Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Załoga Praktikera protestuje. Uważa, że została oszukana

Patryk Drabek
Pracownicy Praktikera protestowali już m.in. w Dąbrowie Górniczej i Częstochowie
Pracownicy Praktikera protestowali już m.in. w Dąbrowie Górniczej i Częstochowie PAS
Pracownicy Praktikera protestują, ponieważ od kwietnia nie dostają wynagrodzenia i nie mogą otrzymać świadectw pracy. Prokuratura Okręgowa w Katowicach wszczęła śledztwo w sprawie firmy Praktiker. Postępowanie wszczęto po zapoznaniu się z zawiadomieniem złożonym przez posła na Sejm RP Michała Wójcika, który jest jednocześnie wiceministrem sprawiedliwości.

W ramach śledztwa zbadane zostaną trzy wątki: naruszenia praw pracowniczych przez pracodawców przede wszystkim w związku z niewypłaceniem wynagrodzenia, niezgłoszenia upadłości w ustawowym terminie oraz niegospodarności od marca 2013 do maja 2017 roku. - Śledztwo jest na początkowym etapie - przekazała prokurator Marta Zawada-Dybek, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach.

Wielka nadzieja załogi
O bardzo szybkiej reakcji prokuratury pisaliśmy już jako pierwsi na naszej stronie dziennikzachodni.pl.

CZYTAJCIE TEŻ:
Jest śledztwo w sprawie Praktikera
Pracownicy Praktikera bez pensji i opłaconych składek ZUS?
Pikieta pracowników Praktikera. Gdzie są nasze pieniądze? Praktiker zamknięty

Pracownicy Praktikera protestowali w poniedziałek w Dąbrowie Górniczej

Pikieta pracowników Praktikera. Gdzie są nasze pieniądze? Pr...

- Obiecałem pracownikom, że zajmę się tą sprawą. Złożyłem zawiadomienie i śledztwo zostało wszczęte, co mnie bardzo cieszy - komentuje Michał Wójcik, wiceminister sprawiedliwości. - Prokuratura stwierdziła, że mogło dojść do popełnienia przestępstw i należy to sprawdzić. Trzeba zwrócić uwagę na to, że działania podjęto błyskawicznie, praktycznie w ciągu kilku dni, a w tej sprawie bardzo istotny jest czas - zaznacza Michał Wójcik.

Zadowoleni z takiej decyzji są związkowcy. - W całym sektorze wynagrodzenia są takie, że pozwalają nie na życie, tylko przeżycie. Trudno zatem oczekiwać, by pracownicy mieli jakieś oszczędności, więc sytuacja jest bardzo trudna. To tak naprawdę dramat - podkreśla Mariusz Włodarczyk, przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność Pracowników Praktiker Polska. - Dla nas prokuratorskie śledztwo to wielka nadzieja - podsumowuje związkowiec.

Rozpoczęto kontrolę
Z naszych informacji wynika, że kontrolę w związku z sytuacją w firmie wszczął już Główny Inspektorat Pracy.

Spółką kieruje zarządca, który został wyznaczony przez sąd w procesie restrukturyzacyjnym. Jak przekazał nam jeden z przedstawicieli Praktikera, to właśnie on jest upoważniony do kontaktów z mediami. Maksymilian Kostrzewa, prezes Pretium i zarządca Praktiker Polska Sp. z o.o. w restrukturyzacji podkreśla, że zarządcą jest od kilku miesięcy, a 27 lutego złożył wniosek o umorzenie postępowania restrukturyzacyjnego, ponieważ nie widział szans na ratunek dla firmy. Obecny zarząd Praktikera złożył jednak zażalenie, które musi zostać rozpatrzone przez sąd.

- Wiem, że firma ma problemy, a ja próbowałem je rozwiązać. Nie mogę jednak odnieść się do większości wątków śledztwa. Jeśli prokuratura widzi taką potrzebę, to ja mogę udostępnić wszystkie materiały i będę w pełni współpracował - podkreśla Maksymilian Kostrzewa. - Co do naruszenia praw pracowniczych, to absolutnie się z tym nie zgadzam. Spółka, pomimo zajęcia marketów, wypłacała wszystkim wynagrodzenia za luty i marzec. Informowała również pracowników, jak wygląda sytuacja i część z nich odeszła. Z drugiej strony rozumiem pracowników, którzy przepracowali wiele lat w tej firmie i nie zdecydowali się na to, by odejść. Sprawa nie jest jednak czarno-biała - zaznacza Maksymilian Kostrzewa.

Liczą na normalność
Co na to pracownicy, którzy zostali w firmie, pomimo problemów?

- Liczymy na to, że otrzymamy zaległe pieniądze i świadectwa pracy - mówi jedna z osób zatrudnionych w Praktikerze. - Firma nie opłaca nam również składek ZUS. Zależy nam na tym, by Praktiker rozstał się z nami tak, jak przewidują to przepisy prawa. Jeśli przedsiębiorstwo nie ma płynności finansowej, a większość marketów jest zajętych przez komornika, to firma powinna ogłosić upadłość i rozstać się z nami w normalny sposób, tak jak w cywilizowanym kraju. Powinniśmy zatem dostać wypowiedzenia i to, co nam się należy. Tym bardziej że jest wielu pracowników z wieloletnim stażem. Na razie działania firmy są jednak dla nas niezrozumiałe - podkreśla jeden z pracowników.

Walczą o swoje pieniądze
Pracownicy liczą, że otrzymają świadectwa pracy, odprawy i zaległe wypłaty. Pieniędzy nie dostają, ale z racji tego, że nie mają rozwiązanego stosunku pracy, muszą podpisywać się na liście obecności.

- Oczekujemy upadłości likwidacyjnej naszej firmy i tylko na to tak naprawdę czekamy - mówił jeden z protestujących. - Mamy wrażenie, że te wszystkie działania, przeciąganie tej sytuacji, ma na celu zmęczenie ludzi, by sami się zwolnili, machnęli ręką, bo w końcu jakoś trzeba żyć. Część ludzi się zwolniła, bo nie wytrzymała tego psychicznie. W najlepszej, o ile można tak powiedzieć, sytuacji są ci, który znaleźli inną pracę. Zrezygnowali z odpraw i zaległych pensji, bo nie wiadomo, czy uda się je odzyskać, a nie będą ryzykować, że zostaną bez środków do życia - podkreśla pracownik firmy.

22 maja około 50 pracowników firmy Praktiker protestowało w Dąbrowie Górniczej. Pikieta miała niezwykły charakter - w budynku przy ul. 3 Maja 11 nie mieści się żadne biuro firmy, a jedynie skrzynka pocztowa z napisem Praktiker Polska sp. z o.o. Oficjalnie pod taki adres przeniesiono siedzibę zarządu. AKC, PAS

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty