Sąd tymczasowo aresztował na 3 miesiące 50-letniego Jana G., który przyczynił się do pożaru mieszkania przy ul. Promiennej. Mężczyźnie grozi teraz do 10 lat więzienia.
- Zanim stanął przed sądem, usłyszał zarzuty sprowadzenia pożaru zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób oraz usiłowania spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu u swojej partnerki - informuje asp. szt. Kamila Siedlarz, rzecznik prasowa KMP Żory.
Jak udało nam się ustalić, 50-latek był już wcześniej karany za przestępstwa przeciw mieniu. Mężczyzna nie przyznaje się do winy, a zdaniem prokuratury jego wersja wydarzeń różni się od wersji, jaką przedstawiła policjantom jego żona.
- Z uwagi na dobro śledztwa nie mogę podać więcej szczegółów - ucina Leszek Urbańczyk, prokurator rejonowy w Żorach.
Zdaniem pokrzywdzonej 40-latki, pożar, który o mało nie strawił całego bloku, rozpoczął się od jej włosów, na które Jan G. wylał gdy spała perfum i podpalił. Ogień przeniósł się na tapczan, a później na inne sprzęty i wyposażenie mieszkania. Miał to być efekt kłótni, do której doszło wcześniej między małżonkami. Taką wersję również przedstawiają policjanci, którzy przybyli na miejsce po otrzymaniu zgłoszenia o pożarze i podjęli natychmiastową ewakuację 50 osób z budynku.
- Policjanci, po szybkiej ocenie sytuacji i z uwagi na rozprzestrzeniający się pożar, błyskawicznie przystąpili do ewakuacji wszystkich lokatorów z budynku. Gdy pomagali im opuścić swoje mieszkania podbiegła do nich kobieta i oświadczyła, że do pożaru doszło, gdyż chwilę wcześniej próbował podpalić ją mąż. Mundurowi zatrzymali sprawcę podpalenia. W tym czasie na miejscu pojawiło się 6 zastępów straży pożarnej, które przejęły dowodzenie akcją oraz zespół pogotowia ratunkowego. Na szczęście okazało się, że pokrzywdzona oprócz spalonych włosów i okopconej twarzy nie odniosła obrażeń - wyjaśnia Kamila Siedlarz.
Jan G. wybiegł z budynku w lekkiej odzieży i boso. Tak też został zabrany do policyjnej celi, gdzie trzeźwiał do następnego dnia. Pech chciał, że w tym dniu akurat zabrakło zapasowych kapci, które zazwyczaj są na wyposażeniu komendy, więc mężczyzna musiał poradzić sobie bez obuwia.
W chwili zatrzymania 50-latek miał ponad 2 promile w wydychanym powietrzu i lekkie obrażenia ciała - poparzył sobie palce i przedramię, ale nie chciał, by pogotowie udzieliło mu pomocy. Po przyjeździe na miejsce akcję gaśniczą podjęli także strażacy.
- Spaleniu uległo całe wyposażenie mieszkania do białego tynku. Na szczęście w tym budynku znajduje się zewnętrzna klatka schodowa, którą dym i efekty spalania były odprowadzane na zewnątrz - wyjaśnia kpt. Krzysztof Kuś, rzecznik prasowy KM PSP w Żorach. Straty wyceniono wstępnie na 40 tys. zł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?