Tu nie ma nawet się co spierać: polski wkład w cywilizacyjny kanon budowania sprawnego państwa od lat opiera się na jednym wielkim prowizorium. Systemowości w „teoretycznym państwie” PiS jest tyle samo, co w „państwie teoretycznym” Platformy, więcej natomiast: doraźnych korekt, interwencji i przekładania pieniędzy z jednej szuflady do drugiej. Kolejne prowizorki obnażała epidemia, organizacja wyborów w jej trakcie, kryzysy polityczne w kraju i kryzysy polityczno-wizerunkowe zagranicą (ktoś pamięta jeszcze ustawę o IPN?)...etc.
Czym innym było słynne „skromne państwo”, które 2 lata temu zadekretował Jarosław Kaczyński, przykrywając aferę z premiami dla członków rządu Beaty Szydło? Aż wreszcie, po dwóch latach, obóz władzy sprzeniewierzył się ideom swojego lidera, który – wprowadzając obniżki pensji w całym aparacie państwa – podkreślał, że do polityki nie idzie się dla pieniędzy.
Kisielewski mówił o socjalizmie, że bohatersko pokonuje się w nim trudności nieznane w żadnym innym ustroju. PiS poszedł krok dalej i zabrał ze sobą powłóczącą nogami Platformę. Po pierwsze, prowizorkę Prezesa z 2018 roku zastąpił kolejną, bo bajki o „systemowym uregulowaniu płac w państwie” można by zilustrować kolorowymi obrazkami i opowiadać dzieciom. Gdzie ów system w tej ustawie? Czy regulowała ona np. kwestię łączenia mandatów posła i ministra? O dorabianiu przez posłów nawet nie wspominam, bo zasady tegoż właśnie w Sejmie poluzowano. Czy ta ustawa zwiastowała czytelne zasady przywilejów np. ministerialnych, przejrzystości w oddzielaniu aktywności rządowej od partyjnej, wreszcie – odpowiedzialności polityków za własne decyzje? Za co konkretnie należy płacić więcej poselskim automatom do głosowania, których w Sejmie zasiada cała rzesza? Jest w ogóle jeszcze jakieś uzasadnienie dla funkcjonowania 460-osobowego Sejmu?
Jeśli najważniejsze osoby na najważniejszych stanowiskach w państwie faktycznie dziadują (tak mówią obrońcy podwyżek), to czemu z tym dziadowaniem muszą rozprawiać się w równie dziadowski sposób? Zwłaszcza w najgorszym z możliwych momentów. W ustawie schowano też ponad 30 mln zł więcej na subwencje dla partii z budżetu. I – przy okazji – to był klucz do zrozumienia tego „porozumienia ponad podziałami”.
Prawo i Sprawiedliwość heroicznie poległo, walcząc z problemem, który samo stworzyło. Ujmująco szczery marszałek Terlecki wyjaśnił, że szarży z podwyżkami spróbowano teraz, gdy Polacy byli na wakacjach, zajęci innymi sprawami. Tak to chyba też złodzieje okradający domy działają.
Gdy nie udało się po cichu, najpierw o rozgrzeszenie prosiła niestabilna jak promieniotwórcze izotopy Platforma (i Lewica też), a potem wycofał się PiS. Nawet gdyby w kraju nie było kryzysu, zwolnień i kryzysowych pensji, nikt nawet nie był w stanie obronić tej ustawy inaczej niż tylko absurdami typu „płaćmy posłom więcej, bo kupi ich obca agentura”. Bo to była prowizorka i zwalczanie dziadostwa (tu, konkretniej: „dziadowania”) kolejnym dziadostwem.
Podwyżek nie będzie, może przynajmniej do następnych wakacji. Jest dużo czasu, by je uzasadnić, bo na zapracowanie na "koniec dziadostwa" raczej nie liczmy.
PS. Wyobraźmy sobie jeszcze tych legendarnych specjalistów z rynku, którzy przyjdą naprawiać państwo, jeśli tylko będziemy płacić ministrom jak należy. I doświadczenia, które zdobędą z szarpania się z partyjnymi frakcjami albo z ustawiania się w kolejce do prezesa tej czy innej partii, gdy premier bezradnie rozłoży ręce.
Musisz to wiedzieć
Zobacz koniecznie
Bądź na bieżąco i obserwuj
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?