają się pewnie odniesienia do popkultury. Bo to jest plebejska ballada; w jej definicji mieści się wiele. W dodatku ballada bardzo osobista. W końcu jeden ze scenicznych bohaterów nie chciał zostać górnikiem, tylko aktorem. I został. A teraz wystawił spektakl pt. „Wujek 81, Czarna ballada”.
Gość Dnia DZ i Radia Piekary. Talarczyk: Dla 13-latka pacyfikacja kopalni Wujek była jak z komiksu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Oddano hołd ofiarom Zbrodni Katyńskiej. Złożono wieniec na grobie Kazimierza Sabbata
- Szef MSZ: Albo Rosja zostanie pokonana, albo będzie stała u naszych granic
- Lecisz do Londynu? Uważaj. Na słynnym lotnisku rozpoczynają się strajki
- Niedziela była wspaniała. A jaki będzie poniedziałek? Sprawdź prognozę pogody