Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zdrowa żywność: Domowe produkty niekoniecznie wedługo domowych receptur

Katarzyna Domagała-Szymonek
123rf
Inspektorzy IH zakwestionowali aż 30 proc. partii produktów sprzedawanych jako naturalne. Wielu producentów wprowadza nas w błąd.

Naturalne, domowe, tradycyjne, bez konserwantów czy GMO. Pierwsze skojarzenie: zdrowe. Wrzucamy produkty z takimi nazwami do koszyka, bo chcemy jeść zdrowiej. Ostatnie kontrole Inspekcji Handlowych jednak pokazują, że tak się nie dzieje. Inspektorzy, którzy na zlecenie UOKiK skontrolowali ponad 950 partii produktów, zakwestionowali aż co trzecią z nich. Zamiast schabu "tradycyjnie domowego" na nasz talerz trafia schab "naszpikowany wzmacniaczami smaku, stabilizatorami, przeciwutleniaczami, zagęstnikami, emulgatorami".

Tradycja naszpikowana konserwantami

Inspektorzy przyjrzeli się produktom sprzedawanym jako domowe, tradycyjne, naturalne, bez konserwantów, itp. itd. Zakwestionowali 31 proc. skontrolowanych partii. Pod uwagę brano wykaz składników, rodzaj produktu, sposób rozmieszczenia i wyeksponowania obowiązkowych i dobrowolnych informacji na etykiecie lub w miejscu sprzedaży. Najwięcej nieścisłości wykryto w przypadku produktów mięsnych, ale też w produktach mlecznych, przetworach owocowo-warzywnych czy produktach rybnych. Producenci w nazwach wykorzystywali wspomniane określenia. Tymczasem lista składników mówi, że z naturą nie mają one nic wspólnego. Oczywiście, poza nazwą.

Do produkcji wędzonki swojskiej, na którą natrafili inspektorzy, wykorzystano: dodatek błonnika bambusowego, białka sojowego, substancji zagęszczającej E-407, skrobi modyfikowanej, białka zwierzęcego, maltodekstrynę, stabilizatorów E-450, E-451, E-262 oraz przeciwutleniaczy E-316 i E-315.

- Na polskim rynku coraz więcej jest produktów oznakowanych jako domowe, regionalne czy tradycyjne. Widząc je możemy dojść do przekonania, że ten produkt jest lepszy. Nie do końca jest to prawdą, co potwierdzają wyniki kontroli przeprowadzonych przez IH - komentuje Dariusz Łomowski, zastępca dyrektora w departamencie IH w UOKiK.

Katarzyna Kielar, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Katowicach, podkreśla, że producenci nie powinni swobodnie używać określeń: naturalny, domowy, wiejski czy tradycyjny dla produktów, których skład czy sposób produkcji nie odpowiada wymogom takich określeń.

- Wprowadzanie konsumentów w błąd jest zabronione i karane decyzjami administracyjnymi nakładającymi kary finansowe - podkreśla.

Przypomina też, że dlatego warto dokładnie czytać etykiety, a przede wszystkim skład produktu. Wszelkie nieprawidłowości powinniśmy zgłaszać do IH, która przeprowadza kontrole w tym zakresie.

Gdzie szukać naturalnych produktów?

Asia Lis, właścicielka Studia Sylwetki Dreamfit w Czeladzi,zwolenniczka zdrowego trybu życia i jedzenia, przyznaje, że tak naprawdę nigdy nie mamy pewności, co kupujemy.

- Musimy mieć zaufanie do producentów, ale jak pokazują wyniki kontroli, nie wychodzimy na tym najlepiej - komentuje. Radzi, by przy wyborze produktów kierować się certyfikatami przyznawanymi zdrowej żywności. - Są trzy takie oznaczenia. Najważniejsze to listek "zrobiony" z gwiazdek i umieszczony na zielonym tle - wyjaśnia. Zdaniem Asi Lis, warto też kupować produkty w sklepach ekologicznych, które są na rynku długo.
- Mimo wszystko sprawdzenie składu to podstawa - uzupełnia.

Naturalny, czyli jaki?

Jeśli decydujesz się na kupno produktów naturalnych czy domowych, sprawdź, jakie powinny być. Oto kilka podpowiedzi:

Wiejski, naturalny, domowy: taka żywność powinna być produkowana ze składników, jakich użylibyśmy w domu. Często to tylko hasła reklamowe, które mają zachęcić do kupna.

Produkt naturalny: to taki, który został wytworzony w prosty sposób, np. przez wędzenie, suszenie, marynowanie, z naturalnych lub niskoprzetworzonych składników. Będą nimi np. sery, masło, śmietana wytworzone tylko z mleka.

Produkt tradycyjny: przyjmuje się, że produktem tradycyjnym może być ten, który został wytworzony metodami tradycyjnymi lub znajduje się na rynku co najmniej 30 lat.

Nie każde E jest straszne: przykładowo E-250 to azotyn sodu czyli sól peklująca, której używa się w gospodarstwach domowych do produkcji wędlin.

Majonez bez konserwantów: wprawdzie nie zawiera konserwantów, ale dodaje się do niego przeciwutleniaczy, np. E-385.
Bez glutaminianu sodu: bądź ostrożny, ponieważ do takiego produktu producent mógł dodać innych substancji poprawiających sztucznie smak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!