Prywatne blokady sieją postrach na sosnowieckich osiedlach

Zaparkowanie auta pod blokiem, gdzie widnieje tabliczka z napisem, że parkowanie jest tam zabronione i parkując bez uzasadnienia zgadzamy się z wniesieniem opłaty 300 zł może skończyć się wypisaniem tzw. "obciążenia karnego".

- Znaleźliśmy niszę na rynku usług. Policja i straż miejska nie chcą interweniować na zgłoszenia bezprawnego parkowania na terenach prywatnych. Właściciele byli bezsilni. Mimo że za teren płacą podatki, nie mogli z niego korzystać - mówi Szymon Sowula, współwłaściciel firmy Autoclamb.
Podinsp. Andrzej Gąska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach potwierdza, że interwencje są podejmowane na terenie prywatnym tylko kiedy auta zagrażają bezpieczeństwu lub utrudniają ruch.
- Szlag mnie trafiał, kiedy podjeżdżałem pod dom i musiałem szukać miejsca parkingowego, mimo narysowanej dla mnie koperty. Przecież mam wykupione mieszkanie i przynależą do niego dwa miejsca, a auto stawiałem siedemset metrów dalej, bo moje miejsce notorycznie ktoś blokował - mówi jeden z mieszkańców osiedla Kościelna w Sosnowcu.

Dlatego ofertę Autoclambu przyjęto z otwartymi rękami. Z jej usług skorzystały także wspólnoty na Osiedlu Zamkowa a nawet w Katowicach. Już od piątku samochody z prywatnymi blokadami pojawią się w Bytomiu.

- Rozumiem, że kierowcy nie muszą nas lubić, ale my nie działamy z zaskoczenia. Tabliczka jasno informuje o konsekwencjach parkowania w miejscu niedozwolonym, co jest jednoznaczne ze zgodą na podwyższoną opłatę. Dlatego jestem przekonany, że nie łamiemy prawa - uważa Sowula.
Pomysł działalność ściągnęli z Wielkiej Brytanii. Mieszkając tam przez kilka lat zobaczyli jak radzą sobie firmy i jakie przynosi to pieniądze. - A potrzeby ochrony własności są ogromne - uważa Sowula. Dość powiedzieć, że na niektórych parkingach mieszkańcy brali sprawy we własne ręce. W ubiegłym roku w Starym Sosnowcu jedno z aut zostało ostrzelane z broni pneumatycznej, bo blokowało prywatne miejsce na parkingu.
Siłą firmy jest fakt, że podpisanie z nimi umowy nie powoduje żadnych kosztów u zleceniodawcy. Utrzymują się z pieniędzy od kierowców, którzy złamali zasady obowiązujące na parkingach. Nie zawsze jest to łatwe. W tej chwili w różnych instancjach sądowych jest 400 spraw wytoczonych przez firmę tym, którzy nie chcieli płacić. Wynik sądowych potyczek nie jest jednoznaczny, dlatego aby wzmocnić siłę dowodów, pracownicy zanim założą blokadę, robią dokumentację zdjęciową.

Pozostaje pytanie, gdzie mają parkować ci, którzy nie mają mieszkań własnościowych i nie przysługuje im miejsce parkingowe? Co na to spółdzielnie i miasto, które nie kwapi się z budową nowych parkingów?

- To nie nasz problem. My realizujemy jedynie zlecenie właścicieli nieruchomości zgodnie z zawartą umową - podsumowuje Sowula.

Można zapłacić wymienioną na tabliczce kwotę 300 złotych gotówką wzywając patrol Autoclambu i odjechać bez przeszkód samochodem. Jeśli kierowca nie ma przy sobie gotówki respektowane jest również dokonanie przelewu na konto firmy w ciągu siedmiu dni. Brak wpłaty niejako z automatu prowadzi do skierowania sprawy do sądu o nakaz zapłaty. Brak zgody na obie formy zapłaty uruchamia kolejną procedurę. Wezwanie na miejsce policji, spisanie notatki i skierowanie sprawy do Sądu Grodzkiego. Od października ubiegłego roku, kiedy firma zaczęła działać aż do dzisiaj nie zdarzyło się, aby ktokolwiek zdecydował się na parkowanie w miejscu zabronionym po raz drugi.