Tragiczne położenie zniszczonego wojnami Śląska opowiada wierszem opolanin Szymon Pistorius, który około 1637 roku pisze: „Kraju nieszczęśliwy, coś był ongiś częścią Polski znaczną, pod wojny zginając się pięścią /.../ leżysz z ziemią zrównany /.../ pustotą zamierasz. Wszystko w chaos przedwieczny zamienia się teraz /.../”.
Jednym ze skutków tej wojny był upadek kultury przy jednoczesnym szerzeniu się ciemnoty i zabobonów. Głodni i nieszczęśliwi ludzie odreagowywali swe stresy w „polowaniach na czarownice”. Przykładowo w Raciborzu w lipcu 1667 roku ktoś oskarżył o czary - Annę Lykową i Annę Jaroszkę. Podczas tortur kobiety oczywiście przyznały się, zeznając, że w czwartki i piątki urządzały zabawy na wzgórzu koło Lubomi, podczas których od diabła otrzymywały moc latania na miotle i odbierania krowom mleka. Dodatkowo, aby uniknąć dalszych tortur, kobiety zaświadczyły, że było tam z nimi 16 osób z Lubomi, Kornowaca, Syryni, Grabówki, Pogrzebienia i Pszowa. Wszystkich spalono na stosie na rynku w Raciborzu 12 września 1667 roku.
To oczywiście ponura część naszej historii, ale czy tego typu zabobony to już tylko przeszłość? Pod koniec 2021 rok z ekipą telewizyjną robiłem program na temat tradycji Dzieciątka Jezus na Śląsku.
W Zbrosławicach przedstawialiśmy sprawę odnalezienia w grobie figurki Madonny z płaczącym Jezuskiem. Opowieścią przejęła się jedna z osób z telewizyjnej ekipy. Dodatkowo też okazało się, że jeszcze kilka dni wcześniej gdy dzwoniłem do proboszcza tej parafii, to on jeszcze żył, a jak byliśmy na filmowaniu – to już był nowy proboszcz – bo tamten niespodziewanie zmarł. Wówczas wspomniana osoba jeszcze bardziej się wystraszyła i na osobności poprosiła, abym już nigdy do niej nie dzwonił. Dlaczego? Bo może moje telefony powodują śmierć?
To oczywiście idealny przykład zabobonów w epoce telefonii komórkowej. To jeszcze nie koniec. W ubiegłym tygodniu dostałem list, w którym nadawca pisał, że na spacerze w lesie coś zaszeleściło w krzakach i miał wrażenie, że jest śledzony. Osoba ta podejrzewa – po konsultacjach wśród znajomych – że to mogły być: rakfioły, dziędziorangi, trantitle albo bazidory. Odpisałem wówczas, że nie można wykluczyć też utopka, beboka, heksy, mory, szczigi albo meluzyny. Wtedy nadawca napomniał mnie, bym sobie nie żartował z poważnych spraw. W sumie racja. Zabobony to poważna sprawa.
Nie przeocz
- Miejsca jak z postapokaliptycznego horroru. Gdzie są? Oczywiście w...Bytomiu
- Tak mieszka Piotr Żyła i Marcelina Ziętek. Basen, jasne wnętrza i galeria na trofea
- Najdroższe psy świata. Znasz te rasy? Niemal dwa miliony dolarów za szczeniaka
- Sanatorium miłości. To uczestnicy, którzy po programie stanęli na ślubnym kobiercu
Zobacz także
Musisz to wiedzieć
Mateusz Morawiecki przed komisją śledczą
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?