Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakwas, wywar i przyprawy decydują o smaku naszego żuru

Katarzyna Śleziona
Klienci baru mlecznego chwalą nasz żur -  mówi Dawid Wnęk
Klienci baru mlecznego chwalą nasz żur - mówi Dawid Wnęk Katarzyna Śleziona
Dziennik Zachodni rozpoczął w piątek akcję, w ramach której chcemy chronić smak tradycyjnej, śląskiej kuchni rekomendując te miejsca, gdzie rzeczywiście można zjeść po naszymu. Tym razem zajrzeliśmy do baru mlecznego "Krówka" w Żorach. Bo reklamuje się, że jego jednym z najważniejszych specjalności jest żur śląski.

Sprawdziliśmy. U progu kuchni wita nas Dawid Wnęk - żorski mistrz kucharzy młodego pokolenia, główny dowodzący akcją. Próżno tu szukać gotowego zakwasu z torebki, co ostatnio zdarza się nad wyraz często...

- Przyprawy, wywar i robiony na miejscu zakwas - te trzy składniki decydują o wyjątkowym smaku mojego żuru śląskiego -mówi nam Dawid Wnęk. - Palce lizać! - przechwalają dziennie klienci baru i zamawiają talerz zupy za jedyne 3,50 złotych. Każdego dnia schodzi ponad 10 litrów żuru śląskiego. Już na oko kolor odpowiedni, widać kartofelki, porządne kawałki kiełbasy, jajko. No tak jak u babci. No i ten zapach...

Trudno się dziwić, że żur śląski ma takie grono zwolenników w żorskim barze mlecznym.

- Zaczynam warzyć już od godziny 6 rano. Każdego dnia gotujemy nową zupę, aby nasi klienci mieli zawsze świeży i smaczny żur śląski - mówi Dawid.

- Nie ma mowy o sztucznym zakwasie. Mamy swoją receptę, aby go zrobić wedle tradycyjnej metody. Wiadomo, jak każdy kucharz, ja także mam swoje tajemnice. Jedną z nich jest to, w jaki sposób robię zakwas. Aby go przygotować wystarczy w odpowiednich proporcjach dodać wodę, mąkę żytnią i czosnek. Niby tyle, ale szczegółowych proporcji nie zdradzę - śmieje się Dawid.

Jak w Żorach robią swój żur śląski? - Bierzemy garniec o pojemności 20 litrów. Wstawiamy na gaz 10 litrów wody. Dodajemy 1,5 kilograma pokrojonej kości wędzonej, 10 przesiekanych przez praskę ząbków czosnku oraz przyprawy: kilka ziarenek ziela angielskiego i kilka listków laurowych - pokazuje kucharz. Taki wywar gotuje się 1,5 godziny. Do pomocy przychodzi dwóch pracowników - osoby niepełnosprawne.

Kroją ziemniaki, na patelni ląduje kiełbasa - a jakże - śląska, pięknie się rumieni z cebulką, by wylądować ostatecznie w zupie. Jest i parzony boczek, oczywiście zakwas, śmietana, jajka, przyprawy, mieszamy, mieszamy i... no po prostu niebo w gębie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!